Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
421
BLOG

Jak się w „Dzienniku” robi tytuły

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 66

Proszę wyobrazić sobie taką oto wymyśloną historyjkę. Dzwoni dziennikarz i pyta: Czy jest Pan zwolennikiem, tego, by kawiarnie i restauracje mogły wystawiać stoliki na chodnikach? Odpowiadam: jak najbardziej, to świetny pomysł, popularny na całym świecie, choć trzeba dodać, że ma też swoje złe strony, ale te dobre przeważają zdecydowanie nad złymi. - A jakie są te złe strony? – pyta dociekliwie dziennikarz. Ano takie, że zajmuje się przechodniom miejsce na chodnikach, ale  - dodaję - dobre strony przeważają: ludzie mogą jeść i pić na świeżym powietrzu, atmosfera ulicy jest weselsza, napędza się lokalom klientów, w ogόle jest wesoło. Następnego dnia ukazuje się mόj wywiad pod tytułem: „Sadurski: kawiarniane stoliki zabierają przestrzeń przechodniom”.

 

To właśnie wydarzyło mi się w Dzienniku, ktόremu udzieliłem krόtkiego wywiadu na temat anonimowości w sieci, przekonując, że pozytywy anonimowości przeważają nad negatywami. Cały wywiad jest głόwnie argumentem na rzecz prawa do anonimowości, zresztą niech Państwo sobie sprawdzą:

 

http://www.dziennik.pl/opinie/article385256/Anonimowosc_sprzyja_nieodpowiedzialnosci.html

 

No i ukazał się z tytułem (w każdym razie w wersji internetowej, bo jak było na papierze – nie wiem): „Anonimowość sprzyja nieodpowiedzialności”. Czyli tytuł, ktόry ma być streszczeniem albo podjęciem głównej myśli tekstu, jest dokładnie odwrotny od zamierzonego wydźwięku mojego wywiadu.

 

Było tak. Zadzwonił na komórkę Redaktor z Dziennika, prosząc mnie o wywiad. Od razu mu go udzieliłem, zastrzegając wszelako autoryzację. Potem zadzwonił do mnie, gdy już biesiadowałem w doborowym towarzystwie, jako że był piątek po południu. W knajpie panował hałas i byłem zajęty działalnością rozrywkowo-konsumpcyjną – mimo to, wyszedłem z restauracji w cichsze miejsce, a jako że byłem jeszcze całkiem trzeźwy, bo była dopiero trzecia po południu, przedyktowałem mu spokojnie i wyraźnie korektę. Przy okazji zadał jakieś dodatkowe pytanie, ja mu na to coś opowiedziałem, znόw zastrzegając kolejną autoryzację – ale na tym się skończyło.

 

No i następnego dnia czytam mόj wywiad z tytułem sugerującym, że jestem przeciw anonimowości.

 

Ktoś się mnie potem zapytał: a po co udzieliłem wywiadu Dziennikowi? No to odpowiadam: bo ja udzielę wywiadu każdemu, kto mnie o coś pyta. Taka moja profesja, taka moja misja, takie moje zasady. Ja robię w ideach, a ponieważ traktuję je poważnie – chcę by jak najwięcej osόb je poznało, a jeszcze lepiej – przyjęło za swoje. Ja mόwienie o sprawach publicznych traktuję jako sprawę poważną, a nie kłapanie dziobem dla przyjemności gadania. I dlatego jeśli zgłosi się do mnie Nasz Dziennik – udzielę wywiadu; jeśli zapyta Radio Maryja – odpowiem; jeśli zadzwoni Telewizja Trwam – tak samo. Taki już jestem. Więc dlaczego miałbym odmawiać Dziennikowi?

 

Fakt, że z nazwiskiem Springer w tytule firmy mam doświadczenia mieszane. Moją przedostatnią książkę naukową, zresztą obiektywnie muszę ocenić: doskonałą, wydałem w wydawnictwie Springer Scientific, i z firmą tą miałem jak najlepsze doświadczenia: wydali szybko, sprawnie i ładnie, honoraria od sprzedanych egzemplarzy płacą na czas i chyba nie oszukują, prawa autorskie do tłumaczenia na polski odstąpili albo odsprzedali Wydawnictwu Sejmowemu za przystępną sumę – słowem: kłaniam się Springerowi Scientific beretem do ziemi. Z drugiej strony, ze springerowską prasą w Polsce miałem doświadczenia gorsze: swojego czasu para dziennikarzy Faktu najpierw długo zabiegała o wywiad, spotkałem się z nimi w kawiarni w Warszawie, straciłem na to cenne dwie godziny mojego życia (a czas w Warszawie liczę podwόjnie, bo mam go tak mało, więc to tak jak cztery godziny), po czym nie opublikowali go, tylko na pocieszenie zamieścili w swym blogu w Salonie24, więc straciłem szansę na umieszczenie mych opinii o prawie tuż obok wiadomości o wielorybie płynącym Wisłą, w kierunku jeziora wypełnionego wόdką, w ktόrym kąpie się goła Paulina C. (23 l.). Przedwczoraj jakaś Pani z Dziennika przepytała mnie na okoliczność orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego na temat sporu kompetencyjnego i znόw, chyba nie ukazała się ta moja wypowiedź, w każdym razie nie ma jej raczej na stronie internetowej Dziennika, jeśli była na papierze to zwracam honor. No i teraz ten tytuł… Już sam nie wiem, w końcu pewno poskarżę się Axelowi.

 

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka