Jak ktoś, komu wypadło przez dłuższą chwilę być poza granicą dnia codziennego polskich realiów, rozglądam się i widzę, że prędkość rzeczywiście jest inna dla tych, którzy jadą pociągiem, i dla tych, którzy idą ścieżką wzdłuż torów. Trochę więcej niż miesiąc i jakież zmiany! Boże-ż Ty mój!
Pan Premier już nie sieje blaskiem, a i miłość jego wydaje się coraz bardziej wzgardzona, odrzucona, wprost – sponiewierana. Wokół niepokój, tumulty! Lekarze, aptekarze, prokuratorzy, nawet strażacy! Kierowcy wolą stać niż jechać, a piesi skakać niż iść! Same Brutusy, czy co? Nie rozumiem i nie wiem, cieszyć się czy bać.
Może to plamy na słońcu, a może ktoś coś rozpylił w powietrzu? Przecież niemożliwe, żeby tak szybko tak wielu nagle zmieniło zdanie. Było dobrze przez lata, i co? W ciągu miesiąca nagle się odmieniło? Na pstrym koniu to pańska łaska jeździ, a tu jakby wszystko postanowiło stanąć na głowie. Już nawet i o. Rydzyk i TV „Trwam” staje się niemal trendy. Po prostu strach się bać.
Jeszcze tylko p. Prezydent trzyma twarz w tym Davos i spokój jak oliwa spływa z jego oblicza na rozbujałe flukta. Reszta to chaos i zagłada.
A przecież na pierwszy rzut mego niewprawnego oka nic się nie zmieniło – czy się może mylę?
Inne tematy w dziale Polityka