“Śmierć, głód i strach – oto piekło Gazy” – tak tytułuje dzisiejszy reportaż La Repubblica. W tym samym dzienniku: ocenia się, że na ok. 900 zabitych Palestyńczyków, jedna trzecia to dzieci. „Cele naszej operacji w Gazie są bliskie osiągnięcia” – cieszą się przywódcy Izraela.
Kłamią lub sami się oszukują. Jeśli celem miała być neutralizacja Hamasu, agresja okazała się kontr-produktywna, podcięła bowiem resztkę szans palestyńskim umiarkowanym. Mówiła o tym wczoraj w CNN Hannan Ashrawi, będąca prawdziwym autorytetem wśród palestyńskich centrystów. Dziś tacy politycy nie mają czego szukać w Strefie Gazy ani na Zachodnim Brzegu. Czy więc celem miało być Ostateczne Rozwiązanie problemu palestyńskiego? Jeśli tak – to zostało jeszcze trochę dzieci, starców i kobiet, wśród gruzów. Trzeba ich dopaść – wszak mogą być krewnymi terrorystów, mogą ich przechowywać, mogą im sprzyjać. Można przy tym – dla uspokojenia świata – cynicznie podać, że mieszkańcy domów skazanych na zburzenie zostali … uprzedzeni o tym telefonicznie. Jakby mieli dokąd uciekać…
Nie wiem tylko – to już pro domo mea – dlaczego nasz Salon24 ma być propagandowym narzędziem wojny, jaką Izrael wydał nieszczęśnikom stłoczonym w Gazie. Tłumaczenie na polski komunikatów armii izraelskiej to przecież nie publicystyka. Prostackie zachwyty Eli Barbura nad sukcesami izraelskich damskich bokserów odstają radykalnie od relacji z wojny, jakie można przeczytać w porządnych gazetach czy obejrzeć w przyzwoitych mediach.
Ale spisane będą czyny i rozmowy. Choć Izrael czyni wiele, by nie dopuścić do obiektywnych relacji ze Strefy, przyjdzie czas na podsumowanie zbrodni wojennych, popełnionych w ostatnich tygodniach. Specjalna rola w tym przypadnie nam, prawnikom. Porozmawiam o tym z kolegami w Izraelu, gdy będę tam w maju, na konferencji, na którą już wcześniej byłem zaproszony.
Tymczasem propagandyści – albo po prostu ludzie nieczuli na cierpienie osób innej religii lub innego koloru skóry – będą bredzić o „antysemityzmie” krytyków dzisiejszego rządu państwa Izrael. Niech tak gadają. Znam wielu takich antysemitów. Takim antysemitą jest np. mój przyjaciel Chaim z Uniwersytetu w Tel Awiwie; takim antysemitą jest mój stary znajomy z Princeton Richard Falk, amerykański profesor pochodzenia żydowskiego, którego ostatnim razem spotkałem przed laty w hotelu American Colony we Wschodniej Jerozolimie.
Wczoraj wieczorem, w telewizji ujrzałem wspaniałe ognie sztuczne, towarzyszące radosnym uniesieniom związanym z finałem WOŚP. Piętnaście minut wcześniej, reporter w Wiadomościach TVP mówił na tle dymów, unoszących się nad Gazą. Ognie sztuczne, ognie prawdziwe… Nie zapominajmy o tych drugich, radując się tymi pierwszymi.
Inne tematy w dziale Polityka