Wczoraj bardzo sypał śnieg. Młodszy Synek miał trening piłki nożnej na powietrzu. Miałem go zawieźć po drodze na mój trening. Wiozłem też dwóch przyjaciół.
Pomyślałem, że strasznie pada i dlatego zawiozę ich, potem Synka, akurat jak się przebiorą - będę na miejscu.
Okazało się, że oprócz mojego Synka przyjechał jeszcze jeden chłopiec. Trener powiedział mi, że tym samym odwoła trening, bo we dwójkę nie ma sensu.
Odwiozłem Synka do domu. Pograłem w ping ponga krócej, niż założyłem, potem wbiłem się na spotkanie, na które byłem umówiony.
Koniec końców nie pograłem tyle, ile bym chciał. Ile potrzebowałem. Tym niemniej: byłem dla Synka. Byłem na spotkaniu, na którym tylko ja mówiłem oprócz prowadzącej. I odwiozłem przyjaciół do domu.
Priorytety. Branie odpowiedzialności. Na tym polega dorosłość.