Alkohol dawał mi złudne poczucie mocy. Siły i potęgi, której nie miałem.
Teraz czuję innego rodzaju moc - wynika ona z tego, że wszystko pamiętam, podejmuję decyzję na trzeźwo, mierząc się z trudnościami i nie żałując wyborów.
Nie jestem wolny od mojego nałogu, co odczuwam na co dzień. Dziś poszliśmy do restauracji i co się okazuje: 0,5 litra piwa: 9 PLN. Fanta, 0,25 l kosztuje 8 PLN. Kiedyś poszliśmy na festyn i podobnie: mała woda mineralna (0,25l): 5 PLN. Piwo: 4,5 PLN. W jaki sposób to działa - nie próbuję zrozumieć. Robiłem piwo i wiem ile wody potrzeba do jego produkcji. W żaden logiczny sposób się to nie kalkuluje.
Tym niemniej - wiem, że nie dla mnie alkohol i nie żałuję, że zachowanie abstynencji kosztowało mnie 16 PLN. Przeżyję, bo na terapii obowiązkowym ćwiczeniem jest tzw. litraż. Bóg, Jakkolwiek Go Pojmuję odebrał mi obsesję picia. I teraz patrząc na ludzi pijących piwo nie zazdroszczę im. Nie mam też poczucia wyższości. Podobnie, gdy widzę pijanego jest mi go po prostu żal. I jestem wdzięczny Sile Wyższej, że ten etap mam już za sobą.