Xylomena Xylomena
78
BLOG

Widziadła jak w armagedonie

Xylomena Xylomena Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

"Obcy" przy łóżku - filmik.


Puszczę wodzę fantazji przy okazji komentowania czyichś doświadczeń – nikogo nie chcę urazić.
Myślę, że to nie jest świadome śnienie (ewentualnie kwestia nazwy, co kto ma na myśli), tylko zupełnie realne doświadczenia, projektowane przez bohaterkę w sposób niekontrolowany. Potrafi przemieszczać niesamowitą dawkę energii w to, czego nie chce. Jakby zgniatać siebie, zadeptywać. To jej zaniki osobowości wyzwalają tą „płaszczyznę równoległą” przez jej umiejętność ascezy - działania wbrew sobie. Zdarzenie pierwsze wyzwoliło się, kiedy przymuszała się do rutyny podniesienia z łóżka i pójścia, gdzie nie chciała – do pracy. Musiała wówczas poddać się uczuciu ogromnej odrazy do swojego działania/życia bez najmniejszego obłaskawienia tego przymusu, zobaczenia jakiś pozytywów, ułożenia intencji. A że zaczynając ten wstręt od człowieka, którego utożsamiła z budzikiem do tego wyrzeczenia siebie, czy nawet z robotem zadaniowym, do którego musi się dopasować o nieludzkiej godzinie, wbrew fizjologii, to takiego wyprojektowała. Czy to w nim samym, czy niezależnie.
Miłość jest stwórcza, ale nie od ludzi pochodzi, dlatego albo się oni do niej dopasowują, żyją w niej, albo wychodzą poza nią do własnych projekcji/stworzeń. To jest ich warunkowanie do poznawania Boga, którym nikomu nie robią łaski, tylko właśnie mają taki wybór. Zresztą Apokalipsa/odsłona Jana mówi o tym aspekcie armagedonu, kiedy ludzie porozłażą się w stronę własnych widziadeł, a nie widzenia się w Bogu – nawzajem. Na razie wpadają tam z przypadku, np. pod wpływem psychicznego katowania się, jak bohaterka, lub odwrotnie – będąc ofiarą tortur, izolacji, czy w staraniach przejęcia kontroli nad Bogiem, ewentualnie potrzeby zupełnego wymazania Jego istnienia jako dobra obiektywnego, ale kiedy ktoś z rozmysłem zaaranżuje im pogardę do własnego życia, to ich rozdzieli skutecznie właśnie tym mechanizmem. Już nawet się nie wypatrzą własnymi oczyma.
Podobnie wędrówka w niechcianym kierunku (zmuszanie się), zakończyłaby się dojściem do niechcianego miejsca przez bohaterkę, stąd pojawił się już pojazd po nią. Stworzyła go. Realnie, nie w wyobraźni. Ale spłoszyła swoim lękiem, że już nie chce iść w niechcianą stronę, jak bezwolna maszyna.
Dlatego ja bym nie używała wobec tych „spotkań” określenia demonicznych, jak robi to Kościół, sugerując, że to diabeł przybiera dowolnie kuszącą postać. Raz, że skutek kuszenia jest względny/osobniczy (więcej strachu, niż pokusy), a zasadniczo, że co do istoty to jest tylko inne stworzenie – z innego źródła niż Boskie, z ludzkiego. Zwyczajnie dopuszczonego przez Boga i z powodu udzielenia człowiekowi do tego mocy, skoro je tworzy, i prawa odwrócenia się - odejścia między swoje stworzenia (pewnie z żadnym miłym skutkiem, jak to urządzili ludzie Jezusowi).
A istoty demoniczne, to na mojego czuja, jeszcze co innego, bo źródło tych jest w bezosobowym przeciwniku Boga. Boga, a nie człowieka. W ludziach szukają tylko narzędzi do walki z Nim. Po co i czym miałoby to skutkować, to nie jest zmartwienie ludzi, ale właśnie w tym tkwi zasadnicza pokusa diabła dla nich, że chcą tą nie swoją wojnę rozumieć, o co tu się gra toczy. Niby dla niepomylenia się, po której stronie stają (obłudnie), ale ostatecznie tylko ci, którzy najmniej się o tym uczą lub wcale nie spierają, jak cześć oddawać dobrze, jak niedobrze, kogo potępiać, są poza zagrożeniami demonicznymi.
Tym bardziej niewierzący w Boga w ogóle. Bo tak jak i we mnie, jako matce, żadne dziecko nie musi pokładać nadziei, żebym je miała w trosce, tak i Bóg wolałby nie zawieść swą sprawnością w ocaleniu szybciej, niż usłyszy płacz. Co innego, kiedy już tylko o to płaczą, że im nudno i do zabawy nikogo nie ma, gdy bratu, czy siostrze ostatni chleb wydarli lub zabili dla urządzenia siebie. Swoimi pracami, systemami społecznymi.
Tak mniej-więcej to wychodzi z mojego fantazjowania.

Xylomena
O mnie Xylomena

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości