Witek Witek
228
BLOG

Gienrik Jagoda twórca GULAGu patronem "sądu" w Moskwie

Witek Witek Polityka Obserwuj notkę 13

   Federacja Rosyjska podpułkownika Putina nie przestaje zadziwiać nawet mnie, dość uważnego obserwatora, "czującego" tamtejsze klimaty.
   Nie mam oczywiście na myśli ujawnionych prób zamordowania czołowego oponenta kremlowskiego reżimu, bo taka metoda walki z opozycją jest obowiązkowym elementem każdej afrykańskiej, a cóż dopiero postsowieckiej dyktatury. "Rosja to najzimniejszy afrykański kraj"  napisała kiedyś NovayaGazeta.ru
   Nie miałem nigdy złudzeń, że postsowieckie służby nie unikają stosowania wobec swoich ofiar trucizn i broni chemicznej - wszak to tradycja sowiecka od jej początków (zduszenie gazami bojowymi tambowskiego Powstania Antonowa - 1921 r.) i CzeKa od czasów Feliksa Dzierżyńskiego, kontynuowana nawet w dość szczelnej Wielkiej Brytanii (otrucie bułgarskiego dysydenta Georgi Markowa w 1978 r. - co prawda skuteczne dopiero za trzecim razem!) i oczywiście w PRL: zamordowanie działacza "Solidarności" Jacka Jerza w 1983 r., próba otrucia Anny Walentynowicz i inne, np. skutecznie otruto opozycyjnego księdza na emigracji w RFN, w czym pomogła pewna agentka komunistycznych specsłużb, w III RP lewicowy działacz skutecznie rozdzielająca fundusze EUropejskie... (nazwisk nie pamiętam, może ktoś przypomni).
   Niepowodzenie rosyjskich specsłużb w operacji otrucia Nawalnego to również żadne zaskoczenie - niemal wszystko w Rosji 22-iego roku panowania Putina degraduje tak żałośnie, że akurat skutecznie działanie trucicieli FSB w tej precyzyjnej robocie byłoby zaskakującym kontrastem na tle wszechobecnej degrengolady i bezradności. Jak w anegdocie - Wielbłąda zapytali:
- "A skąd u ciebie taka krzywa szyja?"
- "A co ja mam prostego?"

   Nieudana próba zatuszowania otrucia, łącznie z dwukrotnym praniem niebieskich majtek opozycjonisty, wobec kolosalnej przewagi technologicznej Zachodu (Geraet Bundeswehry wykrywający trucizny ma 1000 (TYSIĄC!) razy większą czułość od analogicznego ustrojstwa w Moskwie, na którym sprawdzano analizy Nawalnego przed wydaniem go, w stanie śpiączki, do Niemiec) jest tylko potwierdzeniem powyższego.
   Nieskuteczność schowania się post factum sprawców otrucia i speców od zacierania śladów w cyfrowym XXI wieku w na wskroś zbiurokratyzowanej i skorumpowanej Rosji, gdzie wszystkie dane i informacje można kupić, byle dysponować odpowiednimi środkami nie zaskoczyła mnie również.
   Niezachowanie milczenia i wysypanie wszystkich tajemnic powyższej nieudanej operacji otrucia  przez jednego z aktorów powyższej kompromitacji, chemika FSB w telefonicznej rozmowie z swoją niedoszłą ofiarą, Nawalnym, który przedstawił się: "Ustinow Maksim Siergiejewicz" asystent generała Patruszewa, szefa Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej link: "Я позвонил своему убийце. Он во всем признался
to już było coś! Zaparło dech jak najlepsza komedia. Ale telefoniczne zajazdy niczym z berejowskiego "Misia" wiecznie żywe, przecież nie tylko w putinowskiej Rosji, ale i niedawno było w Gdańsku Tuska i Adamowiczów - "Prezesie Jak tam w waszym życiu prywatnym? I bardzo wam gratuluję"
więc czemu się dziwić... Gdyby ten FSBesznik pamiętał tytuł pierwszego rozdziału Najwspanialszej powieści świata, to nie byłoby tej afery (i tego akapitu)...
   Niedopuszczenie do domu powracającego, niedotrutego opozycjonisty to znowu taki standardowy odruch drobiazgowo mściwego podpułkowniczka. I zatrzymanie go od razu na lotnisku. To że samolot ze 200 innymi pasażerami nie doleci do planowego lotniska Moskwa Vnukovo było dla mnie oczywiste jak tylko dowiedziałem się, że pozwolono w Berlinie Nawalnego wsiąść na pokład, choć podejrzewałem bardziej teatralną inscenizację - awaryjne lądowanie w oddalonym o kilka tysięcy kilometrów syberyjskim Omsku (skąd pół roku wcześniej wyleciał znajdujący się w śpiączce "pacjent berlińskiej kliniki" do Niemiec), czy Tomsku (gdzie był latem otruty), a nawet Irkuck... Dodatkowym smaczkiem był dla mnie rozkaz krążenia nad Moskwą w 20-stopniowy mróz przez kilkadziesiąt minut pełnego ludzi samolotu, co mogło doprowadzić do zmrożenia lotek na skrzydłach i ostatecznej likwidacji problemu "internetowego chuligana"...
   Nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia opublikowana nazajutrz rewelacja tegoż blogera o "najdroższej łapówce świata" czyli film o pałacu zbudowanym dla Putina przez wdzięcznych klientów za 100 mld rubli (czyli obecnie 1,1 miliarda euro lecz gdy był on budowany przelicznik zwiększał wartość do półtora miliarda euro - inflacja). Choć film jest ciekawy i warty obejrzenia, obejmuje cały życiorys prezydenta Rosji, dając celny obraz psychologiczny (niewątpliwie jednostronny, ale w czarno-białych warunkach politycznych został nakręcony). Polecam - https://navalny.com/p/6453
Z ciekawszych smaczków zauważyłem iście wilczy głód mieszkaniowy (znowu potwierdzenie truizmów rosyjskiego Klasyka
homo sovieticus) mający przyczyny w nędznym dzieciństwie i młodości, a nawet ciasnym życiu oficera KGB w bratniej DDR).
Pokazana w filmie złota (pozłocana?) szczotka do ubikacji z wyposażenia putinowskiej toalety za jedyne 700 euro ma szansę stać się głównym symbolem najbliższych protestów - start już jutro w całej Rosji, ale śmiem wątpić...
Podziemny stadion do hokeja w pałacu wielkiego fanatyka wbijania krążka do bramki przeciwnika nie może dziwić. Może dziwić brak porządnej biblioteki w kraju gdzie tradycje lektury książek są niejako obowiązkowym bon tonem. Czy zatem może dziwić osobna sala dla automatów grających i hazardowych (nostalgia lat 70-tych i 90-tych), scena teatralna z piętrową widownią, czy hall do palenia fajki wodnej z podestem i wysuwającą się z podłogi rurą do pole-dance?

   Nie zdziwiła mnie także "sesja wyjazdowa" sądu, który odbył się w posterunku policji (tradycja trójek stalinowskich i ubiegłorocznego głosowania w referendum konstytucyjnym na pniach i w bagażnikach samochodowych), ani jego werdykt umieszczający Nawalnego w więziennej celi za pomocą łamania nawet putinowskiego prawa...

  Ale wieści o wystroju sali policyjnego posterunków, w którym odbył się ów "sąd" zmusił mnie do wnikliwej weryfikacji tych informacji, czy to aby nie jakieś przekłamanie, czy fotomontaż. Chociaż wzmiankę o tym umieściły nawet tak odległe od rosyjskich spraw publikatory jak holenderskie, hiszpańskie, czy włoskie.

image
http://www.asianews.it/files/img/size3/RU-Nav1.png

Na ścianie za sądzonym Nawalny wisi portret nikogo innego jak Genrika Jagody.
Najbardziej chyba odrażającej figury sowieckiego systemu zbrodni (obok Jeżowa). Nigdy nie zrehabilitowanego nawet przez przychylne sowieckim zbrodniarzom putinowskie sądy.
Pierwszego marszałka bezpieczeństwa Sowieckiego Sojuza.
Założyciela i budowniczego systemu pracy niewolniczej GULAG.
Inicjatora i kierownika budowy bezsensownego Biełomorkanału, przy której zginęło ok. 100 tysięcy więźniów (szczegółowo opisał Aleksandr Sołżenicyn w "Archipelag GULAG").
Szefa stalinowskiego aparatu terroru na początku Wielkiej Czystki 1936-38.
W przeciwieństwie do innych fanatyków czerwonego terroru kreatury skorumpowanej i łasej na materialne korzyści - tu idealny wzór dla urzędników i funkcjonariuszy putinowskiej RF. Zboczeńca seksualnego i zwyrodnialca.
  Nomen omen - Jagoda był szefem stalinowskich trucicieli, którzy skutecznie usunęli na kilku istotnych przeszkadzających Wodzowi sowieckich działaczy, m.in. następcę Dzierżyńskiego w OGPU, znanego pisarza Maksyma Gorkiego, a ponoć nawet pomogli Leninowi... Tutaj wielka różnica w skuteczności sowieckich i postsowieckich trucicielskich służb.
Mocno symboliczna ta fotografia... Zdumiewająca. Nawet mnie.
Jak i okoliczność, że portret zbrodniarza Genrika Jagody (zbrodniarza również w myśl obowiązującego rosyjskiego prawa) nie został uprzątnięty przed umiędzynarodowieniem tego zakątka Federacji.
To tak, nie mniej i nie więcej, jakby na niemieckiej Polizei wisiał portret też Henryka - Himmlera (też się z Wodzem pokłócił w ostatnie swoje dni)
image

Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka