Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
504
BLOG

Dni Ateizmu: pochwała rozumu bardzo ściśniętego

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Polityka Obserwuj notkę 14
W przeciwieństwie do tego, co twierdzą ateiści, ich postawa nie ma nic wspólnego z racjonalnością. Co więcej jest całkowicie sprzeczna z nauką, zaś w praktyce społecznej zamiast czynić człowieka wolnym, to wolność mu odbiera. Często ze skutkiem dla zateizowanej społeczności przerażającym.
 
Dwa tygodnie pozostały do rozpoczęcia pierwszych w Polsce „Dni Ateizmu” organizowanych przez osobistych wrogów Pana Boga i Kościoła, gdyż nieodzowną cechą europejskiego ateizmu od zawsze jest nienawiść do religii katolickiej.
 
Słuchając głosów coraz większej liczby ateistów obecnych w przestrzeni publicznej odnieść można wrażenie, że tylko oni posiadają rozum i się nim posługują, zaś wszyscy wierzący w nadprzyrodzoność są rozumu automatycznie pozbawieni. Z okazji dnia manifestowania własnej niewiary spodziewać się można, że znów szerzej objawią się myśliciele utożsamiający ateizm z naukowością i racjonalnym myśleniem, a religię z zabobonem, któremu ulegają słabi, zagubieni i otumanieni. Nie będzie miało dla nich znaczenia, że dwa tysiące lat najnowszej historii zdecydowanie kwestionują słuszność podziału na oświeconego, wyzutego z przesądów i wolnomyślącego człowieka czyniącego dobro i stojącego z nim w sprzeczności mentalnego niewolnika wtłoczonego w religijne nakazy i zakazy tworzone przez starców z Watykanu. Skoro jednak historię można dzisiaj pisać na nowo i po swojemu, to kto by się przejmował tym, jaka ona faktycznie była.
 
Tylko jednak w sytuacji porzucenia kilkunastu wieków historycznego doświadczenia, ateistyczna pewność o nieistnieniu Boga może być uznawana za postawę czyniącą świat lepszym, a człowieka mądrzejszym. I tylko na takim gruncie funkcjonować mogą główne założenia ateizmu – niech będzie, że przedstawione w formie podwórkowej - że skoro „nauka nie udowodniła istnienia Boga”, to go obiektywnie nie ma i jest to prawda absolutna oraz dodatkowo wspierana racjonalnością ludzkiego doświadczenie mówiącego, że „nie zdarzyło się przecież człowiekowi zobaczyć Boga”. W takiej dychotomii wiara w istnienie Bytu Nadprzyrodzonego automatycznie traktowana jest też jako dowód intelektualnej śmieszności osoby religijnej - „nie widział, a wierzy, więc pewnie i w Babę Jagę uwierzy”.
 
Utrwalając taki podział siłą rzeczy dochodzi się do wniosku, że jedynym czynnikiem zapewniającym człowiekowi postęp jest odwiedzenie go od przekonania, iż w perspektywie przekraczającej jego życie dążyć on powinien do poznania Boga, jako ostatecznego celu swej egzystencji.
 
Stąd też celem wszelkich rewolucji mających ateistyczny komponent jest budowanie świata od nowa. W tradycyjnym porządku społecznym, opartym o pierwiastek religijny, ludzkie czyny odnoszą się do rzeczywistości metafizycznej i rozróżnienia między dobrem a złem. Skutkiem porządku ateistycznego będzie natomiast zawsze konieczność poddania się władzy, a zatem niewola. Tylko władza, w sytuacji zaniku powiązanego z Bogiem i religią prawa naturalnego, określać będzie mogła w świecie bez Boga, które zachowania i normy są dozwolone, a które nie. Dlatego też naczelną zasadą totalitaryzmów jest zwalczanie religii i promowanie ateizmu pod postacią tzw. państwa świeckiego.
 
Skoro jednak ateiści utrzymują, że to po ich stronie stoi nauka, a po przeciwnej tylko urojenia, to należy to założenie przeanalizować właśnie w świetle naukowości. Sposób wnioskowania nie będzie oczywiście odkrywczy i oprze się na argumentach znanych każdemu zaznajomionemu z logiką.
 
Czy Bóg zatem istnieje i co na ten temat mówi nauka?
 
Zanim odpowiedź, to drobna dygresja. Przy rozważaniu tego, co jest naukowe, celowo posługuję się koncepcją odległą od myśli chrześcijańskiej. Niech się chrześcijaństwo broni na obcym terenie. Myśl chrześcijańska zakłada bowiem, że teologia, czyli nauka o Bogu, z racji posiadania m.in. refleksji metodycznej wykorzystywanej w ramach swoich dociekań jest nauką. Redukowanie nauki jedynie do dziedzin posługujących się empirią i weryfikowalnością danych jest zaś wyborem arbitralnym. Niemniej arbitralnie do empirii i weryfikowalności naukę redukuję.
 
Podstawowym kryterium dla rozróżnienia, czy dane twierdzenie jest czy nie jest teorią naukową, jest zdolność do jego tzw. falsyfikowalności. W myśl tej zasady, teoria której nie da się choćby hipotetycznie obalić, nie jest naukowa. Hipotezy „Bóg istnieje”obalić się nie da, bo zawsze znajdzie się wytłumaczenie przeczące sposobowi obalania. W efekcie osobom religijnym pozostaje właśnie wiara w Boga. Jest zatem tak, jak chcą ateiści i czemu jednak nie sprzeciwiają się wierzący. Nauka istnienia Boga nie potwierdza.
 
To jednak wcale nie oznacza, że postawa ateistyczna automatycznie znajduje racjonalne uzasadnienie, które każdy otwarty rozum powinien przyjmować. Zdanie „Bóg istnieje”jest bowiem z logicznego punktu widzenia czymś zupełnie innym od zdania „Bóg nie istnieje”, które to jest dewizą ateistów.
 
I teraz to ateiści muszą wykazać, że ich twierdzenie „Bóg nie istnieje” jest naukowo weryfikowalne.
 
Muszą postąpić wedle tej samej reguły falsyfikowalności. I tym razem jednak zdanie „Bóg nie istnieje”nie wypełnia postulatu falsyfikowalności, a tym amym nie może być uznane za naukowe. Brak bowiem sposobu, narzędzi, dostępnych eksperymentów, które potwierdziłyby nieistnienie Boga. Co bowiem zrobić, by to udowodnić? Przecież i tym razem podać można szereg wytłumaczeń, dlaczego to ateiście może się wydawać, że Boga nie ma. Być może Bóg jest na tyle potężny, że nie chce ujawniać się człowiekowi? Podobnie osobie twierdzącej, że Boga nie ma, gdyż go w życiu nie spotkała, zarzucić można pychę – dlaczego sądzi, że Bóg miałby się objawić właśnie w stosunku do niej?
 
Na gruncie naukowym to, czy Bóg istnieje, czy nie pozostaje zatem nierozstrzygnięte. Dla wierzącego nie jest to oczywiście nic, z czym nie byłby się w stanie zgodzić. Ateiście natomiast dla obrony swojego przekonania, że Boga brak, pozostaje wyłącznie wiara. A tą przecież pogardza.
 
„Dni Ateizmu” już dzisiaj reklamują się jako manifestacja otwartego umysłu. W istocie będzie to jednak manifestacja umysłu bardzo ściśniętego.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (14)

Inne tematy w dziale Polityka