wodnica wodnica
397
BLOG

Bunt geeków i nerdów

wodnica wodnica Gospodarka Obserwuj notkę 8

Z dużą rezerwą tym razem podesżłam do tekstu Ściosa, ponieważ nie bierze on pod uwagę szerszego kontekstu, w którym zrodził się antyACTA-owski protest w Polsce. Ścios dużo wie o służbach, ale jednak dużo mniej o życiu sieci i życiu w sieci ludzi urodzonych z klawiaturą w dłoni. Pomija też kontekst globalny.

Poza lokalnym wątkiem prokuratury wojskowej i jej konfliktu z prokuraturą cywilną, totalną kompromitacją smoleńskiej narracji ze szkalowaniem gen. Błasika na czele, poza rosnącymi cenami paliw i idącymi za tym podwyżkami innych produktów i opłat oraz leków wydarzył się też w ostatnim czasie międzynarodowy protest przeciwko SOPA manifestowany na największych światowych portalach. To była, jak sądzę, ta iskra. Wystarczyło odkryć polski odpowiednik SOPA i PIPA, żeby coś drgnęło. A przy okazji zbiegło się to w czasie z zamknięciem witryny Megaupload.

Tutaj warto zwrócić uwagę na początki procedowania umowy ACTA i fakt, że stronami tworzącymi projekt w Ameryce, poza rządami państw, były również duże korporacje chemiczne, farmakologiczne, rozrywkowe, komputerowe i finansowe. Ale nie było już koncernów medialnych i przedstawicieli takich serwisów społecznościowych jak YouTube czy Facebook (w każdym razie nie znalazłam ich na liście konsultantów ACTA). A zapisy ACTA mogą znacznie ograniczyć działalność zarowno YT jak i FB oraz innych serwisów społecznościowych, których użytkownicy dzielą się informacjami, muzyką, filmami itp. Często z pominięciem praw autorskich. A z zapisów ACTA można wyciągnąć wniosek, że wstarczy opublikować plik audio czy wideo na YT (np. parodię programu telewizyjnego wykorzystującego oficjalne nagrania tegoż programu), żeby mieć na głowie hordę amerykańskich prawników walczących o ściągnięcie z delikwenta jak najwyższego odszkodowania. Ba, wystarczy na FB zamieścić link do takiego pliku, żeby mieć poważne problemy, z odłączeniem od sieci i zarekwirowaniem sprzętu włącznie. A dla wielu użytkowników są to narzędzia pracy i rozrywki. Codzienne życie, także towarzyskie. Zaś dla właścicieli portali liczba użytkowników przekłada się na pieniądze. Niemałe.

Ścios nie docenił zatem siły niebiorących udziału w procedowaniu ACTA przedstawicieli biznesu internetowego, a także zwykłych geeków i nerdów (pracujących często właśnie dla i na społecznościówkach, ale także licznych freelacerów i właścicieli mniejszych firm związanych biznesowo z siecią i dystrybucją w niej różnorodnych informacji), dla których napisanie aplikacji rozsyłającej wirusowo informacje o zagrożeniach życia w sieci to chwila przy piwku. A zadyma zaczęła się właśnie tam - na międzynarodowych portalach społecznościowych.

Tak całkiem na marginesie sądzę też, że udział w akcji przeciwko ACTA to wygodny sposób odreagowania dla osób, którym trudno się przyznać do kilkuletniego łykania bez popijania po-wskiego piaru. Narracja na temat nacisków na pilotów posypała się jak domek z kart. Coraz więcej kłamstw jest demaskowanych. No i gdzie te 300 milionów? Jak to "to była tylko kampania wyborcza"? Dlaczego liczba i wielkość podatków rosną z każdą ustawą? Kto spieprzył temat leków refundowanych, bo przecież nie PiS? Mało co boli tak jak odkrycie, że zostało się zrobionym w balona. A z każdym dniem coraz więcej osób ma okazję się o tym przekonać. ACTA to nowy świeży temat, nietykany przez PiS (niestety antypisowskie obrzydzenie zostało wielu ludziom bardzo mocno wdrukowane, czy raczej - pozwolili je sobie wdrukować), a pozwalający odegrać się za iluzję wybierania władzy fachowej, liberalnej i prorynkowej.

Pytanie, kto u nas skorzysta na tej zadymie, jak długo ona potrwa i na ile skutecznie wyjdzie poza internet. Przypuszczam, że na razie jest to poza kontrolą, chociaż widać próby przejęcia głosów wkurzonych internautów np. przez Palikota. Na razie nieskuteczne.

wodnica
O mnie wodnica

Zajmuję się opowiadaniem historii. W pracy najpierw szukam interesujących wątków, a potem składam je w możliwie najbardziej atrakcyjną opowieść: artykuł o miejscu, człowieku lub zjawisku. Czasem czytam, a potem pytam autora o szczegóły, budując kolejną historię - samej opowieści i spotkania, które w trakcie tej opowieści się toczy. Szperam w przeszłości i próbuję opowiedzieć historię mojej rodziny, dzieląc się tą pasją z moją Mamą. A czasem trafiam na historię, która chce być opowiedziana jako ballada lub cały musical. Siadam wtedy i piszę, z przerwami na chodzenie i sen, bo w rytmie kroków słowa chętniej do mnie przychodzą, a czasem potrafią się wyśnić.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka