313
BLOG
Drony a twórcza improwizacja
BLOG
Wszystko wskazuje na to, że atak na bazę bombowców strategicznych w Engels pod Saratowem był wynikiem twórczej improwizacji ukraińskich sił powietrznych.
Wszystko wskazuje na to, że atak na bazę bombowców strategicznych w Engels pod Saratowem był wynikiem twórczego wykorzystania przez Ukrainę gnijących w magazynach głębokiej rezerwy 40-letnich sowieckich odrzutowych dronów rozpoznawczych Tu-141 'Striż', wycofanych z użycia w lotnictwie sowieckim, w tym ukraińskim, w 1989 roku, wyposażonych w improwizowaną głowicę bojową.
Startujący z Ukrainy całkowicie przestarzały 'Striż', z elektroniką tragicznie prymitywną jak na dzisiejsze czasy, doskonale widoczny dla radarów, lecąc z prędkością 1000-1100 km/h na małej wysokości zdołał przelecieć przez nikogo nie niepokojony niemal 700km (40-45 minut) nad terytorium Federacji rosyjskiej, a następnie przełamał perymetr obronny Engels, jednej z najważniejszych baz rosyjskiego lotnictwa, gdzie stacjonują bombowce strategiczne dalekiego zasięgu Tu-95, Tu-22M3 i Tu-160.
(Nota bene, Tu-160 wprowadzono do służby w 1987 roku, wyprodukowano ogółem 27 sztuk, na chodzie pozostaje już tylko 11. Rosjanie mają zamiar wznowić produkcję, w zmodernizowanej wersji Tu-160M, ale ciężko im idzie).
Tak samo jak na Zachodzie, w bazie Engels przechowuje się na miejscu broń jądrową, jaką mogą przenosić stacjonowane tam samoloty.
Idźmy zatem dalej.
A jak by to było z ewentualnym przerobieniem przestarzałych samolotów ery sowieckiej na autonomiczne drony i oddaniem ich do dyspozycji Ukraińcom? W całym byłym Układzie Warszawskim w zakurzonych hangarach rezerwy stoją dziesiątki, jeśli nie setki wycofanych z użycia Mig-21, Mig-23, Su-7, Su-17, Su-22.
Jak dużo byłoby kłopotu z przerobieniem części tego sprzętu na skrajnie uproszczone drony kamikaze, lecące nisko i szybko, najkrótszą drogą do celu? Coś jakby współczesna V1, tylko o lepszych osiągach. Elektronikę nawigacyjną już mają, trzeba zrobić odpowiednie interface. Amerykanie dawno już przerabiają stare F-16 na bezpilotowe drony-cele QF-16 używane do ćwiczeń.
Amerykańskie bezpilotowe QF-16 mogą być albo pilotowane zdalnie, albo latać całkowicie autonomicznie. Wymagania dla dronów kamikaze na Ukrainie są daleko mniejsze - mają wystartować, polecieć jak najniżej i jak najszybciej bezpośrednio do celu i uderzyć w cel. Problem powrotu i lądowania pomijamy jako nieistotny w tym zastosowaniu.
W najgorszym wypadku, Rosjanie marnowaliby kosztowne i trudne do uzupełnienia pociski przeciwlotnicze na strzelanie do bezwartościowego złomu.
W najlepszym wypadku, bezpilotowy kamikaze, np.Mig-23 z pełnymi zbiornikami paliwa, z podwieszonymi pod skrzydłami czterema bombami po 500kg, lecący z szybkością 1200 km/h trzydzieści metrów nad ziemią, mógłby mieć wymierne szanse dotarcia do celu w sytuacjach zaskoczenia, kiedy naziemne radary chwytają samolot wyskakujący zza zasłony terenowej prawie z prędkością dźwięku, na straceńczo małej wysokości, trzy sekundy przedtem, zanim przeleci im nad głową i pięć sekund przed uderzeniem w cel.
Rosjanie nie mają tylu latających radarów AWACS, żeby patrolować całe swoje terytorium 24/24. A w razie zastosowania taktyki roju (swarm) dziesięć albo dwadzieścia takich Migów-23 lecących stadem na ten sam cel, nisko i szybko, mogłoby postawić rosyjskim przeciwlotnikom zadanie, które przedtem widzieli tylko w symulatorach.