Wszyscy nagle dopytują, skąd się wziął krakowski biznesmen i były działacz KPN w takim miejscu w konkretnym czasie. Hajdarowicz pewnie czuje się zaszczuwany gorzej, niż w PRL. Do grona podżegaczy i piewców teorii spiskowych doszła Helsińska Fundacja Praw Człowieka.
Ciężki jest los nadzianych gości z politycznymi koneksjami. A to trzeba wracać specjalnie z ulubionego miasta w Hiszpanii do nędznej Warszawy, by wyrazić zgodę na publikację "oszołomskiego" tekstu. Później, zamiast się w końcu wyspać , wypada zadzwonić do rzecznika rządu i znaleźć ustronne miejsce, najlepiej w okolicach śmietnika, by opowiedzieć o tekstach z własnej gazety, które mogą w najbliższych godzinach uderzyć w rząd. Dziennikarze, w dodatku mainstreamowi, niuchają, o której godzinie się ten biedny Hajdarowicz spotkał, po co, co powiedział a co usłyszał od Grasia. Jego były pracownik, odkrywający przecież Marsjan, ma czelność pisać o nim per "plantator". Krytykuje go nawet część środowiska "Gazety Wyborczej" za żądanie ujawnienia informatorów od dziennikarzy. Na szczęście, zawsze może liczyć na Agnieszkę Kublik, która dodaje trochę otuchy uciemiężonym.
Kilka dni spokoju było. Prześladowany przez swoich pracowników nadwłaściciel napisał sobie kodeks, w którym wygrażał, że żadnego dorabiania na boku, lewej kasy i przekrętów nie toleruje. Poczuł się jak redaktor, dziennikarz i wydawca w jednym. Przymknął usta wszystkim podżegaczom ze smoleńskiej sekty. Aż tu nagle karnawał się skończył - Helsińska Fundacja Praw Człowieka, z którą liberalne środowiska i szeroko pojęty świat mediów muszą się liczyć, ogłosiła wyrok:
HFPC ws. zmian w "Rzeczpospolitej" (fragmenty):Niedopuszczalne jest żądanie przez właściciela tytułu prasowego lub innego medium, by dziennikarz ujawnił mu informacje objęte tajemnicą dziennikarską, zwłaszcza zaś tożsamość informatora. (...) Sprawa „Rzeczpospolitej” pokazała, że standardy wynikające z tajemnicy dziennikarskiej nie zawsze są przestrzegane przez właścicieli mediów. (...) Szczególne kontrowersje budzi w tym kontekście informowanie przedstawiciela rządu o konkretnej, mającej się dopiero ukazać publikacji.
W oświadczeniu fundacja wspomniała, że niebezpieczne są tak bliskie relacje wydawcy z politykiem, bowiem mogą rzutować na wiarygodność pisma. Nie wspominam już o miażdżącej krytyce, jaką poddała kuriozalny kodeks pracowników "Rzeczpospolitej", zredagowany przez Hajdarowicza.
Głosy "oszołomów" można przemilczeć, wyeliminowani z gry, póki co, nie mają głosu. Ale że szanowana organizacja zaczęła prześladować Wallenroda polskich mediów?
Stanowisko HFPC
Publicysta i redaktor Salonu24, "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie", kiedyś "Dziennika Polskiego" (2009-2011, 2021-2023).
Wszystkie zamieszczone teksty na tym blogu należą do mnie i mogą być kopiowane do użytku publicznego tylko za moją zgodą.
Grzegorz Wszołek
Utwórz swoją wizytówkę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka