Żaba jest małym, zielonym potworem.
Przybyła do mego ogrodu nie wiadomo skąd i zamieszkała nad maleńkim oczkiem wodnym. Przybyła jako żaba upragniona.
Tak bardzo upragniona, że podejrzewałem nawet, iż ktoś mi ją podrzucił. Od lat pragnąłem mieć nad mym jeziorem o powierzchni pół metra kwadratowego, małą żabkę.
W okolicy nie ma żadnego zbiornika wodnego, żadnej rzeki czy w ogóle czegokolwiek mokrego. Trudno więc przybycie żaby uznać za usprawiedliwione.
Jej pojawienie się w ogrodzie jako żaby wodnej, otoczone jest wielką tajemnicą.
Całymi dniami żaba przesiaduje na nagrzanych słońcem kamieniach, tkwiąc w niemym letargu.
Godzinami wpatruje się w wodę. Pozostaje w zamyśleniu i w jakimś filozoficznym pogodzeniu się z losem.
Chyba czuje się akceptowana.
Nie przejawia strachu, aczkolwiek nie jest arogancka.
Czasem wskakuje do wody, odbywa krótką, relaksującą podróż wokół, porośniętych zielenią, brzegów i powraca na swoje miejsce.
Na moje zaczepki w rodzaju: „Cześć, mały potworze!” – w ogóle nie reaguje.
Inne tematy w dziale Rozmaitości