Kolejny profesor toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika przyznaje się do współpracy z SB. Tym razem chodzi o prof. Andrzeja Kusa, dyrektora Centrum Astronomii UMK. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Kus bardzo mocno bronił w mediach prof. Aleksandra Wolszczana.
Kus, czyli inaczej TW Orion, współpracował z bezpieką przez 17 lat. Współpracował ofiarnie - spotkał się oficerami ponad 80 razy. Przyjmował pieniądze i prezenty. Przyznał się, bo jego teczkę odnaleźli dziennikarze lokalnych mediów, więc można powiedzieć, że jego wyznanie jest wymuszone i niejako desperackie.
Nie ma sensu oceniać przeszłości TW Oriona. Jest ona haniebna. Niestety jednak nie tylko przeszłość profesora Kusa, ale również jego teraźniejsze zachowanie musi budzić odrazę.
To Kus był bowiem największym obrońcą innego TW, czyli Aleksandra Wolszczana. Komentował jego sprawę w mediach w ten sposób: „Profesor Wolszczan przez swoją działalność naukową, dydaktyczną zasłużył sobie na tyle szacunku, żeby te sprawy z wczesnej młodości i pierwszego okresu pracy naukowej mu wybaczyć”. Pouczał nas także, że „pisanie historii na podstawie teczek esbeków to błąd”.
W depeszy IAR sprzed kilku tygodni czytam, że „Andrzej Kus uważa, że te przeprosiny (Wolszczana wobec kolegów – przy. DW) wcale nie były konieczne. Jego zdaniem szkody powstały ogromne i są nie do odrobienia. Twierdzi jednak, że to środowisko astronomiczne powinno przeprosić Wolszczana”. Ciężko o większą bezczelność.
Po raz kolejny okazuje się, że publicznie ujawnionych konfidentów bronią ci jeszcze nie ujawnieni. Obrona kolegów - przybierająca w mediach postać walki o godność człowieka - jest w istocie haniebną obroną własnej splamionej zdradą biografii. Może warto by ci, którzy publicznie zabierają głos przeciwko lustracji przedstawiali coś w rodzaju świadectwa własnej bezinteresowności. Może warto przed wysłuchaniem antylustratorów spytać ich, czy aby sami nie donosili? Zakłamanie to tylko jeden aspekt sprawy Kusa i obijającej się rykoszetem sprawy Wolszczana. Drugi, który wydał mi się ciekawy, to informacja, że Orion nie godził się sporządzać donosów własnoręcznie. Pisali je oficerowie SB. Dlaczego to ważne? Bo po raz kolejny pokazuje nicość tłumaczenia, jakoby o współpracy mogły przesądzać wyłącznie własnoręczne notatki.
Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka