Spotkałem się z kolegą, jeszcze ze szkoły średniej. Słuchałem go i zastanawiałem się nad tym, że niedawno jeszcze i ja myślałem bardzo podobnie.
- Lubię sobie piwo wypić, wieczorkiem, jak siedzę, słucham muzyki, czy coś - powiedział. - Nawet mam taki dyżurny czteropak w pokoju.
Ja usłyszałem w tym, że pije w samotności. Przypomniałem sobie, jak kupowałem co najmniej czteropak piwa, a najlepiej dwa, żeby nie zabrakło.
- Nie piję wódki, ani wina - powiedział mi inny znajomy. - Tylko piwo.
Swojej żonie powiedział, że wypił tylko dwa piwka. Przypomniałem sobie, jak ja zamawiałem piwo i wlewałem do niego pięćdziesiątkę, a potem setkę. I też twierdziłem, że to tylko piwo z kolegami.Przemilczając setkę w toalecie.
Przestałem pić piwo, bo przestało być wydajne. Za dużo puszek się robiło, a dwusetkę dało się łatwo wyrzucić. Łatwiej ukryć przed Żoną i światem. I nie jest taka głośna przy otwieraniu.
- Kiedyś usłyszałem, że nie jest problemem jak coś robisz - odpowiedziałem pierwszemu. - Problem zaczyna się wtedy, gdy masz problem, gdy przestajesz to robić.
Ten drugi był zbyt pijany, by mnie usłyszeć.
Komentarze