Ukraina ma od paru godzin coś jakby pomarańczową koalicję. Jednak.
Nawet bym coś na ten temat napisał więcej, ale przecież dziś Salon i tak żyje tylko debatą Tusk-Kaczyński, plus wspominkami imprezowymi... więc mi się jakoś nie chce... ;-)
No bo po co - "sobie, a muzom"?
Się wciąż coś dzieje na świecie; prócz ukraińskich manewrów koalicyjnych, mamy dziś choćby przeciekawy zjazd chińskiej kompartii, europejską debatę o sankcjach dla Iranu, zamieszanie wokół domniemanego zamachu na Putina, tureckie plany zbrojnego wejścia na terytorium Iraku... i co? I nic. Psa z kulawą nogą to obchodzi. Politolodzy analizują, czy lepiej ręce układał Tusk, czy też gestykulacja Kwaśniewskiego raczej jego partii przyniesie parę koma kilka punktów procentowych.
Pomarańczowo mi... Nie dlatego, że Julka T. mości się w fotelu premiera z błogosławieństwem Wiktora J. - ale po prostu, pomarańczówki sobie zaraz chlapnę.
Na filozoficzny nastrój.
