Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
453
BLOG

Platformę mogą wywrócić albo domokrążcy albo... układ

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Polityka Obserwuj notkę 6

Niedzielne wybory pokazały, że przełomu w Polsce nie było, a sytuacja na scenie politycznej jest mniej więcej taka sama jak była w 2007 r. Smoleńsk nie był politycznym zwrotem podobnym do Afery Rywina, bo tym razem grupa trzymająca władzę nie mogła pozwolić na odsłonięcie prawdy tak jak zrobiła to za czasów rządów SLD.

Miał rację i nie miał racji Jarosław Kaczyński mówiąc, że wygrana PiS możliwa będzie tylko wtedy, gdy w Polsce wydarzy się coś zupełnie niezwykłego, co odkłamie jego partię i przekieruje na nią pozytywne społeczne emocje oraz sprawi, że przestanie być ona kojarzona z ciemną stroną mocy. Miał rację bo taki zwrot nastąpił i w dniach największego przeżywania dramatu faktycznie Polska była inna. Głównie dlatego, że przez chwilę innym językiem mówiły media. Gdyby wybory odbyły się – co rzecz jasna było niemożliwe - jeszcze w kwietniu najpewniej skończyłyby się przygniatającym zwycięstwem Kaczyńskiego. Nie miał zaś racji, bo krótkotrwały kwietniowy przełom, będący następstwem katastrofy nie był, za wyjątkiem PiS i kilku milionów Polaków stojących po stronie prawdy, nikomu na rękę.

Społecznego wstrząsu porównywalnego z Aferą Rywina, która zabrała 30 procent poparcia SLD nie było. Być jednak nie mogło, bo jednak sytuacja była i jest inna.

Afera Rywina uderzała w pozycję establishmentu, głównie Gazety Wyborczej i TVN, które poczuły się osobiście zagrożone możliwością powstania eseldowskiego kontrimperium medialnego w postaci wielkiego dziennika i telewizji.

Największe komercyjne media Aferę Rywina wyjaśniały, nagłaśniały i jak najdłużej utrzymywały przy życiu nie z troski o prawdę, państwo i jego instytucje, ale jedynie z chęci zachowania własnych przywilejów i po części osłabienia telewizji publicznej, której twarzą był Robert Kwiatkowski, jeden z macherów afery.

Przypomnę, że Rywingate była charakteryzowana jako wojna w środowisku i walka buldogów pod dywanem. W żerującej na państwie wojnie prowadzonej wewnątrz układu wygrała frakcja silniejsza, ale tylko po to by nadal żerować. Odsłonięcie prawdy o Aferze Rywina – choć pamiętajmy, że z zastrzeżeniem, że premier Miller jest absolutnie niewinny - i zajrzenie za kulisy polskiej demokracji było ceną konieczną jaką godziło się płacić towarzystwo w momencie, gdy nie miało drogi odwrotu.

Teraz z punktu widzenia mediów sytuacja była o wiele prostsza. Długookresowe utrzymywanie narracji opartej na prawdzie i porzucającej czarną legendę braci Kaczyńskich, prowadziłoby do podjęcia debaty o roli tych mediów, stawiania pytań o faworyzowanie obecnej władzy i stosowanie podwójnych standardów przy opisie rządu i opozycji i to nie tylko na blogach, ale np. w samym studiu TVN.

Jak zatem widać inaczej niż w Aferze Rywina media nie mogły być ośrodkiem wspierającym przełom polityczny, wręcz go blokowały.

Szukając zatem szansy na zdecydowany zwrot trzeba liczyć na kolejną odsłonę walki wewnątrz układu, ewentualnie jakieś mocne - na wzór tych węgierskich - taśmy prawdy, które skompromitują PO. Tylko to jest w stanie zmienić teraz bieg historii w Polsce. No chyba, że każdy z wyborców PiS przekona jednego członka rodziny, sąsiada, znajomego, lub nawet wroga do głosowania na tę partię.

W tłumaczenia mówiące o tym, że Platforma straciła alibi dla swej nieudolności, więc będzie inaczej oceniana bym nie wierzył. Pisałem tutaj ( www.wojcicki.salon24.pl/204271,trzeba-poznac-negatywny-elektorat-jaroslawa-kaczynskiego ), że głosujący na PO wybraliby nawet krowę, gdyby to ona konkurowała z PiSem. Za rok PO pójdzie do wyborów z błyskotliwym hasłem do młodych niczym Bartoszewski oraz wykształconych niczym absolwenci zaocznej kosmetologii z Pułtuska, że to Prezydent potrzebuje przychylnego mu rządu. A ci to kupią.

Pytanie więc brzmi czy układ znów stanie do walki między sobą? Z jednej strony nauczony Aferą Rywina może być ostrożniejszy, z drugiej w każdej mafii są wewnętrzne ambicje, interesy i osobiste cele. Skoro raz się udało, to drugi raz też jest możliwy.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka