Szanowny Panie, nie wątpię, że zanim wysłał Pan list do gazet, udał się Pan do Kardynała ze swoją misją. On musiał Panu wyjaśnić, że Katedra Wawelska jest pod wyłączną jurysdykcją Kościoła. Nikt oprócz niego nie ma prawa do żadnej dotyczącej jej decyzji. Jego decyzja jest ostateczna, więc po co te dyskusje? Po to żeby były?
Rodzina, to też musiał Panu wyjaśnić, co najwyżej może się zgodzić z jego decyzją. Sama zdecydować o tym nie może. Po co więc Pan wprowadza ludzi w błąd?
Może nawet Panu wyjaśnił, dlaczego taką decyzję podjął? Ja z nim nie rozmawiałam, więc mogę tylko domyślać się motywów.
Chowamy, proszę Pana, nie Lecha Kaczyńskiego, ale Prezydenta Polski. Czy Pan widzi różnicę? Prezydenta, który zginął w tragicznych okolicznościach pełniąc swoją służbę i powinność wobec tych, których czcimy od 70 lat. Czcimy wbrew przemilczaniu, zastraszaniu, wbrew realnym groźbom dla życia nawet – i wystarczy tu wspomnieć tylko księdza Niedzielaka, żeby było wiadomo o czym mowa.
Nawet gdyby Prezydent nie miał żadnych innych zasług, to ta hekatomba złożona znów na tym miejscu domaga się uhonorowania. Bo Prezydent uosabia Polskę, Polskę, która znów złożyła najwyższą ofiarę w miejscu i czasie, które są dla nas święte. Czy można tego nie zauważyć? Nie rozumieć?
To miejsce na Wawelu należy się tym, których Prezydent również reprezentował. W tym miejscu w osobie Prezydenta Polski, który do nich zdążał i dołączył, i oni znajdą symboliczne miejsce. Czy Pan może mieć coś przeciwko temu?
Dla nas, którzy wierzymy w Opatrzność i w to, że włos nam z głowy nie spada bez Jej wiedzy i woli, ten znaleziony dzisiaj w kadłubie wieniec od Prezydenta jest znakiem tej woli. Widziałam go – niemal świeże kwiaty i nie zabrudzone wstęgi. Jeśli ktoś miał wątpliwość co do niepojętej mistyki spotkania „teraz” z „wtedy”, tamtych ofiar, opłakiwanych od dwóch pokoleń, z tymi, nad którymi płaczemy dzisiaj, to właśnie dzisiaj objawił nam się ten znak. Jakby właśnie dziś trzeba było to wyraźnie pokazać palcem. Pan tego nie zauważa?
Powtórzę więc jeszcze raz. W osobie Prezydenta znajdzie miejsce na Wawelu też pamięć o nich, tych, którym ono się widać należy, mimo że już sami nie wrócą.
„Mają oczy i nie widzą, mają uszy i nie słyszą”.
Rozumiem, że Lecha Kaczyńskiego Pan nie cenił i nie szanował, ale Pana opinie nie ważą aż tyle, żeby przeważyć nas wszystkich. Wszystkich tych, którzy na co dzień nie noszą na sobie plakatów, nie mają też milionowej widowni w telewizji i kinie, ale właśnie w takich chwilach okazuje się, że sami „są milionem”. Pogarda dla nas, zwyczajnych i bezimiennych, którzy palimy znicze i niesiemy kwiaty, nie jest dobrym doradcą. W takich chwilach lepiej okazać pokorę.
I proszę nie starać się poniżać nas fałszując nasze szczere patriotyczne uczucia i dorabiając im sentymentalno-melodramatyczną „gębę”. My wiemy, co czcimy i dlaczego czcimy to w osobie Prezydenta Polski, Lecha Kaczyńskiego. Według nas właśnie on na to zasłużył.
Inne tematy w dziale Polityka