Klasa VII szkoły powszechnej w Mielnicy Podolskiej, 20 VI 1939  W górnym rzędzie stoją od lewej: Mucha, Bereźnicki, Edward Rozenblatt, Ziółkowski, NN, Stanisław Biłek, Brodalka, wychowawca Dziubiński, Domański, NN, Wrona, dalej NN  W środkowym rzędzie od
Klasa VII szkoły powszechnej w Mielnicy Podolskiej, 20 VI 1939 W górnym rzędzie stoją od lewej: Mucha, Bereźnicki, Edward Rozenblatt, Ziółkowski, NN, Stanisław Biłek, Brodalka, wychowawca Dziubiński, Domański, NN, Wrona, dalej NN W środkowym rzędzie od
Krzysztof Hoffmann Krzysztof Hoffmann
733
BLOG

Zulu znad Zbrucza

Krzysztof Hoffmann Krzysztof Hoffmann Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Odszedł Józef. Anglia pustoszeje.

Józef, Józio, mój kochany Józio ... Mimo tak wielkiej różnicy lat, nadal nie potrafię myśleć ani mówić o nim tak, jak chyba wypadałoby powiedzieć. Bo to przecież nie "pan Józef" a mój ukochany Józio - dobry, ciepły człowiek, , który w swojej kuchni w Bradford opowiadał mi o Kresach i o zsyłce i o Arnhem, jak skakali wprost pod lufy karabinów ... I już pierwsze chwile naszej znajomości pokazały, że to nie jest taki zwykły facet z jakimś tam bagażem wspomnień. Drzwi do domku otworzyły się nim nacisnąłem dzwonek. Inwalidzki wózek z Józiem wrzucił wsteczny, odsłaniając wnętrze domu a ja usłyszałem:  

- Dawaj tu, chłopaku!  

No to dałem ...  

W kuchni się przywitaliśmy, wyłożyłem z czym przychodzę (a przyszedłem z toną sprzętu, aparatem, szkłami i rejestratorem, statywami i kamerą) i już na dzień dobry Józio mnie rozłożył na łopatki. Nic a nic nie przejął się kamerą i światłami, ryknął tylko gdzieś w głąb domu:  

- Gala, przynoś sprzęt piorunem!  

Próbowałem mu tłumaczyć, że nic nie potrzeba, że mam wszystko, co niezbędne do wywiadu i rozmowy, Józio jednak nie zamierzał słuchać. I faktycznie, chwilę później, do maleńkiej kuchni weszła Gala, dzierżąc srebrną tacę, na niej zaś zmrożoną i sterczącą dumnie flaszkę jakiejś lepszej wódki. Taki oto sprzęt zmajstrował Józio na wspomnienia o żołnierzach spod kresowych stanic ...  

Zaprotestowałem. W końcu jestem w pracy, muszę być przytomny jeśli mam coś nagrać, muszę wiedzieć o czym mówi mój bohater i co ja sam mówię. Józio tylko lekko się uśmiechnął.  

- Nie napijesz się kielicha? No to ja nie będę gadał!  

Siedzieliśmy do wieczora, nagraliśmy wywiad, później gadaliśmy aż do zmroku. Tak się nawiązała przyjaźń. Ile razy później byłem w Bradford, odwiedzałem Józia, Gala zaś na srebrnej tacy serwowała "sprzęty". Już go nie odwiedzę w jego ciepłym domu na północy smętnej i deszczowej wyspy. Odszedł piękny, dobry człowiek.  

Śpij w spokoju, Józiu.

* * *  

Józef Wojciechowski, ps. „Zulu", urodził się 28.09.1922 r w Mielnicy Podolskiej. Spędził dzieciństwo tuż przy powstałej kilka miesięcy wcześniej granicy z Sowietami na Zbruczu.  

Po agresji sowieckiej 17.09.1939 roku zaangażował się w działalność niepodległościową; został deportowany wraz z rodziną 10 lutego 1940 roku do posiołka Uczastok w Tajdze. Wspomina zaskakujące powitanie na zsyłce : żyjący na posiołku Rosjanie powitali w nim deportowanych Polaków chlebem i solą, co bardzo nie podobało się władzom sowieckim. Józef wspomina zresztą, iż rodzina była na zesłaniu traktowana bardzo dobrze, zaś miejscowa ludność pomagała zesłańcom w zorganizowaniu nowego życia. To również miejscowi Rosjanie poinformowali zesłańców o „amnestii" i powstającej w ZSRR Armii Polskiej, wbrew intencjom lokalnych władz.  

Już w sierpniu 1941 roku Józef wyjeżdża do Semipałatyńska, następnie przez Ałma-ty (wówczas Ałma Ata) dostaje się do punktu zbornego armii w Otar (kazachska SRR). Zgłasza się do wojska, zaś na życie zarabia pracując w miejscowym kołchozie. Po weryfikacji zostaje wcielony do Armii Polskiej na Wschodzie i przechodzi wstępne szkolenie. Gdy przychodzi pora ewakuacji, miejscowa orkiestra (!!!) żegna opuszczających Kazachstan Polaków uroczyście odegranym Mazurkiem Dąbrowskiego. Józef zapamięta tę scenę do końca życia - po siedemdziesięciu latach będzie opowiadał mi o niej ze łzami w oczach. 

Przez Krasnowodzk (dziś Turkmenbaszy) dostaje się wraz z wojskiem do Pahlevi w Persji (Bandar e-Anzali, Iran), a następnie do Teheranu, gdzie spędza dwa tygodnie. Przygotowuje obóz dla cywili, którzy mają nadjechać ze Związku Radzieckiego wraz z kolejną falą ewakuacji. Następnie jego droga wiedzie przez Irak, Palestynę do Egiptu. Przygotowuje się do rozpoczęcia pełnego szkolenia wojskowego.  

W Egipcie komisja lekarska nie wydaje zgody na mobilizację Józefa ze względu na jego stan zdrowia i ogólne wyczerpanie po okresie zsyłki w ZSRR. Zostaje skierowany na rehabilitację i „turnus dożywiający" w Durbanie (Afryka Południowa), gdzie spędza kolejnych kilka miesięcy. Po zakończeniu rekonwalescencji zostaje przydzielony do plutonu konwojującego włoskich jeńców wojennych z Afryki do Wielkiej Brytanii - wraz z nimi w październiku 1942 roku dociera do Szkocji.  

W Markinch (Szkocja) przechodzi kwalifikację i wstępuje w szeregi tworzącej się 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej pod dowództwem gen. Stanisława Sosabowskiego. Przechodzi intensywne szkolenie spadochronowe pod okiem instruktorów z Wielkiej Brytanii i USA. 1 SBS szykowana jest do rzucenia na pomoc walczącej Warszawie, jednak na skutek decyzji Anglików do rajdu spadochroniarzy na Warszawę nigdy nie dochodzi. Powoduje to potężny konflikt i nieomal bunt żołnierzy, pragnących walczyć za kraj - bunt, który udaje się zgasić jedynie dzięki osobowości gen. Sosabowskiego. Józef dalej więc szkoli się i oczekuje na rozkaz do ataku. Rozkaz ten nadchodzi dopiero we wrześniu 1944 roku wraz z operacją „Market Garden". Józef wraz z kolegami pod dowództwem gen. Sosabowskiego bierze udział w oblężeniu Arnhem. Operacja jest nieudana i niemal połowa stanu osobowego brygady traci życie.  

Koniec wojny zastaje Józefa na kontynencie. W szeregach 30 Armii Renu bierze udział w okupacji terenów odebranych Niemcom, pracując w kompanii łączności na zapleczu. W 1947 roku zostaje zdemobilizowany, nie chcąc jednak wracać do Polski, decyduje się na zamieszkanie w Wielkiej Brytanii. Osiedla się początkowo w Barnoldswick (gdzie podejmuje pracę w tkalni bawełny), następnie zaś w Bradford w północnej Anglii.  

Umiera 8 stycznia 2020 r w wieku 98 lat ...



Wspomnienia Józefa Wojciechowskiego zostały zarejestrowane w sierpniu 2016 r w Bradford, UK

Wszystkie zdjęcia pochodzą z prywatnej kolekcji Józefa Wojciechowskiego

Zobacz galerię zdjęć:

Koledzy z Mielnicy Podolskiej 1939. Górny rząd od lewej - Józef Wojciechowski, Kazimierz Babaruk, Piotr Krudus. Siedzą - NN, Jacic - Sybirak, po zwolnieniu marynarz, zginął w czasie służby na okręcie podwodnym
Koledzy z Mielnicy Podolskiej 1939. Górny rząd od lewej - Józef Wojciechowski, Kazimierz Babaruk, Piotr Krudus. Siedzą - NN, Jacic - Sybirak, po zwolnieniu marynarz, zginął w czasie służby na okręcie podwodnym Józef Wojciechowski w mundurze spadochroniarza, Markinch, Szkocja 1943 lub 1944 Polscy żołnierze, Kompania Łączności 1 SBS - przyszli spadochroniarze, pierwsze chwile w Szkocji, 1943.  Leży (pierwszy z prawej) - Fajt. Dalej do lewej dolny rząd - Michał Cybulski, NN, Juszkiewicz, Adam Pinel lub Pinek, siedzi (bokiem w środku) "Synek", Personel pomocniczy (Polish Women Auxiliary Services) z polskimi marynarzami, Szkocja 1943. Emilia Wojciechowska 3 od lewej w dolnym rzędzie, piąta Janina Kozłowska Józef Wojciechowski w Markinch, Szkocja, 1943 Markinch, Szkocja. Polscy żołnierze - Sybiracy, Józef Wojciechowski pierwszy z lewej Kompania Łączności 1 SBS, Szkocja 1943. Od prawej - Edward Aetheim, Bogusiewicz, Bolesław Ostrowski, Tadeusz Siemicki, Truchanowski, Bogusław Orliński, NN, Józef Stano, fot. Józef Wojciechowski
Józef Wojciechowski i żołnierze 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej

Interesuje mnie Wschód. Od Mińska aż po Władywostok, od Lwowa po Jangi - Jul i Dżalalabad. Lubię być tam, gdzie niewygodnie, gdzie nic nie jest oczywiste i gdzie czasami da się jeszcze spotkać białą plamę ...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura