Wstałam dziś, jak na leniwą niedzielę, wyjatkowo "skoro świt" - coś koło 9 rano, siadając z kawą i śniadaniem właczyłam tv. Trafiłam na program W.Cejrowskiego "Boso przez Świat". Kiedyś już miałam okazję coś z tego cyklu obejrzeć, ale, co tu dużo mówić, rzadko, bo jak już wyżej wspomniałam, pora to zbyt wczesna dla mnie, jak na ten dzień tygodnia.
Dzisiejszy odcinek był o dżungli amazońskiej. W bardzo ciekawy, ale niesmaowicie prosty i zrozumiałym jezykiem dla przeciętnego białasa, który w dżungli na codzień nie bywa, Wojciech Cejrowski o tej dżungli opowiadał. Siedziałm troche jak 4latek, oglądający ulice sezamkową, albo inne domowe przedszkole, dowiadując się prostych, podstawowych rzeczy dla każdego indianina z dżungli - a dla mnie trudnych i nowych. Np. Którą gałązkę warto ułamać, żeby znaleźć jadalne mrówki, które liście po rozgnieceniu mają zapach przetrawionego czosnku i jeżeli się tymi lisćmi posmarować odstraszymy zapachem owady i węże nawet, które owoce warto jeść, żeby zabić niekorzystną florę bakteryjną w żołądku. Co warto zaznaczyć, nie były to informacje dostępne tylko dla wyjątkowych ludzi i miejsc - np. jak przetrwać na księżycu. To co mówił, pokazywał Cejrowski, powinien wiedzieć każdy kto się do Ameryki płd. wybiera, a wybiera się coraz więcej, tak sądzę, bo z samych moich bliskich znajomych w ostatnim czasie były 4 osoby.
W.Cejrowski opowiadał o tym świecie w sposób naturalny, bez sensacji, z punku widzenia białasa, którym sam jest, i z punktu widzenia indian.
Piszę to, bo mi się podobał ten program i warto zachęcić do oglądania. Naszła mnie też taka refleksja - porównanie tego programu z programem, o którym kiedyś pisałam - Muchy podróze żebrackie. To są Dwa Światy....
Ps. Mucha mi się przypomniała, bo natknełam się niedawno na nią i Wojewódzkiego razem z jakimś towarzystwem w jednej z obrerż na Mazurach. Myślę, że tam rachunek zapłacili.
11:52,
BasiaPisze
Inne tematy w dziale Kultura