Zastanawiam się, czy profesor (?) Binienda (dotąd nikt, teraz sława członków religii smoleńskiej) tworząc swą tragicznie marną symulację - myslał dla siebie , czy za jakies korzyści materialne? I czy osiąganie takiego celu (ta sława , o której wyżej) nie rodzi w nim przypadkiem poczucia niesmaku albo i wstydu? Bo w kraju przynosi niewatpliwą korzyśc gazetkom dalece nie mainstreamowym, że tak je grzecznie określe.