Mało co wiemy o kulisach "zamachu" na instytucje państwowe w wykonaniu adiunkta Uniwersytetu Rolniczego. Nieznane są praktycznie motywy postępowania Brunona K. Na szczęście jednak ta sprawa nie przekuwa się na walkę polityczną, jaka miała miejsce chociażby dwa lata temu po udanym, niestety, morderstwie na polityku PiS w Łodzi, dokonanym przez Ryszarda C.
Po tamtej tragedii politycy i PR-owcy PO chcieli odsunąć od siebie konsekwencje sondażowe, jakkolwiek brutalnie to zabrzmi. Zamach na śp. Marka Rosiaka i jego politycznych przyjaciół w oczywisty sposób mógł rzutować na poparcie wyborców, a przynajmniej zmusić ich do głębszej refleksji na temat "wojny polsko-polskiej". Wówczas zabrał głos Stefan Niesiołowski, jakby poczuć się dotknięty falą krytyki ze strony opozycji za język, uniemożliwiający jakikolwiek consensus w parlamencie. Sześć kul z broni Ryszarda C. przeznaczono dla niego. Wskazywano, że morderca posiadał kilkanaście celów wśród parlamentarzystów, a jednym z nich - szczególnie zagrożonym - był właśnie Niesiołowski. Pomimo dementi ze strony prokuratury, sztuczka najwyraźniej się udała i dziś zapewne będziemy świadkami niejednej tyrady znanego i sfrustrowanego posła.
Z Brunonem K. już to zagranie się nie powiedzie. Osobnik ten nie wskazał przed kamerami, kogo konkretnie chciał zabić i kogo nienawidzi. Jego amatorszczyznę wykryły najpewniej w porę polskie służby, teraz próbujące zbić na tym kapitał zaufania i angażujący ku temu media.
Sprawa ta oczywiśce daje poraz kolejny wiele do myślenia na temat nastrojów społecznych, ale też trudno nie zapytać Donalda Tuska, wzywającego do pokoju wśród polityków, co robił, gdy jego przeciwników publicznie mieszano z błotem. Do niedawna "czarną robotą" trudnili się przecież Janusz Palikot, Kazimierz Kutz, nadal robi to z sukcesami Stefan Niesiołowski, do tego doliczyć można grono pracowników mediów, którzy mówiąc o "wykopkach" czy "mściwości" rodzin smoleńskich, przedstawiających Kaczyńskiego na okładkach prasowych jako "świra", nie działają jakoby zgodnie z linią szefa rządu.
Chyba, że się mylę, a wydarzenia toczą się jeszcze zbyt wolno i nabiorą rozpędu. Ciekawe, czy ktoś z szeroko pojętej prawicy napisze, że Brunon K. czerpał garściami wiedzę o polskiej polityce z "Gazety Wyborczej", a bomby były przeznaczone dla polityków PiS. W ten sposób mówiono przecież w kontekście Ryszardza C., tylko odpowiednio o Radiu Maryja i politykach PO, dwa lata temu. Wtedy było wolno.
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka