Miałem wczoraj okazję posłuchać pewnego, publicznego wystąpienia pewnego Rosjanina (Sierioża Michiejew, ale to nie ma znaczenia), który "otwartym tekstem" mówił o spojrzeniu Rosjan na "Majdan". Oto rekapitulacja, z grubsza, tego, co powiedział:
Po pierwsze, Rosja wciąż ma kłopot z tą "niepoważną, rachityczną państwowością ukraińską", z tym "państwem sezonowym" (moje określenie ale o to chodziło; oryginał niemiecki.), którego kolejni przywódcy, nawet Kuczma, zachowują się nielojalnie wobec "matuszki Rosiji i starają się, za wszelką cenę, ją wykiwać, zezując w stronę innej "matki", tzn. Europy.
Po drugie, sam Janukowycz, obecny formalny lider Ukrainy kontynuuje tę perfidną grę, ale, mimo wszystko, jest "najmniejszym złem", oczywiście - dla Rosji. To określa postawę władz rosyskich wobec tych, którzy chcą go "wysadzić z siodła".
Po trzecie, ten oszalały "ruch oburzonych" (moje określenie) został opanowany i jest kierowany przez "neonazistów" (jego określenie) i stara się, by Ukraina stała się "forpocztą" w walce Europy i Zachodu przeciwko Rosji.
Po czwarte, Europa została opanowana przez "obłędną" i/lub śmieszną "religię" praw człowieka, która wprawdzie zastąpiła chrześcijaństwo ale w obecnym wydaniu jest jakąś "mutacją" marksizmu i ideologii komunistycznej;skrywa ona, oczywiście, jak każda ideologia, określone , antyrosyjskie zakusy Europy i Zachodu wobec Rosji, a także, oczywiscie, konkretne interesy określonych krajów i ugrupowań.
Po piąte, Rosja raczej nie wejdzie na Ukrainę ale nie będzie biernie przyglądała się temu, co tam sie dzieje; posiada dostateczny zasób sił i środków by zadbać tam o swoje "żywotne interesy"!
To tyle m.in. powiedział ten rosyjski "ekspert", który na wstępie zadeklarował, że nie jest żadnym "czynownikiem" i "reprezentuje neutralny punkt widzenia" . Mówił poza tym długo, dużo i namiętnie, w przeciwieństwie do swoich partnerów, Ukraińca i Polaka, którzy wchodzili w szczegóły - ważne ale drugorzędne.
A ja dodam od siebie:
Od czasów, gdy car o imieniu Iwan rozpoczął "zbieranie ziem ruskich" (po "okupacji " mongolskiej, bezpośredniej i pośredniej, trwającej kilka wieków) i nie-ruskich, zresztą, ogrmny wysiłek znanych rosyjskich i sowieckich władców koncentrował się na budowaniu wokół Rosji "buforów", majacych dać jej bezpieczeństwo (Finlandia"Pribałtyka, Białoruś, Ukraina, Mołdawia,Gruzja, Armenia, kraje środkowej Azji, Mongolia, a także Afganistan...). Proces ten został nasilony przez fakt, że zarówno Polakom jak Francuzom udało się zająć nawet Moskwę (nietrwale), Szwedzi podeszli pod Połtawę (na Ukrainie), a Niemcy dwukrotnie ją najechali, ze strasznymi dla Rosji, a szczególnie dla Ukrainy, skutkami, a nawet stanęli pod Moskwą...
Głównym, obok Białorusi i "Pribałtyki", buforem Rosji była i ma być Ukraina, od czasu gdy "czasowo" przestała tę funkcję pełnić Polska (a była tym buforem w XIX wieku oraz za "komuny", razem z NRD i innymi krajami Europy Środkowej). Dlatego, Drodzy Europejczycy, Ukrainy nie oddamy... o nie!
W obliczu tego, co się dzieje ostatnio, i co znaczą "pokojowe" propozycje prezydenta Janukowycza, warto przypomnieć pewne fakty, o których pisałem w moich komentarzach na tym blogu. Oto one:
Trzeba mieć nadzieję, że ukraińscy liderzy polityczni nie są ludźmi pokroju Wałęsy, Mazowieckiego, Geremka czy Michnika, dążącymi do władzy za wszelką cenę; wiedzą, że komunistycznym złoczyńcom nie należy się "Gruba kreska" tylko "Gruby kij"! Nie było w historii równie egoistycznej formacji - nie były im podobne nawet dynastie amerykańskich "kapitalistycznych rekinów", w rodzaju Rockefellerów czy Fordów - "nasi", nazywani "postkomunistami" i oligarchami ,okradali i okradają swoje narody bez żadnych skrupułów, przenosząc to , co ukradli do "ciepłych krajów". Z nimi nie trzeba negocjować, ich trzeba, w najlepszym przypadku, przegnać...
A tych, którzy pozostaną z nami - rozliczać i dokładnie pilnować; w przeciwnym przypadku stanie się z nimi to samo, co z liderami "Pomarańczowej Rewolucji", byłymi komsomolcami; ale i oni odegrali, w swoim czasie, pozytywne role, budząc sumienia swoich Rodaków....
Według tego co wiem, liczebność "aparatu" prezydenta Ukrainy jest kilkakrotnie większa od liczebności aparatu tamtejszego rządu; może to być stosunek co najmniej3, 5 : 1, czyli "siła złego na jednego". Coś takiego jak niegdyś członkowie i "aparat" Komitetu Centralnego "wisiał" nad ówczesnym "rządem": partia panowała, a "rząd" - "rządził", tzn. realizował uchwały Komitetu Centralnego, a raczej polecenia Biura Politycznego KC PZPR...Więc Jacyniuk czy Kliczko mogliby sobie "porządzić", zanim wyladowaliby w jakiejś ukraińskiej albo rosyjskiej "kolonii karnej"
To może być klasyczne wystawienie opozycji "do wiatru", jak w Polsce roku 1989...
W obliczu zachowań postkomunistycznych władz o rodowodzie kryminalnym - przecież polała się krew i władze te za wszelką cenę chcą sterroryzować, spacyfikować" czy wykiwać" zbuntowanych Ukraińców, tak samo jak czynili komuniści wobec Solidarności w 1981 roku - następuje radykalizacja Ruchu, w którym "pałeczkę" przejmują "robespierre'owie" (Tiahnybok) od umownych "dantonów" (Łucenko, Kliczko); ci pierwsi w Polsce zostali wyeliminowani z gry, pod naciskiem komuchów i, chyba, Zachodu, ale w Ukrainie, 25 lat później "dantoni", w stylu J.Tymoszenko i Jaceniuka już mogą przegrać, gdyż ci byli "komsomolcy" mogą coś mieć "za uszami" (co wykorzystuje Janukowycz); Ruch "oburzonych"może na pewien czas zostać zdominowany przez skrzydło narodowo-radykalne, przez Rosjan nazywane "neo-nazistowskim"''.
Trudno powiedzieć, co to przyniesie - nie myślę żeby nawet Tymoszenko, jeśli wróci do gry, została "adwokatem" Janukowycza.. .Ma z nim przecież "osobiste porachunki" czemu się trudno dziwić...
Zresztą można się zastanowić, czy obecność tych "radykałów" w Ruchu Oburzonych nie stanie się gwarancją tego, że nie zostanie on oszukany tak, jak polska "Solidarność", która dostała się na długo "pod obcas" postkomuchów... Bo z kolei, gdy chodzi o Kliczkę, Rosjanie oskarżają go o służenie...Niemcom i kanclerz Merkel, oczywistej "faszystce"...
I jak tu zadowolić Putina, który nie jest ani "rosyjskim nacjonalistą", ani neobolszewikiem (choć próbuje podbić wszystkich sąsiadów), ani, broń Boże, stalinowcem, choć wyraża się o nim ciepło i żałuje "razwału" Sawieckowo Sojuza (bo to była, oczywiście, katastrofa, dla Rosjan i dla świata)..
WŁODZIMIERZ PAŃKÓW07:43
Ukraiński "Ruch Oburzonych"
Aspekt moralny tego wielkiego Ruchu także ma swoje znaczenie, tak jak był on ważny w "Pomarańczowej Rewolucji"; opisałem to w dłuższym, niestety, tekście, pod tytułem: "Ukraina 2004; Jeżeli nie Rewolucja - to co?". Mogę go Państwu przesłać...Sądzę, że nazwa "oburzeni" także bardzo opisuje do tego, co się dziee w Ukrainie, proszę przeczytać wypowiedzi Andrychowycza...
Przyznaję, że równie ważnym elementem ukraińskiego Ruchu jest aspekt "wyzwolenia narodowego" oraz zniszczenia struktur quasi-totalitarnego państwa, stworzonego przez Janukowycza i jego "pomagierów", wewnętrznych i zewnętrznych; ale każdy uczciwy Ukrainiec mówi o Janukowyczu "kryminalista!"; czy to nie jest oznaka oburzenia?
A przy okazji: dajcie nam dostęp do ukraińskiej telewizji!
Myślę, że sprawa jest ważna i pilna!
Sikorski to "radarowa osobowość" i arrywista...
Obaj oni dobrze wiedzą, co im się opłaca!