„...są teraz wśród Polaków i tacy, dla których od własnej ojczyzny ważniejsze są różne własne przyjemności – w rodzaju ciepłych kąpieli czy miłej jazdy ścieżką rowerową. Jeśli to się upowszechni, no to będzie koniec – będą ścieżki rowerowe, ale nie będzie Polski”
- mówi Jarosław Marek Rymkiewicz w wywiadzie w ostatnim Plusie-Minusie, no ale dlaczego właściwie ścieżki rowerowe czy ciepłe kąpiele mają być zagrożeniem dla polskości; czy już zawsze Polska musi oznaczać zapaść cywilizacyjną, brud i ubóstwo?
http://www.rp.pl/artykul/61991,199923_Ani_guzika.html
Dobrze, ja wiem doskonale, że owe ścieżki i kąpiele to pewna metafora i tak właśnie tę myśl Rymkiewicza traktuję: jako sformułowanie ostrzeżenia, że koncentracja na pewnych dobrach konsumpcyjnych (nie tak znowu wyrafinowanych, umówmy się) jest zagrożeniem dla uczuć patriotycznych.
Ta antynomia: konsumpcja kontra patriotyzm, wynika z całego kontekstu wypowiedzi Rymkiewicza: w tym samym passusie swego wywiadu mówi wcześniej o bohaterach Powstania Warszawskiego, że oni „właśnie dlatego poszli się bić, bo w szkole dowiedzieli się od Mickiewicza i Słowackiego, że Polska to jest coś, za co się umiera. Coś ważniejszego niż ich życie. To była ważna etyczna nauka i jeśli z niej zrezygnujemy i powiemy sobie, że nie ma nic ważniejszego od naszego życia, to znajdziemy się na poziomie moich kotów... „ itp.
Ale dlaczego zamiłowanie do życia godziwego, wygodnego i w czystości ma być wyzwaniem dla polskości? Byłoby tak tylko, gdyby w sytuacji tragicznego wyboru, między poświęceniem życia dla Kraju a przywiązaniem do wygody, Polacy en masse wybierali to drugie. Skąd jednak to przeświadczenie? Wszak nie ma dziś konieczności dokonywania takiego wyboru i - co więcej - nic nie wskazuje na to, że w przewidywalnej przyszLości takie wybory staną przed Polakami? To chyba dobrze?
Nie jest to jednak takie pewne dla Rymkiewicza. W chwilę potem mowi bowiem: „Cała historia Polaków jest na rozdrożu – postawiono jej pytanie, czy ma nadal istnieć. Czy ktoś jej jeszcze potrzebuje? Ale to jest takie pytanie, na które nie nasza historia, lecz my sami musimy sobie odpowiedzieć. Kim chcemy być? Czy chcemy nadal być Polakami, czy już to nas nie interesuje? Jeśli urządzilibyśmy w tej sprawie jakieś referendum, to prawdopodobnie wielu Polaków odpowiedziałoby, że już nie chcą być Polakami i wolą istnieć jakoś inaczej. Może nawet większość tak by odpowiedziała”.
Na jakiej podstawie tak sądzi? Kto postawił przed Polakami pytanie o sens dalszego istnienia Polski? Skąd wie, że większość Polakow już nie chce być Polakami? Czy ma na to jakieś dowody, jakieś wyniki sondaży, czy opiera to na akcesji do UE albo na szerokiej emigracji zarobkowej? Ale inne kraje też weszły do Unii - czy Wlosi nie chcą być już Wlochami a Lotysze Łotyszami? Skąd tak niska ocena uczuć patriotycznych Polaków?
Fakt, że nie trzeba obecnie i w przewidywalnej przyszłości dokonywać wyboru między wygodą a poświęceniem życia dla Ojczyzny, powinien patriotow cieszyć. Wszak patriotyzm to także chęć, by swoim współ-rodakom żyło się dobrze: mądrze, swobodnie, zgodnie z własną tożsamością i - tak, między innymi wygodnie i dostatnio. Ktoś, kto - jak Rymkiewicz - ]na podstawie obserwacji, że Polska stopniowo się cywilizuje, bogacąc się m.in. w ścieżki rowerowe i przybytki ciepłych kąpieli, wyciąga stąd wniosek że Polacy nie chcą już być Polakami, ekscentryczne ma wyobrażenie o polskości. Wygląda na to, że dla niego polskość ma być synonimem bałaganu (rowerzyści wpadający pod ciężarówki) i brudu (brak zamiłowania do kąpieli, zwłaszcza ciepłej).
Dwa tygodnie temu spotkałem się z grupą mądrych i ciekwych młodych ludzi z Klubu Jagiellońskiego; ponieważ spotkanie miało miejsce w Niepołomicach, rozmowa zeszła też na niedaleką Puiszczę Niepołomicką. Moi gospodarze opowiadali mi z dumą, że dziś Puszczę przecinają liczne ścieżki rowerowe. Nie dostrzegłem w moich rozmówcach deficytu uczuć patriotycznych.
Jeśli dobrze pamiętam, ten sam Jarosław Marek Rymkiewicz niedawno, ale jeszcze przed rządami Miłości tylko za rządów Odnowy Moralnej, chwalił Jarosława Kaczyńskiego, że ten ugryzł żubra w d*pę. Ale przecież każdemu po takim wyczynie przyda się długa, ciepła kąpiel.
Inne tematy w dziale Polityka