Jan Turnau w dzień beatyfikacji

 

 

Najpierw straszył katolików Mszą Trydencką pisząc, że „Benedykt XVI nie zabrania już tamtego obrządku, i bardzo słusznie, bo "de gustibus non est disputandum", jak mówi się w języku podobno świętszym, albo są gusty i guściki - po polsku. Niech każdy się modli, jak chce, dajmy Markowi Jurkowi trochę wolności”.

 

Naczelny teolog Gazety Wyborczej, który w mistyczny sposób odczytał przyjazd prezydenta Miedwiediewa na pogrzeb naszego prezydenta i wystosował z tej okazji dziękczynny list, musiał dziś, w dzień beatyfikacji księdza Jerzego Popiełuszki, zabrać głos. Głos na miarę GW, nie tylko kontrowersyjny, ale niestosowny, nieodpowiedni,  niegodny a przede wszystkim niespójny, pisany  na zamówienie.

Rozpoczynając od dwóch cytatów z księdza Jerzego, Jan Turnau pisze, pochodzą z innej epoki, co można odczytać: są anachroniczne w dzisiejszej Polsce, liberałowie mają jednakowe prawo do moralności, co wierzący, bo czasy się zmieniły.

„Ks. Jerzy był bohaterem kościelnym i narodowym, ale nie mogę nie postawić pytania o jego formację umysłową. Nie chodzi mi o to, czy swoim poziomem umysłowym wyrastał ponad księżą przeciętność - beatyfikacja to nie literacki Nobel. Chodzi mi o umysłowe otwarcie. Czy ten bohater walki z ateistycznym reżimem wzywający do politycznej wolności rozumiał, że Polak to niekoniecznie katolik, także na przykład ateista?”

Najciekawsze jest stwierdzenie:

Niemniej niewiele warta jest hagiografia, czyli zachwyt bez znaków zapytania.

 

I tu mogę się zgodzić. Gloryfikacja przez Gazetę Wyborczą zbrodniarzy Polaków, TW i „ludzi honoru” musi rodzić nasze pytania. Pytania do Gazety Wyborczej.

 

 

http://wyborcza.pl/1,75968,7975810,Czy_ksiadz_Popieluszko_naprawde_bronil_wolnosci_.html#ixzz0q3B9t4rW