Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
64
BLOG

Olechowski kłopotem Tuska, choć SD nie zagrozi Platformie

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Polityka Obserwuj notkę 1

Andrzej Olechowski może być kłopotem dla Donalda Tuska walczącego o prezydenturę. Jednak Stronnictwo Demokratyczne zasilone przez Olechowskiego i kierowane przez Pawła Piskorskiego zagrożeniem dla Platformy Obywatelskiej raczej nie będzie.

Możliwe, że o SD jest głośno, bo mamy wakacje, więc w sezonie ogórkowym newsem może zostać coś nie do końca poważnego. Możliwe jednak, że reanimację SD należy potraktować choć trochę poważnie. Wtedy pytania o jego szanse są zasadne. A te można rozpatrywać na dwóch poziomach: jako wejście Olechowskiego do gry o prezydenturę i zaspokojenie ambicji Piskorskiego pchających go do parlamentu.

W tej chwili najwięcej mówi się o tym, że odejście Olechowskiego może być początkiem choćby niewielkiego odpływu członków PO do nowej formacji. Tyle tylko, że to ślepa uliczka. Platformie nie zaszkodziło odejście np. Rokity, polityka dużo większego formatu niż Olechowski, więc ewentualnej rejterady anonimowych w sumie olechowszczyków lub piskorczyków poukrywanych w platformerskich dziurach tym bardziej nie odczuje. Zresztą patrzenie na polską politykę przez pryzmat nazwisk tworzących partie jest nieporozumieniem.

Doskonale rozumieją to i Kaczyński i Tusk, pozwalając bez żalu na odchodzenie niegdysiejszych liderów: Dorna, Zalewskiego, Rokity. Warto by zaczęli rozumieć to także wyborcy. Partie to nie kluby sportowe, w których zabiega się o jak najmocniejszy osobowy skład. Partie to szyldy i bezimienna kadrowa zawartość. Do tego by zapełnić miejsca na listach wyborczych zawsze będą chętni. A już to jakie nazwiska tam będą nie ma znaczenia. Dowód? Anonimowy śląski Marcinkiewicz kojarzący się z tym Marcinkiewiczem. W tym świetle doskonale można zrozumieć reakcję Tuska, którego odejście Olechowskiego wręcz ostentacyjnie nie obchodzi.

O przeciętnym wyborcy PO mam średnie zdanie i uważam, że kocha on Tuska i jego drużynę tylko dlatego, że ta wciąż daje mu poczucie obrony przed w jego mniemaniu wściekłymi Kaczyńskimi. Taki wyborca każde uzasadnienie wyboru PO rozpocznie od zdania, że może nie jest to idealna partia, ale gdyby rządził PiS...

Dlatego też jak długo największą opozycją dla PO będzie PiS, tak długo wyborca Platformy będzie jej wierny. Bo wystarcza mu antypisowska błazenada Niesiołowskiego i Palikota. To sprawi, że powodów reanimacji Stronnictwa jego potencjalny wyborczy target najprawdopodobniej w ogóle nie zrozumie. No bo skoro jest Platforma - partia elegancka i europejska - to po co jakiś dubel, w dodatku niesprawdzony we frontowej walce z PiS?

I to może być jedyna reakcja platformerskiego elektoratu na SD. Zastanowi się on może jedynie, że rację ma Niesiołowski mówiąc, że to chęć zemsty na Tusku pcha Piskorskiego.

Także dla dzisiejszych możnych kolonizatorów i patronów PO pojawienie się SD wcale nie musi być na rękę. Przecież dopóki słabnący, ale dalej groźny PiS istnieje, to wejście SD będzie na Salonach III RP odbierane jako wojna domowa. A wiadomo, że wojny domowej nie można prowadzić w sytuacji, gdy ma się wroga za zewnątrz. A Olechowski z Piskorskim nie wejdą po to, żeby się przyłączyć do walki z PiSem. Z tego co zrozumiałem z listu do Tuska, to Olechowski nie chce być przede wszystkim Pisożercą, tylko lepszą wersją Platformy.

Paradoksalnie szansa SD to także szansa PiS, a trwanie PiS lub jego jakikolwiek ruch w górę to problem Stronnictwa. Tylko wtedy Stronnictwo zostanie dopuszczone do gry, gdy zniknie czarna legenda Kaczyńskich, a dotychczasowy „obrońca demokracji i standardów” w postaci PO przestanie być potrzebny. Oczywiste jest, że na tym skorzystać może sam PiS. Więc najpewniej końca straszenia PiS-em nie będzie, bo na to by ogłosić koniec tej partii jest za wcześnie i to wbrew temu co wieszczy Gowin.

Nowy ruch duetu Piskorski - Olechowski to kłopot wyłącznie dla kandydata na prezydenta Tuska.

Olechowski przez liberalną część elektoratu jest postrzegany podobnie do Tuska. Przecież jeszcze w czerwcu w sondażu Rzeczpospolitej został przez respondentów wskazany jako następca Tuska w fotelu szefa PO, dystansując Komorowskiego i Gronkiewicz-Waltz. To oznacza, że zalety obecnego lidera PO, to także zalety Olechowskiego.

I na tym może grać Olechowski i próbować pokonać Tuska „polityką miłości”. Postarać się sprowadzić rzecz do sytuacji, w której przekonałby wyborców, że najlepszym wyjściem byłoby, aby Tusk został kolejne cztery lata tam „gdzie się sprawdza”, czyli na stanowisku premiera. To przecież taki dobry szef rządu, że aż szkoda się z nim rozstawać. A do Pałacu Prezydenckiego nadaje się on.

PiS biłby w kampanii w Tuska, co byłoby dla niego pewnie łatwiejsze niż ewentualna taktyka Olechowskiego, podkreślająca zalety premiera i przedstawiająca go jako dobrego administratora oraz sympatycznego i nie zawsze poważnego chłopaka, który przy poważnym światowcu Olechowskim to jednak jedynie uczeń, niższa liga.

Oczywiście sytuacja, w której należałoby wybierać między TW Mustem Olechowskim, a Tuskiem i jego pijarowskimi kłamstewkami, to scenariusz dla Polski dość dramatyczny i na szczęście chyba w tej chwili mało realny. Ale do wyborów jeszcze ponad rok.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka