DeDeeN DeDeeN
609
BLOG

Panie Jarosławie! Na pohybel białej gęsi!

DeDeeN DeDeeN Polityka Obserwuj notkę 6

Po przeczytaniu tego:

"Poeta i pisarz Jarosław Marek Rymkiewicz ma przeprosić wydawcę "Gazety Wyborczej" i wpłacić 5 tys. zł na cel społeczny za swe słowa m.in., że redaktorzy "GW" nienawidzą Polski i chrześcijaństwa jako "duchowi spadkobiercy Komunistycznej Partii Polski"

trząchnęło mną jak po sporym stakanie. Odkręciłem, nalałem, drugi raz trząchnęło, przeczytałem jeszcze raz, bez zmian, jest co było, więc trzeba pisać, ni ma rady!.

 
Większość z tego, o czym ja tu chcę napisać stanie się bardziej zrozumiała po przypomnieniu tego wiersza:
Proszę przeczytać go uważnie.  

Do Jarosława Kaczyńskiego

Ojczyzna jest w potrzebie – to znaczy: łajdacy
Znów wzięli się do swojej odwiecznej tu pracy
Polska – mówią – i owszem to nawet rzecz miła
Ale wprzód niech przeprosi tych których skrzywdziła
Polska – mówią – wspaniale lecz trzeba po trochu
Ją ucywilizować – niech klęczy na grochu
Niech zmądrzeje niech zmieni swoje obyczaje
Bo z tymi moherami to się żyć nie daje
I znowu są dwie Polski – są jej dwa oblicza
Jakub Jasiński wstaje z książki Mickiewicza
Polska go nie pytała czy ma chęć umierać
A on wiedział – że tego nie wolno wybierać
Dwie Polski – ta o której wiedzieli prorocy
I ta którą w objęcia bierze car północy
Dwie Polski – jedna chce się podobać na świecie
I ta druga – ta którą wiozą na lawecie
Ta w naszą krew jak w sztandar królewski ubrana
Naszych najświętszych przodków tajemnicza rana
Powiedzą że to patos – tu trzeba patosu
Ja tu mówię o sprawie odwiecznego losu
Co zrobicie? – pytają nas teraz przodkowie
I nikt na to pytanie za nas nie odpowie
To co nas podzieliło – to się już nie sklei
Nie można oddać Polski w ręce jej złodziei
Którzy chcą ją nam ukraść i odsprzedać światu
Jarosławie! Pan jeszcze coś jest winien Bratu!
Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo?
O to nas teraz pyta to spalone ciało
I jest tak że Pan musi coś zrobić w tej sprawie
Niech się Pan trzyma – Drogi Panie Jarosławie

Milanówek, 19 kwietnia 2010 r.

Ten wiersz został napisany dziewiątego dnia po Katastrofie i zapieklił środowisko GW. Rymkiewiczowi nie szczędzono obelg i inwektyw. Nawet otrzymana wcześniej Nagroda Nike, go nie chroniła. Nawet czczone w salonowych kręgach konstruktywnej opozycji "Rozmowy polskie latem 1983", nie dawały osłony przed wścieklicą, podobną stepowym ordom. Okazało się, że jest grafomanem. Zarzucano, że jątrzy i dzieli połączone Tragedią społeczeństwo, że dzieli dwa nareszcie jednoczące się po latach nienawiści Słowiańskie Narody. Pamiętamy?, no pewnie że pamiętamy! Trudno zapomnieć tych kilku słodkich godzin polsko - rosyjskiego pojednania, wśród stuleci goryczy. Trudno doprawdy, byłoby zapomnieć Donalda Objętego. Miesiącami budziłem się z tym zdjęciem w oczach.

Tym atakiem na pisarza, uprzedzano nieuchronne, wcześniej bądź później, ujawnienie prawdy o stosowanej właśnie przez braci metodzie periekowki. Obarczono go odpowiedzialnością za wszystkie mające nastąpić nieszczęścia. Dlaczego? Dlatego, że w ruch została puszczona machineria bezwzględnej metody, i nie ma możliwości ucieczki przed pytaniem zawartym w wierszu Rymkiewicza: Co zrobicie? - pytają nas teraz przodkowie. Co teraz zrobicie? - to pytanie zastygło w ustach Putina tuż po Katastrofie. Istotą bowiem pierekowki jest intuicyjnie stosowana od zawsze w cywilizacji jarłyku, apoteoza azjatyckiej buty wyrażająca się w umiejętnym zarządzaniu strachem. Bolszewizm doskonalił ją, również metodami naukowymi, i wycyzelował jej skuteczność. Mając niczym nie ograniczone możliwości stworzył tysiące jej odmian, dzięki czemu panował nad sumieniami setek milionów ludzi na całym świecie. Deprawował całe narody i społeczeństwa, a osłabione podporządkowywał woli komunistycznych genseków. Z "tą Polską" były tylko kłopoty. Ale armia pomagierów z przekutymi duszami, zawsze zgłaszała gotowość do pomocy. Szczególnie upodobała sobie takie miejsca pracy jak katownie, sądownictwo i media. To miejsca szczególnie dogodne dla zbożnego dzieła zarządzania spsiałym społeczeństwem. Oczywiście wcześniej, to społeczeństwo trzeba rzucić na cztery łapy. A do tego niezbędne są etaty w tych trzech placówkach. Ale nadarzył się taki czas, że wszystkie stołki były tam wolne.

Ogłoszona w południe 10.04.2010 prawda o przyczynach Katastrofy Smoleńskiej obowiązuje do dzisiaj. Po drodze została uświęcona werdyktami dwóch komisji, a energią medialnego histerycznego wrzasku, wbita w świadomość szarego tłumu. Nie chcesz być szary,- skrzyknij się na fejsie i chodź na Krakowskie, trochę poszczekamy. Będzie kolorowo i może któraś zrobi striptis, a wóda pewna -za półdarmo. Zasiane ziarno znalazło wystarczająco dużo maleńkich,co prawda, ale za to żyznych poletek. Móżdżków wielkości włoskiego orzecha, przekutych wronim dziobem. Wirus destabilizacji społecznej zaczął zbierać obfite żniwo. Pierekowka, przynosić spodziewane rezultaty.
 
Środowisko gazety świetnie zdawało sobie sprawę, z tego, że nie będzie żadnego pojednania, a ono samo w godzinie próby, na pytanie i co teraz? znało odpowiedź od kołyski. Chodziło jeszcze tylko o to, żeby przeciągnąć na swoją stronę jak największą część społeczeństwa, przekuwając ich dusze i rozumki. Wiersz Rymkiewicza mógł w tym przeszkadzać. Nie odegrał wieszczonej mu roli z różnych powodów. Podstawowym jest ten, że rozległy się dźwięki dzwoneczków Pawłowa. Autor został wyłączony z grona ludzi rozumnych, a inteligencja wychowana na niezbędniku i wysokich, z idiotami się przecież nie zadaje. Więc nawet jak przeczytała, to bez zrozumienia, albo zrozumiała to, co jej kazano. Bo jest to bardzo specyficzna inteligencja która, reaguje jak psy Pawłowa, na bodziec - odruchem.

Symptomatyczne jest to, że jeżeli już ktoś wspomina ten wiersz to właśnie robią to michnikorozumni i przypominają właśnie ten najbardziej bolący ich wers: "To co nas podzieliło - to się już nie sklei". Świadomość, że pozostanie grupa która nie da się zastraszyć i przekuć, i będzie mącić i szmądzić dziełu "odsprzedania Polski światu", strasznie ich dręczy. Bo tak naprawdę ten wiersz jest o łajdakach mieszkających razem z nami, nie o Rosjanach. Rosjanie wykonują jedynie od setek lat tę samą robotę, która jest tak piekielnie skuteczna, głównie dzięki nim - łajdakom!.   
 
Jak zamknąć usta poecie? Oskarżyć go na chama za treść wiersza, to jednak trochę niełacno. Kiedy więc Rymkiewicz, w ferworze medialnego ataku na swoją osobę, prozą powtórzył jego treść, nadarzyła się wyśmienita okazja. Zamknięto mu usta procesem na półtora roku. Myślałem, że to wystarczy. Nie, dzisiaj skazano! zamknięto usta na zawsze. Luksemburgizm forever young!
Ale... po cichutku.


Płonne są jednak wasze nadzieje, kochani. Piękne czasy myśli w obcęgach już nie powrócą! A da Bóg, znowu będziecie w mniejszości!
    
Na razie, z punktu widzenie imperatora taki podział to jest cud, miód i wodorosty, jak mówi ichniejsza mądrość. Inna mówi, że kurica nie ptica, Polsza nie zagranica. I tego należy się trzymać na wieki, wieków. Praktycznie już raz, na początku poprzedniego stulecia, można było odfanfarować pełny sukces. Pamiętających jeszcze o Sarmacji pozostała zaledwie garsteczka, w skali całego kraju. Ale wtedy Opatrzność zesłała w jednym czasie, jakże różnych, pokłóconych ze sobą doskonale, ale i tak samo się uzupełniających, a dziełu Ojczyzny wiernych, dwóch równocześnie, najwybitniejszych polityków polskich w historii, Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Powstała II Rzeczpospolita. Dla większości - Polska, wymarzona od ponad wieku Wolna Ojczyzna z Orłem w Koronie, ale dla mniejszości, bękart wersalski z białą gęsią w godle. I to właśnie oni, owi mentalni potomkowie białej gęsi zawyją wściekle, kiedy pojawi się szansa na ostateczne zepchnięcie w niebyt, złogów polskiego sowietyzmu. I niestety, IV Rzeczpospolita zostanie cofnięta do poczekalni. A za chwilę Rymkiewicz pójdzie do pierdla jako recydywa. Niech się no tylko odezwie!

Gdy patrzę na okres pierwszych trzech lat rządów Donalda Tuska, to widzę jasno ich sens jako okres przygotowań do tego, co ma nastąpić. Zrywamy tarczę, wybudzamy się ze snu o potędze środkowoeuropejskiego mocarstwa, likwidujemy wojsko i na wzór Stalina budujemy armię biuralistów, z korupcją nie walczymy zbyt nachalnie (piterowy dorsz wystarczy), reformy wiemy, że potrzebne, ale jeszcze, słuchajcie, PiS za silny (puszczamy do wtajemniczonych porozumiewawcze oczko) trzeba poczekać, by słupki nie opadły. Na razie ćwiczmy się w doskonaleniu metod na drobiazgach: katarczykach, krzesłach w Brukseli, kłótniach o samolot, żartach ze ślepych snajperów w Tbilisi, kładziemy nacisk na naciski, pogadamy z hazardzistami na cmentarzu, wpadniemy do Królika, przerobimy szczecińskich stoczniowców na kwiaciareczki, etc.. Ogłupiała publika niech się patrzy i uczy, kto mądry to dołączy, a mohery -won! 

Dał się zauważyć istny fenomen. Zwykle bywa tak, że każde przebiegnięte okrążenie osłabia siły zawodnika. U Donalda odwrotnie. Z każdego zakrętu wychodził wzmocniony, coraz więcej kibiców z uznaniem kiwało głowami, a coraz efektowniejsze zajstepy jakie wykonywał w czasie biegu przekonywały o talencie godnym męża stanu (nawet wtedy jak chciał kastrować). Ośmieszona konkurencja zostawała w tyle, publika w zachwycie robiła standing ovation, i tylko raz przeszedł przez nią szmer zdziwienia, kiedy faworyt oświadczył, że on jednak rezygnuje z Gran Derbi, bo jak się okazało, to zwykły żyrandol, a nie Real - Barcelona na Santiago Bernabeu. No, ale cóż, mąż stanu, więc wie co robi. A naprawdę było pewnie tak, że kotłowy zagroził zmniejszeniem ciśnienia w kotle nienawiści, a bez koksu to nima pałera na kolejne zajstepy i zakręty brane, lekko i swobodnie na bezdechu.

W tym samym czasie, do samodzielnych lotów, stroszyły świeżo wyklute piórka, całkiem nowe kadry. Nie dziwcie się kochani, jeżeli już niedługo te nowe kadry zaproponują, aby białą gęś uczynić godłem. A co? jest równość, czy jej nie ma? A gęś to nie ptak? nie ma swoich praw? Ptak i prawa ma! I takoż samo biełyj.

A Orzeł? Sterany setkami lat, już się chyba do cholery zmęczył, to niech se odpocznie. A może by go wypchać?

A gówno!  

PS
Ciekawe ilu z nas odpowie, tak jak ja - a gówno! za powiedzmy kilka następnych, równie udanych lat.

 

DeDeeN
O mnie DeDeeN

Przezorny. Nigdy nie spadnę, bo nigdzie nie włażę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka