Stand up & fight!

Siedem, wyprzedziłeś mnie ze swoim wpisem, ale jeśli nie masz nic przeciwko, dorzucę swoje trzy grosze.

Co tu można napisać, skoro tak dużo zostało już powiedziane...?
Może to, że wielka to szkoda, że darmowa, ale ciężka praca tylu wspaniałych ludzi poszła na marne? Że ten kraj zapewnia możliwość wywinięcia się od pierdla Rywinom, Sobotkom, Słowikom, Lepperom czy twórcom faszystowskich i komunistycznych stron, a karze zwykłych (ba, zwykłych - niezwykle utalentowanych językowo i literacko)ludzi?

Że wpieprza się kupę kasy w bezrobotnych nierobów, fałszywych rencistów, byłych ubeków, niedouczonych nauczycieli i partaczy lekarzy, a brak jest pieniędzy, żeby zapewnić rozwój i wymianę kultury? Że kupujący książki, płyty, filmy i gry przy takich cenach tych dóbr utrzymują tych, cwaniaków i oszustów mieniących się ojcami narodu?

Że prasa (a w szczególności Szmata Koszerna) rozpisuje się z żalem o łapówkarce-samobójczyni, a w dupie ma - albo wręcz odsądza od czci i wiary - zwykłych, skrzywdzonych ludzi?

Że policja (szeroko pojęta) zamiast bronić własnego narodu przed drenowaniem kieszeni przez zachodnie korporacje poprzez ewidentną i widoczną jak na dłoni zmowę cenową mejdżersów (zarówno w kinie jak i muzyce), ściga tych, którzy zanoszą choćby strzępek kultury do Pcimia Dolnego i Piździejowic Małych?

Że dzięki tłumaczom możemy obejrzeć seriale, których nasze ograniczone umysłowo telewizje nie są w stanie zakupić, bo wydały już pieniądze na takie superprodukcję jak Kiepscy albo Magda M. czy Klan?

Że polscy "tfurcy" osiągają szczyty możliwości pisząc scenariusze do kontynuacji Alternatywy 4, depcząc tym samym pamięć wielkiego człowieka jakim był Bareja? Że w Polsce ogląadamy 1000-ny odcinek Plebanii, a w stanach kasuje się takie perełki jak Commander in Chief i Jericho, bo ogląda je "tylko" 7 mln osób?

Przykładów jest tysiące. Ale wniosek - tylko jeden. Jesteśmy sami. Państwo ma nas w DUPIe. Jedyny sposób żeby przeciwstawić się temu stanowi rzeczy, to uzbroić w kodeksy, prawników i iść na wojnę przez wszystkie instancje choćby do samego Strasbourga.

Ludzie z napisy.org - trzymajcie się kochani ciepło i pamiętajcie, że o was myślimy.

PS. Tu jest treść baardzo ciekawego orzeczenia SN, o którym pisał jest dzisiaj głośno: http://prawo.money.pl/orzecznictwo/sad-najwyzszy/wyrok;sn;izba;cywilna,ic,ii,ckn,1399,00,5568,orzeczenie.html

UPDEJCIK czyli jak GazWyb mija się z prawdą...

Zgodnie z polskim prawem, ktoś, kto tłumaczy listę dialogową filmu musi mieć zgodę właściciela praw autorskich na rozpowszechnianie takiego tłumaczenia. Tłumacze z Napisy.org takiej zgody nie mieli. Dotąd jednak nie przedstawiono im zarzutów.

Gówno prawda. Cytowane orzeczenie przeczy tej tezie w 100%. Radzę też uważną lekturę art. 71 ustawy o prawach autorskich.

Co na to Napisy.org

Administrator serwisu Napisy.org itd.

Ta część artykułu pojawiła się dopiero późnym popołudniem. Oto dbałość o prawdę i rzetelność uczniów TW Ketmana

Sprawa nie jest oczywista. Jeśli tłumaczymy film i przygotowujemy do niego napisy, to dokonujemy tzw. opracowania cudzego utworu. Opracowanie wymaga zgody twórcy utworu, więc powszechnie uważa się, że bez zgody twórców przygotowywanie napisów narusza prawa autorskie - komentuje Tomasz Ejtminowicz, radaca prawny Gazeta.pl. - Z drugiej strony istnieje w prawie autorskim instytucja tzw. dozwolonego użytku prywatnego, który oznacza, że do celów prywatnych można utwór wykorzystywać samodzielnie bez pytania twórcy o zgodę. Czy prywatna strona internetowa, na której ktoś tłumaczy ulubiony film na zasadzie non profit mieści się w granicach takiego użytku? Opinie są podzielone.

Internet ze swej istoty zakłada powszechną swobodę komunikowania się osób prywatnych. Przy takim założeniu tworzenie własnych stron z napisami może się mieścić w granicach dozwolonego użytku prywatnego.


Pierdu, pierdu, bla, bla. Sankcja ze 116 i 117 ustawy dotyczy rozpowszechniania całego utworu audiowizualnego. Odkąd to kilka tysięcy literek zastępuje cały film? Panie mecenasie wstyd.

23:19, xioncpb , Ksiądz