niktt niktt
262
BLOG

Bandyci z Orgosolo

niktt niktt Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 5

 Wczoraj postanowiliśmy objechać wnętrze wyspy. Zrobiliśmy wycieczkę w takim oto trójkącie : Orosei - Dorgala - Orgosolo - Nuoro - Orosei. To całodzienna wyprawa.

Upał +33 C, ale w klimatyzowanym samochodzie nie odczuwa się tego aż tak bardzo. Drogi są tu bardzo kręte i wąskie, ale nawierzchnie doskonałe. Widoki pyszne, bo krajobraz górzysty i zielony. Co jakiś czas mijaliśmy zacienione miejsca ze źródłem, gdzie miejscowi przyjeżdżali napełnić plastikowe pojemniki. Taka źródlana woda ma naprawdę doskonały smak - nawet Grażynka - wielbicielka wody Żywiec - po organoleptycznym porównaniu musiała przyznać, że tutejsza woda jest jednak lepsza.

Aqua bona maxima- zdaje się, że coś takiego usłyszałem przy źródle od starego Sardyńczyka.

Dorgala nie była specjalnie ciekawa, acz przyjemna. Połaziliśmy trochę po sklepach z pamiątkami i biżuterią. To miejsce gdzie wytwarza się tzw. filigranową biżuterię - takie ażurowe cacka. Wszędzie dużo korali - bo tych na wyspie jest sporo. Ceny dość wysokie.

Najpopularniejsze są jednak noże, najczęściej o kościanych, bogato i misternie zdobionych rękojeściach. Ich ceny znacznie przewyższają ceny najdroższej nawet biżuterii. Noże - to najważniejsze atrybuty Sardyńczyków - powszechnie we Włoszech uważanych za bandziorów, którzy i dziś nożem posługują się prędko i niezwykle sprawnie. Najcenniejsze są noże z Patady. Ręcznie wykuwane i piekielnie ostre.

Na wyspie najbardziej bandyckim miejscem jest wysokogórska wioska Orgosolo. Ona jest tak bardzo bandycka, że podobno musiano utworzyć tam specjalnie koszary policji. I do tej oto miłej wioseczki postanowiliśmy pojechać - ot tak, po prostu - odwiedzić ją sobie. Oprócz bandytyzmu, wioska słynie z tzw. murales, czyli malunków na murach. Podobno to tutaj najwcześniej na świecie powstało grafitti.

Do Orgosolo jedzie się z Olliny drogą pełną zakrętów ostro pod górę.

Droga jak nowa, nie ma na niej nawet śladu jakiegokolwiek pojazdu. Kiedy wreszcie wdrapaliśmy się na szczyt góry i natknęliśmy się na jakieś zabudowania, pierwszym napisem jaki dostrzegliśmy była biała tablica wskazująca drogę na cmentarz. Nie skręciliśmy tam jednak - pojechaliśmy prosto. Wciąż żadnej informacji, żadnego znaku!!! 

200 m dalej znów duża tablica kierująca na cmentarz. No, ładnie!

Chyba lekko wpieprzyliśmy się!

Też tam nie skręciliśmy.

W końcu dojechaliśmy ni to do skwerku, ni to do placyku, gdzie rosło kilka drzew, a na środku stało nie podpisane spiżowe popiersie. Właśnie zaczęła się sjesta, więc nie było tam nikogo. Ustawiliśmy toyotę pod ścianą obazgraną murales- dla bezpieczeństwa naprzeciw posterunku policji, też  zresztą obsmarowanego i pełni obaw zaczęliśmy wędrówkę po dziwnym miasteczku.

Wszystko pięło się ku górze i pokryte było w większym lub w mniejszym stopniu muralesami. Oprócz sugestywnych grafitti, równie zapewne sugestywne napisy - niestety po włosku.

Co ciekawszym malunkom pracowicie robiłem zdjęcia - w sumie napstrykałem ich co najmniej 60 sztuk. A to tylko mała część z tych, które mijaliśmy. Powstawały zarówno na tynkach zupełnie nowych budynków, jak i na ścianach walących się ze starości chałup. Wszystkie jednak opatrzone były jakąś treścią, jakimś przesłaniem. Na twarzach postaci zastygłych w dramatycznych gestach odmalowano najczęściej sugestywny grymas - niepohamowanego gniewu lub nienawiści. Część namalowano nieporadnie, bez specjalnych umiejętności i talentu, część natomiast naprawdę na wysokim poziomie artystycznym. Szliśmy wspinającymi się pod górę ulicami i wciąż spotykaliśmy jakieś nowe murales, lecz nigdzie nie spotkaliśmy ani jednego mieszkańca.

Ulice były puste!

Nagle z jednej z wąskich uliczek zaczęła dobiegać intensywna, prymitywna muzyka z mocnymi elementami ponurych rytmów i chóralnym - wcale nie wesołym - śpiewem. To były jakby przyśpiewki, ale nie takie swawolne, czy radosne, lecz ponure, mające w sobie żal i gniew.

Oczywiście nie rozumieliśmy ani słowa, ale ten mocny rytm i głęboki, szarpany, chrapliwy i pijany chóralny śpiew wzbudzał lęk. Głosy dobywały się z wnętrza knajpy, przed którą stało kilka koni pod siodłem. Od czasu do czasu na ulicę wytaczał się kompletnie pijany Sardyńczyk i coś wrzeszczał do kumpli wewnątrz. Przez otwarte okno zobaczyliśmy innych biesiadników, z których część drzemała na stołach, a część, z obłędem w oczach, wyśpiewywała groźne strofy, waląc rękami w rytm pieśni w drewniane blaty ław i stołów. Ostrożnie ominęliśmy to miejsce, starając się nie wzbudzić zainteresowania. Oni jednak i tak nie zwracali na nas najmniejszej uwagi. Zataczali się w rytm bębna i gitary, śpiewając swą groźną pieśń jak w transie. Jeszcze przez wiele ulic mroczna pieśń pijanych Orgosolczyków biegła za nami.

To zapewne ich mieli na myśli autorzy przewodników, rozwodząc się o wsi Orgosolo - tym najbardziej bandyckim miejscu na Sardynii.

Muralesto być może jedyne grafitti, które ma tak głęboki sens. To autentyczny protest prymitywnych ludzi zagubionych w czasie i przestrzeni, gdzieś w głębi wyspy. Skrzywdzonych przez możnych świata. To protest tych, który rysują na swoich, a nie na cudzych domach. Ten ich protest dociera tylko do nielicznych. Tylko do tych, co przechodzą ulicami Orgosolo. A nie przechodzi tutaj zbyt wielu obcych, bo wioska opinię ma paskudną.

To protest napisany na murze, tak aby zapamiętano, że oni się nie godzili.

Aby kiedyś mogli powiedzieć światu - popatrzcie na ściany naszych domów! My już dawno mówiliśmy, że świat jest źle urządzony!

Muralesw Orgosolo należy w przewodniku Marco Polo do sardyńskich przebojów. Ale nie spotkaliśmy tu wielu turystów. Może ze dwie pary fotografujące, podobnie jak my, pomalowane ściany. Ostatecznie nikt nie będzie narażał życia dla obejrzenia kilku ściennych obrazków o tym, co tych ludzi gnębi. Tym bardziej, że podobno nie mają racji. Bandyci z Orgosolo grabili i dalej grabią swych sąsiadów - pasterzy i rolników z pobliskich wsi.

Racja więc nie leży po ich stronie!


 

niktt
O mnie niktt

mam wątpliwości

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Rozmaitości