Na początku miałem takie zapędy, żeby mówić tylko o przyjemnych rzeczach na mityngach. Tak rozumiałem wtedy dzielenie się doświadczeniem, siłą i nadzieją,.Ze wskazaniem na nadzieję.
Do dziś zresztą uważam, że za mało na niektórych mityngach uśmiechu i właśnie wskazania, że może być dobrze. Że jest nadzieja.
Lubię dzielić się tym, co zrobiłem pozytywnego, ciekawego, miłego. Szczególnie dla innych. Nauczyłem się jednak również, a przede wszystkich zawsze powiedzieć o tym, co mnie irytuje i przeszkadza. Oczywiście nie opowiem o swojej pracy, nie będę wyjaśniać zakamarków stosunków międzyludzkich w firmie, w której pracuję. Nikogo to nie interesuje.
Tak samo nie interesuje mnie kto ile pił, z kim i co. Jeśli opowiada o tym przyjaciel, który pojawił się pierwszy raz - to naturalne, potrzebuje się wygadać i wyrzucić to z siebie. Są jednak i tacy, którzy wracają do tych wspomnień mimo długiego czasu.
Nie oceniam. I nie rozumiem.