Co powinienem zrobić Jarosław Kaczyński po drugim expose Donalda Tuska? Powinien podziękować. Tusk to największa gwarancja przyszłego sukcesu innego obozu władzy niż PO i pozostałych puzzli w tej układance. Czy sukcesu PiS? Tego nie można być pewnym. Jeśli politycy PiS nie będą wystarczająco sprytni to będą już w ogródku, już będą witać się z gąską a jakiś Mentzen powie: za wysokie progi na lisie nogi. Jak będzie, zobaczymy.
Co powinien zrobić Donald Tusk? Hmm... Nawet, gdyby Tusk chciał się wziąć do roboty - a przecież wcale mu się to nie uśmiecha - to mówiąc słowami Ferdynanda Kiepskiego i tak robić nie ma komu. Tusk, działając przez lata zgodnie z taktyką spalonej ziemi, dokonał drenażu mózgów. Oczywiście, może są i naiwni, którzy wierzą, że takie tuzy jak np. B. Budka, M. Kierwiński, S. Nitras, I. Leszczyna czy K. Gajewska wymyślą nowy proch strzelniczy. Nie, nie wymyślą - porzućcie tę nadzieję dla własnego dobra - jak wiadomo: z pustego to i Salomon nie naleje nawet, gdyby zjadł milion rozumów. Bo choćby przyszło tysiąc atletów i każdy zjadłby tysiąc kotletów to nie są w stanie ruszyć tego parowozu z miejsca. Żadna strategia piastowska tu nie pomoże, gdy nie ma koncepcji rozwoju nawet w postaci jej nikłego cienia. Sa tylko słowa. Tak, że tak - nie ruszą ospali staruszkowie do galopu. Bo czy też są do tego jakieś konie w stajni? Mówią, że jest jeden. Ale może tylko tak mówią. Ale czy, aby na tego konia trzeba postawić? Czy to nie jest zwykła chabeta? Zwłaszcza, że zdarzają mu się omdlenia.
Co więc dalej zrobi z tym swoim towarzystwem Tusk? Nic nie zrobi. Niemniej będzie mówił, mówił, mówił, że coś zrobi, bo coś mówić trzeba a robić to już niekoniecznie. W tym momencie Tusk ma władzę tylko dla jednego celu: powstrzymać PiS przed przejęciem władzy. To zapewne Tuskowi i jego silniczkom opowiada. Jednak wątpię, aby przeciętnego Kowalskiego aż tak to odurzało, wabiło i podniecało. Po prostu, po pierwsze ludzie na codzień mają inne, bardziej prozaiczne zmartwienia aniżeli strzeliste akty oskarżenia, aborcje, związki partnerskie, pociągi do Włoch lub do Chorwacji. Po drugie zaś i Polacy zmienili się przez cały okres III RP. Poprawiło im się i mają apetyt na więcej. Rozumieją, że coś - mogą nie wiedzieć i co i jak - zrobić trzeba, aby to więcej zapewnić. Ten, kto będzie potrafił to zrobić teraz lub w przyszłości może cieszyć się dłużej smakiem wygranej. Tusk także i wcześniej nie miał żadnego pomysłu na Polskę, ale miał przynajmniej unijne miliardy do rozdysponowania. To wówczas, w stosunkowo biednym kraju, jakim była Polska, zadziałało. Nawet stworzylo jakąś toksyczną miłość do tej organizacji. Teraz Tusk nie ma już i tego a trup jego prestiżu siedzi w ostatnim wagonie do Kijowa. Wprawdzie wszystkie problemy mają być rozwiązane poprzez powołanie rzecznika, bo ten ma uświadomić niedowiarkom, że są sukcesy rządu tylko o nich głośno się nie mówi, ale ja wolę zgodzić się bardziej z Paulą Matysiak: nie problem jest w rzeczniku tylko w tym, że nie ma czego zakomunikować.
Dodam jeszcze jedną uwagę: wielu ambitnych Polaków zmieniło się. Zmieniło się, bo zobaczyli Zachód na własne oczy i ten bardziej chyli się ku upadkowi i już nie imponuje. Najbardziej zaś imponuje chyba tylko tym, którzy nigdy tam nie byli i nadal liżą cukierka przez szybę wystawową. To po pierwsze. Po drugie zaś: kiedyś dostać pracę w zagranicznej korporacji to był jakiś sukces życiowy. Tak było. Tak jednak już nie jest: ambitni rozumieją, jaką jest granica ich awansu zawodowego. Granica, która nigdy nie daje perspektywy istotnego wpływu na politykę poszczególnej korporacji. Bo prawdziwe strategie rozwoju powstają poza polskimi granicami. To na dłuższą metę jest frustrujące.
Tak więc Jarosławie Kaczyński napisz jakiś dytramb na cześć najbardziej leniwego premiera świata kończąc go słowami - trzymaj waść tak dalej a będzie doskonale. I siedź spokojnie na brzegu rzeki i patrz jak ciała Twoich wrogów będą nią płynąć (Sun-Tzu).
Bo koń już zaczął wierzgać 1 czerwca i trzeba już tylko czasu, aby zrzucić jeźdźca z siodła. Nie da się bowiem rozwijać poprzez nic nie robienie i kontemplowanie własnej, jakże rzekomej, pozornej, doskonałości. Jeżeli zatem owe zakochane w sobie elity III RP są w stanie wydać na świat tylko polityka pokroju Tuska i w nim złożyć całą swą nadzieję to większego świadectwa marności już nie trzeba. Marność nad marnościami i jeszcze raz marność. Tusk będzie Waszym Waterloo tylko jeszcze tego nie wiecie. Jeszcze, jak Hitler w berlińskim bunkrze, szykujecie do kontrataku nieistniejące armie nie wiedząc za bardzo co się dzieje wokół Was.
To byłoby na tyle. Tak więc czas na weekend!
Ps. Co do nic nie robienia można się przyczepić... Komu jak nie Tuskowi udało się utworzyć najbardziej bizantyjski rząd na świecie. To sukces. Barokowy. Epicki. Tyle, że niezrozumiany i wyśmiewany. A przecież premier stworzył nowe miejsca pracy, zmniejszając tym samym bezrobocie więc błagam: nie róbmy z tego polityki :). Premierze Ty mój, pełen respect, jedziesz po bandzie!
Inne tematy w dziale Polityka