zwyczajna kobieta zwyczajna kobieta
842
BLOG

Tusk się nie liczy

zwyczajna kobieta zwyczajna kobieta UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 15

Zapytał mnie kiedyś pewien Holender, dlaczego z wszystkich krajów komunistycznych tylko Polacy wyjeżdżają na Zachód. Odpowiedziałam, że przyczyną jest nasz stosunek do wolności. Inaczej niż innym narodom, które ceniąc sobie to, co posiadają, nie chcą podjąć ryzyka, żeby zakres wolności powiększyć, nam zawsze wolności za mało i zawsze jesteśmy gotowi zaryzykować wszystkim, co mamy, żeby granice wolności poszerzyć. Gdybyśmy mieli taki system jak Holandia, na pewno próbowalibyśmy go ulepszyć.

Wygląda na to, że ja się nie myliłam, a Ojciec Święty Jan Paweł II wiedział, dlaczego UE możemy się przydać. Po okresie lekkiego zamroczenia kolorowym badziewiem odzyskujemy przytomność umysłu i własną tożsamość. „Nie zgodzę się na prymat siły nad zasadami” i „Nic o nas bez naszej zgody”. Tak to brzmi już lat pół tysiąca - nihil novi sine communi consensu. Po prostu.

Umysł niewinny a powierzchowny uwierzy, że piłką w tej grze jest osoba Tuska. Każdy, kto znajdzie chwilę na myślenie, wie, że nam jest on tutaj potrzebny nie bardziej niż dziura w moście. Ba! W gruncie rzeczy im dalej się lokuje, tym nie tylko dla Schetyny lepiej. A też i w caluśkiej Europie, jeśli nawet z trudem, to przecież jakoś dałoby się znaleźć kogoś zdolnego wspiąć się na te wyżyny intelektu, talentu i pracowitości, na które wzniósł się niezastąpiony, jak się okazuje, Donald Tusk z Kaszub.

Co więc jest grane, u licha? O co ta batalia? Ano, o to samo właśnie. O ten nasz charakter i tę naszą tożsamość – tylko że tym razem już nie o tożsamość polską, ale tożsamość całej Europy. Czym będzie i czy będzie. Czy do wszystkich jej zakątków z Brukseli Komitet Centralny będzie słał dyrektywy, nie siląc się nawet na pozór podejmowania uzgodnień jakichkolwiek i z kimkolwiek, czy też urzędnicy brukselscy będą mieli za zadanie wdrażanie regulacji uzgodnionych przez rządy poszczególnych krajów.

O to toczy się gra i nic dziwnego, że ci, którzy to rozumieją (a widać, że rozumieją!), nie mogą ustąpić na włos. Ta bitwa musi być przegrana, nie ma co do tego złudzeń. Ale walczymy. Jak zawsze my. Co robić? Taka misja. Przedmurze i tak dalej. Formułuję to żartobliwie, żeby wyciszyć ten szum dawnych sztandarów i skrzydeł husarskich, ale przecież już całkiem poważnie chcę powiedzieć – Pani Premier i Wszyscy pozostali biorący udział w tej batalii, znów jestem dumna, że jestem Polką. Wygramy. Trochę to potrwa, ale wygramy.


Ps.
Admin w swojej łaskawości dodał mi do tytułu zdanie objaśniające. Niestety. Chyba nie doczytał, nie chodzi bowiem o naszą li tylko tożsamość. Chodzi o Europę. O tożsamość jej kultury i o tożsamość Europejczyków - czy ją zachowają, czy zamienią się w pozbawione tożsamości stado. Tak to rozumiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka