Grzegorz Wysocki Grzegorz Wysocki
44
BLOG

Zlustrujmy hydraulików i powieśmy wszystkich agentów, czyli o za

Grzegorz Wysocki Grzegorz Wysocki Polityka Obserwuj notkę 1

Witam serdecznie. Kilka pierwszych tekstów, wybaczą państwo najmocniej, będą to drobne remanenty z ubiegłego roku, z minionych miesięcy, zdaje się jednak, że w dużej mierze nie tracące zdecydowanie na swej aktualności. A potem ruszymy już z produkcją bieżącą i, mam nadzieję, od czasu do czasu będziemy się na tych łamach widywać.

*

Zacznijmy od prostego, głupiego i oczywistego stwierdzenia: lustrujemy albo wszystkich albo nikogo. Lustrujemy parlamentarzystów i radnych, dyrektorów szkół i pracowników naukowych, media, władze związków sportowych. Nie lustrujemy księży i zakonników. Nie lustrujemy hydraulików, właścicieli plantacji truskawkowych, sprzątaczek z najbliższego urzędu gminy, kierowców rajdowych, piosenkarek festiwalowych i pracowników z fabryki czekolady.

 

Oczywiście, jest różnica między hydraulikiem a dyrektorem szkoły. Niekoniecznie mówimy tutaj o różnicach intelektualnych, bo te raczej nie mają nic do rzeczy w tym przypadku. Idzie o pełnione funkcje. Ale, dajmy na to, jeśli ktoś nie będzie chciał, żeby rury w jego domach naprawiał ktoś „niepewny moralnie”? A jeśli ktoś przed zgodą na naprawę zechce od hydraulika zaświadczenia o „czystości i uczciwości”? A, z drugiej strony, jeśli ktoś będzie chciał, żeby dyrektor szkoły, były agent, pozostał na swoim stanowisku, bo przez ostatnie lata jak nikt inny sprawdził się w tym miejscu, był doskonałym administratorem i organizatorem, zarządcą i szefem? I profesor, ekspert w swojej dziedzinie, który przez podpisanie lojalki wiele lat temu, lojalki, która niejednokrotnie była (mogła być) przepustką do świata nauki – i profesor taki niejako z urzędu będzie mógł być z danej uczelni wyrzucony?

Nie będzie miało sensu przypominanie równości wszystkich obywateli wobec prawa, bo wiadomym jest, że równości takiej nie ma. I, szczerze powiedziawszy, być nie może. Zrozumiała więc jest różnica między podanym tutaj jako przykład hydraulikiem, który (póki co) może jeszcze spać spokojnie, a dziennikarzem, który już spać spokojnie nie może. Tylko, tak sobie myślę, dlaczego posłowie decydują kogo należy „oczyścić”, a który czyszczeniu podlegać nie musi? Czy do lustrowania bierze się po prostu tych, co „na górze”, jak również tych, co zachodzą politykom za skórę (media, profesura itd.)? Dlaczego profesor chemii tak, a ksiądz z sąsiedniej parafii już nie?

Dobrej lustracji, jak wiadomo, nie ma i już nigdy nie będzie. Wymienieni przeze mnie hydraulik i kierowca rajdowy to oczywiście trochę strzelanie na oślep kulą w płot, bo niby co ma piernik do wiatraka. Ale chodzi o coś innego – staram się po prostu w jakiejś przynajmniej mierze zrozumieć porządek ustalanych rzeczy, system rządzący taką, a nie inną listą osób podlegających lustracji, zastanawiam się oczywiście nad potrzebą lustracji w ogóle, proponowanymi zmianami w ustawie itd. I im bardziej staram się wszystko zrozumieć, tym bardziej absurdalne pytania przychodzą mi do głowy. Jakbym na absurd starał się odpowiadać innym absurdem. Oni mi właściciela gazety, to ja im hydraulika. Oni mi mojego ukochanego profesora, to ja im sprzątaczkę. Oni mówią, że zlustrujemy setki tysięcy, a ja im, żeby zlustrowali miliony. Oni chcą listy wieszać w Internecie, a ja chciałbym jeszcze, żeby wywiesili na tablicy ogłoszeń przed urzędem gminy, a najlepiej przed domami agentów i tajnych współpracowników. I żeby ich powiesili wszystkich. Jak absurdy to absurdy. Jak skrajności to skrajności. Nie ma co się głaskać po ogonach. Chcecie zniszczyć Układ, to go niszczcie. Na zdrowie i smacznego.

 

Grzegorz Wysocki

Publikacje m.in.: Dziennik, Rzeczpospolita, Ha!art, Studium, Arte, Witryna Czasopism, ARTpapier, Portret, [fo:pa], Literacje. Stale współpracuje z Witryną Czasopism, ARTpapier.pl, Studium i Wirtualną Polską.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka