Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski
3912
BLOG

TO TYLKO MAFIA - NIEWIDZIALNY RZĄD (5)

Wojciech Sumlinski Wojciech Sumlinski Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 40
„Mieliśmy teraz przed sobą już prawie całą, zupełnie nową, układankę, widoczną nieomal jak na dłoni. Układankę, w której powiązany z rosyjskimi szpiegami szef MON, późniejszy prezydent kraju Bronisław Komorowski, sponsorowany przez wywiad wojskowy za pośrednictwem Batax -u późniejszy premier Donald Tusk, zdemoralizowany „autorytet moralny” Bronisław Geremek i popijający wódkę z „Masą” i innymi gangsterami z „Pruszkowa” „twórca przemiany ustrojowej” Leszek Balcerowicz byli elementami jednej i tej samej układanki, która przez dziesiątki lat popychała kraj w stronę przepaści. Upadłe „moralne autorytety” i znaczący przedstawiciele kościelnej hierarchii, prezydenci współpracujący z rosyjskimi oficerami z GRU w fundacji Pro Civili i premierzy biorący brudne pieniądze od wywiadu wojskowego za pośrednictwem firmy Batax, kłamcy i szubrawcy latami okradający kraj przy otwartej kurtynie nazywający miliardowe przekręty „sukcesami”, regularni gangsterzy i prostytutki, wojskowi, cywile, politycy a wszystko to połączone ze sobą i przemieszane. Historia, którą przedstawił nam Jarosław Sokołowski, pseudonim „Masa”, a którą starannie zweryfikowaliśmy na wszystkie możliwe sposoby i która - jak się okazało - znalazła odzwierciedlenie w wielu innych źródłach, całkowicie zmieniała sytuację. Mieliśmy teraz przed sobą już prawie całą, zupełnie nową układankę, widoczną nieomal jak na dłoni. Układankę, w której powiązany z rosyjskimi szpiegami szef MON, późniejszy prezydent kraju Bronisław Komorowski, sponsorowany przez wywiad wojskowy za pośrednictwem Batax -u późniejszy premier Donald Tusk, zdemoralizowany „autorytet moralny” Bronisław Geremek i popijający wódkę z „Masą” i innymi gangsterami z „Pruszkowa” „twórca przemiany ustrojowej” Leszek Balcerowicz byli elementami jednej i tej samej układanki, która przez dziesiątki lat popychała kraj w stronę przepaści. Dla uzupełnienia tej układanki brakowało kilku elementów, ale zbyt wiele dowodów, układających się już teraz w logiczny i wzajemnie potwierdzający ciąg faktów, świadczyło, że wszystko to jest prawdą. Cała ta historia w skrócie oznaczała to, czego niektórzy się domyślali, ale czego nie potwierdził nikt, aż do tego momentu: że nie chodziło już tylko o to, że wielu polityków miało jakiegoś trupa w szafie lub niekiedy całe cmentarzyska. Nie chodziło o to, że mimo tylu zmian nie pozwolono tak naprawdę za wiele zmienić – odkłamać przeszłości w imię przyszłości, ukarać przestępców na wysokich stołkach, wyjaśnić do końca w prawdzie choćby jedną istotną sprawę. Nie chodziło nawet o to, że „pojedyncze tryby” służb specjalnych, polityków i gangsterów połączone w całość stworzyły mechanizm zbrodni, nacisków i szantażu tak skuteczny, że aż trudno było marzyć o autentycznej naprawie kraju, bo jakiekolwiek próby unicestwiano w zarodku. Rzecz w tym, że nad tym wszystkim rozciągał się jeszcze cień „niewidzialnego rządu”, do którego tropy wiodły w ślad za pieniędzmi - poza granice kraju.
Chyba dopiero w tym momencie zrozumiałem wszystko – a może tylko prawie wszystko?
Zrozumiałem, dlaczego parasol ochronny roztoczony nad mafijną działalnością WSI przez decydentów MON-u za kadencji Bronisława Komorowskiego mógł być tak skuteczny.
Dlaczego w operacji zacierania śladów po bandyckiej fundacji Pro Civili – funkcjonującej dzięki wsparciu Ministra Obrony Narodowej i późniejszego prezydenta kraju – uczestniczyli także gangsterzy i regularni mordercy powiązani bezpośrednio z Igorem Kopylowem, Rosjaninem o kilku tożsamościach i tyluż paszportach, którzy fizycznie eliminowali osoby stanowiące zagrożenie dla działalności tej instytucji.
Dlaczego ostatni szef tej międzynarodowej organizacji przestępczej, Wiesław Bruździak, po zawieszeniu działalności i wyczyszczeniu śladów znalazł bezpieczne gniazdko w Coutts Banku w Szwajcarii, tego samego, w którym administratorem aktywów był Peter Vogel vel Piotr Filipczyński, ułaskawiony przez Aleksandra Kwaśniewskiego morderca znany bliżej jako „kasjer lewicy” (uzasadnienia aktu łaski nigdy nie podano).
Dlaczego na konta w tym banku wpływały miliony dolarów niewiadomego pochodzenia.
Dlaczego, choć szwajcarscy prokuratorzy potwierdzili istnienie ponad trzydziestu rachunków w Coutts Banku i Banku EFG w Zurychu, przez które transferowano środki na łapówki dla polityków i innych osób wspierających działalność fundacji Pro Civili – łącznie ponad pięćdziesiąt milionów franków szwajcarskich – nikt z tym nic nie zrobił.
Dlaczego Skarb Państwa nigdy nie odzyskał ani utraconych przez Wojskową Akademię Techniczną setek milionów złotych, ani miliardów złotych zdefraudowanych przez Pro Civili w wyniku działań prowadzonych z innymi licznymi kooperantami, firmami i osobami. Dlaczego wyprane pieniądze liczone w miliardach trafiały do Rosji via Cypr.
Dlaczego tak sprawnie i skutecznie rozdzielono je na dziesiątki firm krzaków, które utworzyły „spółki córki”, a te – kolejne „spółki córki”.
Dlaczego przez kilkanaście lat wszystkie postępowania karne w sprawie działalności Pro Civili, w tym także dotyczące malwersacji na Wojskowej Akademii Technicznej, kończyły się umorzeniami. Dlaczego okradzione polskie banki nigdy nie odzyskały wierzytelności z wyłudzonych kredytów, podobnie jak ograbiony Skarb Państwa nie odzyskał wyłudzonych setek milionów bezprawnie naliczonych zwrotów z tytułu podatku VAT.
Dlaczego nikt z uczestników mafijnego procederu przez dziesiątki lat nie ponosił odpowiedzialności karnej i dopiero gdy sprawę udało się nagłośnić, aresztowano kilka rzuconych na pożarcie „płotek” – i tylko „płotek”?
Dlaczego świadek koronny Jarosław Sokołowski, pseudonim Masa, pytany przez prokuratorów Mierzewskiego Grześkiewicz o działalność fundacji Pro Civili w tym jednym jedynym miejscu odmówił składania zeznań, ryzykując nawet utratę chroniącego go statusu.
I dlaczego, kiedy pytałem go o konsekwentne milczenie na temat Pro Civili i wielu innych historii stanowiących klucz dla zrozumienia otaczającej rzeczywistości, konsekwentnie odpowiadał, że najważniejszym słowem świata jest to, które nie zostało wypowiedziane.
W jednym momencie odpowiedzi na te wszystkie „dlaczego” stały się dla mnie tak oślepiająco oczywiste, że aż byłem zdziwiony, iż nie dostrzegałem tego wcześniej.
Mieliśmy przed sobą rzeczywistość gorszą niż samo piekło i trudno było temu przeczyć.”
CDN.
Fragment książki pt. „TO TYLKO MAFIA” Wojciecha Sumlińskiego, Tomasza Budzyńskiego i Jarosława Sokołowskiego pseudonim Masa.
sumlinski.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura