Andrzej Seremet w wywiadzie dla "Wprost":(...) W pierwszą rocznicę katastrofy powiedziałem, że nie znaleźliśmy żadnych dowodów na potwierdzenie hipotezy o wybuchu. Zastrzegałem: zaczniemy znów badać ten wątek, jeśli pojawią się nowe możliwości dowodowe. (...) Chyba padały informacje ze strony pułkownika Szeląga, że te cząstki mogą być składnikiem materiałów wybuchowych.
Z ostatnich wypowiedzi Prokuratora Generalnego dowiadujemy się kilku szalenie istotnych rzeczy:
1. Prokuratura wojskowa ponownie bada wątek zamachu w Smoleńsku. W kwietniu 2011 r., na specjalnie zwołanej konferencji, Seremet mówił o tym, że nie ma żadnych dowodów na działalność osób trzecich, która doprowadziłaby do katastrofy Tupolewa. Zastrzegł jednak, o czym praktycznie nikt w mediach nie pamiętał - i we wspomnianym wywiadzie mówi prawdę - że jeżeli pojawią się nowe przesłanki w śledztwie, to prokuratorzy wrócą do badań nad zamachem. Seremet wreszcie jasno i klarownie wyjaśnia, po co we wrześniu biegli pojechali do Smoleńska, badać wrak - w przeciwieństwie do szefa WPO w Warszawie, płk Ireneusza Szeląga:
Andrzej Seremet: Uznali oni, że należy przeprowadzić bardziej szczegółowe badania wraku w tym na obecność materiałów wybuchowych.
2. Prokurator Generalny potwierdził wersję Cezarego Gmyza. Prokuratorzy odkryli cząstki, będące prawdopodobnie materiałami wybuchowymi. Szeląg nie informowałby Seremeta o odkrytych cząstkach z rurek PCV, kosmetyków czy namiotów, a już tym bardziej ten drugi nie przekazałby wiedzy premierowi Tuskowi na temat ostatnich odkryć biegłych w takim wypadku. Ekspert z USA, którego odnaleźli dziennikarze "Wprost", neguje wersję Szeląga, by spektrometry, użyte do badań wraku Tupolewa, mogły się "pomylić" i dodaje, że urządzenie rozróżnia cząstki - stąd informatorzy Gmyza posługiwali się zapewne terminami "trotyl" i "nitrogliceryna".
3. Prowadząca śledztwo prokuratura wojskowa poinformowała Seremeta o ustaleniach na temat cząstek, zbliżonych do materiałów wybuchowych, już 28 września. To znaczy, że przez miesiąc ukrywała tak ważną informację ze śledztwa przed opinią publiczną! Strach śledczych potwierdza ich indolencję w prowadzeniu polityki informacyjnej. Nie mogą dziwić nas przecieki z najważniejszego postępowania w Polsce, kiedy prokuratura wojskowa nie raczy informować o nowych ustaleniach Polaków.
4. Jasne staje się, dlaczego Prokurator Generalny milczał przez szereg dni. Wyobraźmy sobie, że 30 października zwołuje on konferencję prasową i twierdzi, jakoby już 28 września płk Szeląg informował wprost o "materiałach wybuchowych".
Być może historia Cezarego Gmyza i innych, zwolnionych dziennikarzy, potoczyłaby się inaczej.
Czekamy na próbki, które znajdują się w Moskwie, Panie Prokuratorze.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka