Czy dziś upadnie reżim Hosni Mubaraka? Trudno powiedzieć, choć to bardzo prawdopodobne. To, ze w Egipcie będzie "gorąco" pisalem już ponad tydzień temu (poprzednia notka) ale nie sądziłem że wypadki potoczą się tak szybko. Dzisiaj jest piątek czyli dzień modłów wśród muzułmanów. W nocy aresztowano około 300 członków Bractwa Muzułmańskiego. Przyleciał również El Baradei z zamiarem objęcia przywództwa nad protestami jak również - w ich rezultacie - władzy. Władze tymczasem zablokowały dostęp do facebooka i twittera. Problem w tym że dziś manifestantom nie będzie potrzebny twitter czy facebook. Przy pierwszych manifestacjach Bractwo Muzułmańskie zajęło pozycję wyczekującą, ani nie popierajac ani nie odcinajac się od manifestacji, które były organizowane w dużej mierze przez osoby młode, prawdopodobnie nie stanowiące głównej bazy islamistów. Tymczasem Mubarak usiłował rozpędzić manifestacje z umiarkowaną brutalnością (tzn. nie masakrując ich lecz pałujac) - prawdopodobnie dlatego iż bał się reakcji USA na pełna brutalność. Jednakże wszystko wskazuje na to że to nie wystarcza. Tak samo było w Iranie w 1979 r. gdzie szach mając czerwone światło od USA na zmasakrowanie opozycji i zapewnienia ze CIA wszystko opanuje nie wyslal Niesmiertelnych przeciwko demonstrantom. Jak to się skończyło - wszyscy wiemy. Mubarak zrobił jeszcze jedną rzecz - próbował przypisać te protesty od razu Bractwu Muzułmańskiemu. Prawdopodobnie z dwóch powodów - po pierwsze aby miec bardziej "wolną rękę" do brutalnych metod stłumienia protestów (już wiadomo że USA jej mu nie da); po drugie - odciągniecia od protestów tych którzy boją sie islamizacji Egiptu czyli prawdopodobnie dużej czesci pierwotnych organizatorów (tez sie to nie udało). Tymczasem uderzenie w Bractwo nie spowoduje zablokowania dzisiejszych protestów lecz przyspieszy dzialania islamistow ktorzy teraz juz nie zachowaja postawy biernej, wyczekującej na stoswny moment przejęcia władzy korzystajac z chaosu, lecz będą starali się przejąc inicjatywę.
Moim zdaniem reżim Mubaraka upadnie. Być może już dziś, jeżeli Mubarak nie pójdzie na całość i nie dojdzie do rozlewu krwi na wielką skalę. Jednakze jesli do tego dojdzie to Mubarak znajdzie sie w izolacji i jego upadek tez bedzie bliski. Przypuszczem rowniez iz poczatkowo Bractwo Muzulmanskie bedzie udawać że się chce podzielić władzą i że jest za demokracją w Egipcie. Moze nawet El Baradei zafirmuje nowe władze przed Zachodem. Tylko ze potem bedzie trzeba zrobic wybory a po rozwaleniu partii Mubaraka, masowych aresztowaniach i egzekucjach jej czlonkow, jedyna siłą w Egipcie która będzie miała struktury przed wyborami będzie Bractwo Muzułmańskie.
Co zatem dalej. Za pół roku, najwyżej rok islamiści przejmą pełnię władzy w Egipcie, a Baradei wyjedzie na emigrację tak jak to musiał zrobić rok po rewolucji w Iranie pierwszy porewolucyjny prezydent Islamskiej Republik Abulhasan Banisadr. A na Egipcie sie nie skończy. Bractwo bedzie chcialo przejac wladze w Algierii, Libii, Sudanie, Jordanii a potem byc moze i w Syrii. Taki plan jednak spowoduje jednak konflikt miedzy sunnickimi islamistami a szejkami i emirami z półwyspu z Saudami na czele oraz z szyicko-alawicką koalicją Asadów, Iranu i Hezbollahu. To że będzie gorąco to jest pewne.
Komentarze