Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
776
BLOG

Krajobraz po niedzieli: to był pogrom

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

Z punktu widzenia PiS i jego wyborców krajobraz po niedzieli jest tak dobry, że o niczym więcej nie sposób było marzyć. To rzadkość, bo w polityce z reguły nie dostaje się wszystkiego.

1. Skala zwycięstwa PiS jest oszałamiająca i nawet w momentach największego optymizmu takiego pogromu się nie spodziewałem. PiS uzyskał najlepszy wynik w historii wszystkich polskich wyborów po 1989 r. Zazwyczaj w takich sytuacjach mówi się, że to kres możliwości. Tym razem jednak prognoza musi być inna. PiS ma rezerwy, by uzyskać 50% jesienią. KE takich rezerw nie ma. Wytłumaczenie w punkcie numer 5.

2. W 2015 r. przewaga nad PO+N wyniosła 5,9 p.p. W 2018 r. przewaga nad Koalicją Obywatelską to było 7,1 p.p. W 2019 r. przewaga nad AntyPiS-em nie zmalała. Nie ma żadnej premii dla PO za to, że jednoczy wokół siebie AntyPiS. Co więcej topi wkład (to fantastyczna wiadomość), który wnoszą inne partie. PiS cały czas ma bezpieczną przewagę nad Platformą, a jednocześnie PO unicestwia koalicjantów: Nowoczesną, SLD, PSL. Wejście Biedronia do koalicji niczego jej nie doda. Samodzielnie zaś Wiosna może być jesienią tylko przeszłością.

3. Jakieś trzy miesiace temu Jarosław Kurski z GW napisał, że KE nie tylko te wybory musi wygrać, ale musi je wygrać stosunkiem głosów zbliżonym do 2:1, czyli mniej więcej 50:30 procent. Schetyna dodawał, że liczy się tylko zwycięstwo. To był poziom, do którego AntyPiS dążył. Stąd pierwotne nieprzyjmowanie do wiadomości rozmiarów klęski: "pierwsza połowa meczu", "w okolicach remisu", "PiS o włos". Ponieważ AntyPiS wypiera wiedzę o tym, że dla większości Polaków jest nieakceptowalny, to nie zrozumie, dlaczego przegrywa.

4. AntyPiS przegrywa, bo nie odpowiada na żadne potrzeby Polaków. To naturalnie banał, ale nie znajdzie się nikt, kto umiałby zbudować o tej partii pozytywną opowieść, rozpoczynając od słów: - "Znam program PO i wierzę w niego, gdyż...".

Oczywiście AntyPiS uzyskał przyzwoity wynik 38%, ale nie ma możliwości poszerzenia bazy wyborczej. Jesienią frekwencja na poziomie 55% zetnie to poparcie do mniej więcej 32%. A nie ma możliwości poszerzenia bazy wyborczej, bo jedyny program to zoologiczna nienawiść względem Kaczyńskiego. Jest kilka milionów ludzi w Polsce, którzy podzielają te emocje (zaakceptowałem ten fakt) i oni dadzą polityczne przeżycie PO, a PO zaspokoi ich potrzebę nienawidzenia. Życie polityczne jest jednak już gdzieś indziej i AntyPiS staje się skansenem. Dużym, bo dużym, ale bez siły sprawczej.

5. Wybory były dla AntyPiS-u o być albo nie być. Miała być wygrana, przełom i zbudowanie wokół tego narracji na wybory parlamentarne. Od miesięcy nie uprawiał on żadnej innej propagandy prócz tej, że Polacy właśnie odrzucają władzę prawicy. Mobilizacja antypisowskiego elektoratu była ponadprzeciętnie wysoka. Ale się nie udało. Wyszedł kolejny ciamajdan, tyle że wyborczy.

Jeśli ktoś został w domu, a został - bo frekwencja choć wysoka, to jednak o ok. 10-15% niższa niż będzie w wyborach parlamentarnych - to był to w większości elektorat bliższy PiS. Dlatego w punkcie 1 napisałem, że realne jest 50% jesienią, tak jak po wyborach samorządowych pisałem, że już wtedy faktyczne poparcie dla PiS to jest 40% i jest lepiej niż dobrze. Jednym słowem: ci co pójdą głosować jesienią, wybiorą w większości PiS.

6. Dlaczego PiS wygrywa? Bo realizuje najbardziej ambitny i prospołeczny program w powojennej historii Polski. Bo pokazał elektoratowi, bynajmniej nie żelaznemu, że jest partią wiarygodną. Bo sprawdził się w rządzeniu. Bo Jarosław Kaczyński jest mężem stanu i człowiekiem bliskim milionom ludzi, którzy go osobiście nie znają. To jest polityczna rekomendacja, której od czasu Piłsudskiego nikt w Polsce nie miał. I tego zaufania nigdy nie nadużył. Jak widać nie ma tu żadnego oryginalnego wytłumaczenia wygranych PiS. Wystarczy brak pogardy dla polskości i Polaków.

7. Jest jedna niepokojąca rzecz dla PiS po niedzielnych wyborach, choć przestrzelenie exit poll było duże, więc może to nie być do końca prawda. Otóż wedle kryterium miejsca zamieszkania PiS przegrał minimalnie w miastach do 50 tys. osób. Gdyby tak było, to konieczna jest tutaj większa mobilizacja. Te miejsca zresztą najbardziej umykają w codziennej pracy. Znacząco różnią się od wsi, a jednocześnie tak samo mocno od ośrodków wojewódzkich. Być może to tutaj najtrudniej było zmobilizować wyborców i tu rezerwa jest największa. Niemniej miasta do 50 tys. mieszkańców powinny być trwałym bastionem Polski konserwatywnej.

8. Ostatni punkt to kwestia Konfederacji. O niej napiszę w tym tygodniu osobny tekst. Teraz tylko kilka zdań. Jej porażka to rzecz cudowna, bo tak obrzydliwego gwałtu na Polsce nie dopuścił się nikt wcześniej. PO jest programowo antypolska i nawet nie robi z tego tajemnicy. Konfederacja zaś ubrała się na biało-czerwono i poszła z bejsbolem bić żydów, krzycząc że na tym polega miłość do ojczyzny. Skoro jednak żydów w Polsce nie znalazła, to zapolowała na Polaków, którzy żydów bić razem z nią nie chcieli. Ohyda.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka