Ahmed Zakajew nie jest żadnym terrorystą - i o tym wszyscy wiedzą. A najlepiej - Kreml. Po co w takim razie ten teatrzyk z "odkurzonym" listem gończym, ganianiem do niewdzięcznej roboty polskich prokuratorów, i tak dalej? Ano po to, żeby Zakajewa uwiarygodnić w oczach Czeczenów.
Moskwie najwyraźniej sypie się - realizowany od 10 lat - scenariusz "czeczenizacji" konfliktu, w uproszczeniu sprowadzający się do tego, że z jednej strony ma być "miejscowy" Ramzan Kadyrow, z drugiej Al-Kaida, reprezentowana przez jakiegoś Emira Północnego Kaukazu... zaś Matuszka-Rossija przygląda się bitce z bezpiecznej oddali, nie tracąc jednocześnie ani cichego poparcia Zachodu, ani integralności terytorialnej.
Dlaczego się ten cudny plan sypie, i jaką rolę w nowym ma odegrać Zakajew - to temat na dłuższe rozważania. Kto chętny, niech ćwiczy umysł. Kto chce nieco więcej wskazówek - odsyłam do mojej analizy na www.niwserwis.pl: http://www.niwserwis.pl/artykuly/czeczenski-teatr-cieni-sprawa-zakajewa
Miłego treningu szarych komórek życzę.
PS. Nie traktujmy sprawy czeczeńskiej jako kolejnej maczugi w partyjnych stosunkach polsko-polskich. To nie fair wobec ofiar tamtej wojny. Miłośnicy Tuska i wyznawcy Kaczyńskiego niech sobie szukają innych pretekstów, żeby się wzajemnie lżyć. Proszę.
Komentarze