Byłem przez 8 lat ministrantem. Napatrzyłem się na różne rzeczy i różnych nasłuchałem. Podsumowując krótko: nie darzę Kościoła wielką sympatią ani nawet szacunkiem.
Ciężko było mi przyzwyczaić się do wszechobecnego i często używanego słowa „Bóg” na mityngach. Dopiero potem usłyszałem „Jakkolwiek Go Pojmuję” i znów miałem problem.
Bo jak pojmuję Boga? Zacząłem więc robić to, co umiem, zacząłem czytać, dużo czytać na temat religii, duchowości, nawet książki takie jak „Bhagawadgita” czy „Tybetańską Księgę Umarłych”. Nie znalazłem w nich wytłumaczenia, szukając formułek i definicji.
Oglądałem z Synami Gwiezdne Wojny i po raz kolejny słysząc: Niech Moc będzie z Tobą, pomyślałem: Dlaczego nie?
Koncepcja Boga, Jakkolwiek Go Pojmuję, który wszechogarnia wszystko, jest wszystkim i wszystko przenika przemówiła do mnie. Nie jestem Jedaistą, choć czytałem ich zasady i pisma. Nie wierzę w Moc. I nie próbuję ogarnąć Boga, Jakkolwiek Go Pojmuję.