Medialna, profesorska i polityczna elita III RP zeszmaciła się dzisiaj tak bardzo, że już bardziej chyba nie może. Chociaż znając kreatury, które bronią cały dzień skompromitowanej poseł Beaty Sawickiej nie można wykluczyć, że na jutro przygotują kolejny popis zakłamania, którego obecnie nie sposób przewidzieć.
17 Października 2007 r. III RP objawiła się w pełnej krasie. Jej ojcowie i wyznawcy powyłazili ze swoich nor, zawyli głosem oburzenia. Uświęcili na swych ołtarzach symbol zdychającego postkomunistycznego państwa przeżartego korupcją - sprzedajną posłankę Platformy Obywatelskiej idealnie pasującą do bycia świętą w kraju, który wciąż chce być rajem dla przekrętasów, łapówkarzy, oszustów i kłamców działających pod ochroną medialnych i profesorskich klakierów.
CBA zrobiło popisową akcję. Ujęło na gorącym uczynku bandytkę, zebrało niezbite dowody i pokazało je opinii publicznej, tak żeby żadna kanalia nie mogła więcej powiedzieć, że ktoś niewinny terroryzowany jest pod rządami Kaczyńskich.
I tego wszystkie hieny ubierające się w szaty obrońców postkomunizmu nie zniosły. Odwróciły kota ogonem i trajkoczą kilka już godzin o zbrodni na niewinnej kobiecie.
Czego dowiedziałby się o Polsce, ktoś kto dopiero dzisiaj zacząłby śledzić nasze życie publiczne?
Otóż dowiedziałby się że Polska, to jedyny kraj na świecie, w którym nie wolno ścigać przestępców w trakcie kampanii wyborczej.
Dowiedziałby się, że wzięcie łapówki jest cnotą wtedy, gdy skorumpowany ma trudną sytuację rodzinną, chce zarobić na kampanię wyborczą, tak by potem pewnie znowu kraść oraz gdy zadużył się w łapówkodawcy.
Dowiedziałby się, że ujawnienie faktu łapówki jest po stokroć gorsze niż jej wzięcie. I to ujawniający, a nie biorący musi się tłumaczyć z tego co zrobił.
Dowiedziałby się, że społeczeństwo nie ma prawa wiedzieć, że na listach wyborczych największej partii opozycyjnej jest złodziejka – jeszcze dwa tygodnie temu kreatury oburzały się, że CBA tuż przed wyborami złapało Sawicką. Jasne, lepiej żebyśmy wybierali sprzedawczyków, przekonujących z pierwszych miejsc senackich list do tego: „By żyło się lepiej. Wszystkim”.
Dowiedziałby się, że rzeczą jak najbardziej właściwą jest współczuć złapanemu na gorącym uczynku przestępcy i wyklinać na służby, działające tak jak się tego od nich wymaga. A kto myśli i czuje inaczej, to skrzyżowanie nazisty z bolszewikiem.
Dowiedziałby się - słuchając w Faktach Kolendy – Zaleskiej - że to co zobaczyliśmy na taśmach CBA zostało starannie przygotowane i powybierane, tak aby pasowało do tezy wygodnej dla rządzących. Ukryto pewnie, w jaki sposób posłanka heroicznie walczy ze swym adoratorem i samą sobą, by tylko nie wziąć w parku walizki.
Dowiedziałby się, że w Polsce do parlamentu wybierani są kretyni, którzy dadzą się skorumpować, gdy tylko ktoś zrobi na nich wrażenie, obdaruje kwiatkiem, wyśle smsa i da czekoladkę. Tak się bowiem tłumaczy pani poseł ze swojego zachowania, a medialni idioci nazywają to operacyjnym rozpracowaniem uczciwego z natury posła i przymuszaniem go do korupcji.
Dowiedziałby się, że ludzie uchodzący przez blisko dwie dekady za autorytety, to skrajni męscy szowiniści. Wzięcie łapówki wyjaśniają bowiem – np. Żakowski – ufnością kobiet, ich wiarą w mężczyzn, słabszym charakterem, damską naturą itd. Ależ te kobiety musiałyby być głupie, gdyby dawały się tak omotać.
Utwierdziłby się w przekonaniu – po wysłuchaniu Rzeplińskiego – że prawdziwe przestępstwo popełnił funkcjonariusz nakłaniający do przestępstwa posłankę, która nigdy wcześniej nic złego nie zrobiła, więc jest uczciwa.
Otóż helsińczyku drogi – każdy łotr do czasu popełnienia pierwszego przestępstwa jest uczciwy. Na studiach logiki nie uczyli? Pewnie uczyli, ale wygodniej siać po telewizjach brednie z pianą na ustach, wiedząc że żaden „dociekliwy” redaktor nie wytknie „autorytetowi” jawnych niedorzeczeństw.
Dowiedziałby się, że jest tysiąc dowodów na to, że posłanka nie uległaby prawdziwemu, a nie podstawionemu oszustowi, a podchodzona na poważnie nie poleciałaby na publiczne pieniądze z taką samą pazernością.
Jednego tylko prawdziwego dowiedziałby się ów przypadkowy obserwator naszego życia publicznego. Że Polska malowana przez obrońców Sawickiej, to w istocie kraj całkowicie inny od cywilizowanych zachodnich demokracji.
Z tą różnicą, że tam łapówka nazywana jest łapówką i wypalana do cna, a walczący z nia ludzie nagradzani. Oszust w parlamencie nie jest broniony na potęgę i nie są wymyślane najgłupsze argumenty, mające dowieść, że się kryminalista pomylił i należy mu współczuć w nieszczęściu.
A pani Sawickiej, która apeluje, by jej nie linczować powiem tak – linczować ile wlezie, medialnie zniszczyć i zdruzgotać. A potem wpakować na lata do pudła. Tak by więcej już żaden z „przedstawicieli narodu” nie robił tego narodu w konia, a złapany na gorącym uczynku nie wmawiał, że na chwilę zabłądził i swoją histerią próbował wzbudzić litość.
Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka