Bedąc dzieckiem czasem dręczyła mnie taka obsesyjna myśl jak to jest, że w telewizorze widać ludzi, zwierzęta, no ogólnie obrazy. Radio, z głosem, wydawalo się proste: to tylko wzmocnienie dźwieku, ale obraz? W erze imaszyn, w ogóle o tym nie myśle, klikam i już. Faktem jest, że ktoś te super maszyny skonstruował, napisał programy - więc wie dokładnie jak to działa.
Ale wiecie co, z człowiekiem nadal nie wiadomo. Tyle lat, tylu mądrych naukowców rozbiera na częsci analizuje człowieka i ogłasza różne teorie, które inny naukowiec później obala. Czytałam wczoraj artykulik[źródło:gdzieś na wp, a był to przedruk z Przekroju]o zapachach, właściwie smrodach, ale zatrzymam się przy ładnych rzeczach, w końcu nie wypada obok iphona o czymś brzydkim.
Napisano w tym artykule, że jest pewna teoria, skąd wiemy jaki zapach ma zapach. Najogólniej mówiąc, w nosie mamy zamki, a zapachem jest klucz, a neuronik w mózgu mówi nam jaki klucz wpadł do zamka. Naprzykład, podobno mięta ma kształt rombu, i ten romb sobie leci i szuka dziurki [jak w takiej zabawce dla dzieci] - próbuje do kólka - nic z tego, próbuje dalej, o! jest rombik, super, wpada, leci sobie dalej kanalikiem, neuronik krzyczy - mamy mietę! no i czujemy miętowy zapach.
Powie ktoś, jak to jednak jest, że zapach chanel nr 5 wyda się komuś bajeczny, a innemu duszny. Ja myślę, że to wina neuroników. Powiedzmy, jakiś neuronik nabawił się zapalenia krtani i boli go gardło, a tu leci sześcian Ch5, w mordę!, przecież ten neuron nie ma głowy teraz do zapachów, w nosie ma ch5, bo go gardło boli,a nas wtedy zaczyna głowa boleć właśnie.
09:04,
Basia
Inne tematy w dziale Kultura