Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
133
BLOG

Referendum w sprawie Jontka

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 108

Kontrowersja wokół planowanego filmu “Westerplatte” ma w tle drugą, dużo ważniejszą: jaki powinien być stosunek państwa do kultury? W szczególności zaś: czy państwo powinno finansować tworzenie filmów, a także rozmaite inne kosztowne przedsięwzięcia kulturalne, takie jak np. operę narodową, orkiestrę symfoniczną itp.?

Najprostsza odpowiedź, która wielu ludzi uwodzi właśnie swą prostotą, brzmi „nie”. Liberałowie-wolnorynkowcy przywołają znane uzasadnienia ideologiczne: państwo jest od zapewnienia wyłącznie absolutnie podstawowych gwarancji bytu społecznego (typu obrona narodowa, może kilka głównych dróg publicznych, policja), ale wszystko inne poddane być powinno normalnym zasadom podaży i popytu. Kto chce iść na film – zapłaci; jeśli dobry reżyser znajdzie sobie inwestora, który zechce zaryzykować własne pieniądze, które mu się potem zwrócą z cen biletów – doskonale; jeśli straci, jego problem, innym razem zainwestuje w produkcję mebli. Ale nie mieszać w to państwa, czyli podatnika. Tak samo jak państwo nie powinno produkować sznurowadeł ani wydawać gazet – tak również nie powinno w ogóle interesować się – a już zwłaszcza finansować – produkcją filmową. 

Ta prościutka odpowiedź natrafia jednak na oczywistość praktyczną, że w wielu państwach, nie zapewniających odpowiedniej masy krytycznej widzów czy sponsorów, produkcja filmowa prawdopodobnie padłaby bez pomocy budżetowej: ostałyby się pewno tylko filmy najmniej ambitne, zaś kino artystyczne by nie przetrwało. Tak samo jak nie przetrwałaby opera na jakim-takim poziomie, bo przy przyjęciu zasady „user pays” (konsument płaci), ceny biletów musiałyby być horrendalnie wysokie, więc nie byłoby odpowiedniego popytu efektywnego. Ekonomistom zjawisko to znane jest jako „błąd rynkowy” (market failure), który polega na tym, że rynek nie jest w stanie podtrzymać produkcji pewnych „dóbr publicznych”, w których zasada „konsument pokrywa wszystkie koszty” prowadzi do erozji owego dobra publicznego, którego skądinąd – właśnie jako konsumenci – chcemy. Takim dobrem publicznym może być „kultura wyższa”, w tym właśnie kino. Nie ma chyba państwa europejskiego, w którym kino nie byłoby w jakimś zakresie subsydiowane przez państwo. 

Problem więc jest nie „czy” ale „jak”. Obecny spór o projektowane Westerplatte wskazuje na absurdalność systemu, w którym decyzje o przeznaczeniu subsydiów państwowych poddane są swoistemu referendum opinii publicznej, a co za tym idzie – decyzjom polityków, którzy – co naturalne w demokracji – przed werdyktem opinii publicznej drżą. Państwo powinno być absolutnie neutralne w sprawach poparcia określonych treści, akcentów, perspektyw, ideologii itp. prezentowanych przez twórców, ubiegających się o dotacje. Zupełnie tak samo jak za dotacją dla opery narodowej, nie powinna iść decyzja czy w najbliższym sezonie Opera Narodowa ma wystawić najpierw Halkę czy Rigoletto, a jeśli Halkę, to czy dopuszczalna jest nowoczesna inscenizacja czy też jodły mają szumieć na gór szczycie dokładnie tak, jak sobie szumiały na premierze w 1858 roku. 

Model, w którym o konkretnych subsydiach decydują sami artyści w drodze jakichś tam konsultacji, ekspertyz itp. jest niewątpliwie bardzo niedoskonały, ale dużo mniej niedoskonały od modelu, w którym decydują o tym politycy, nie mówiąc już o plebiscycie społecznym. Ryzyko powstania od czasu do czasu marnego filmu jest nieuniknione, ale ryzyko upolitycznienia decyzji artystycznych jest jeszcze gorsze. Bo dojdziemy do tego, że w końcu rolę Jotka będzie mógł śpiewać tylko tenor o właściwej postawie moralno-politycznej, aprobowanej przez dzisiejszą większość. 

Wszystko, co powyżej napisałem nie podważa mojego przeświadczenia, że jeśli w filmie o Westerplatte znajdzie się scena sikania na portret, uznam to – jeśli w ogóle zobaczę – prawdopodobnie za rzecz gorszącą i głupią. Ale bardziej jeszcze niż oglądania takiej sceny nie chcę systemu, w którym wraz z moimi współ-obywatelami będę poddawał scenariusze (a także obsadę, podkład muzyczny itp.) wstępnej akceptacji w drodze głosowania publicznego.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (108)

Inne tematy w dziale Polityka