W sprawie Krzyża i Pałacu mam swoje zdanie, więc nie będę się powtarzać.
Przedstawię natomiast malutką kolekcję krzyży gdyńskich, też mających swoją porąbaną historię.
1.
Krzyż pierwszy stoi sobie na parkingu koło Dowództwa Marynarki Wojennej. Stał przed domem budowniczego Gdyni, inż. Tadeusza Wendy, ale z powodu prac budowlanych - jeszcze w II RP - został przeniesiony. W ostatnich latach zbudowano koło krzyża cudactwo (widoczne w tle), które stało się (łomatko!) współczesnym symbolem miasta. Krzyż, prędzej czy później, zostanie przeniesiony. I dobrze.

2.
Drugi krzyż stoi na Kamiennej Górze, czyli na czubku centrum miasta. Zbudowali go jak się komunizm kończył. Wcześniej (czyli przed wojną światową) mieli tu stawiać Świątynię (w sensie duży kościół), która miała być symbolem miasta jak Jezus w Rio. Nie zbudowali bo przyszedł Hitler z komunistami. Ten krzyż jest brzydki (jeśli mozna mówić o urodzie krzyża) i wprawdzie z bliska duży, ale z miasta go nie widać. Może też będzie trzeba coś z nim zrobić.

3.
Trzeci krzyż gdyński jeszcze mi się załapał na zdjęcie. To mianowicie wieża kościoła O.Redemptorystów (tego, co w nim ofiary z Wilhelma Gustloffa upamiętniono) - Duszpasterstwa Ludzi Morza. Legenda miejska mówi, że mnóstwo lat trwało, nim w końcu (chyba w stanie wojennym) Redemptorystom udało się w końcu wybudować kościół.
Jest to jednocześnie siedziba europejskiej centrali duszpasterstw Ludzi Morza (ale nie wynika to z decyzji UE). Krzyża chyba nie ruszą. W każdym razie nad krajobrazem dominuje to szaroniebieskie paskudztwo ze zdjęcia pierwszego.
Ten krzyż można sobie powiększyć:

Od dziś będę robić zdjęcia krzyżom, bo jeszcze ktoś przyjdzie je pozabierać...
Inne tematy w dziale Rozmaitości