Ja wymóg ciszy przedwyborczej świadomie, celowo i bezkarnie ominę. Bez większego trudu i z dużą, nie pozbawioną złośliwości satysfakcją.
Mieszkam 50 metrów od komisji wyborczej i zacznę przewrotną agitację już w sobotę. Zachęcam wszystkich, aby uczynili to samo, choćby do lokalu wyborczego mieli daleko i choćby ich dom stał na pustkowiu. Jest taki znak, który nigdy nie pojawia się spontanicznie wśród części wyborców. Znak irytujący. Znak, którego się boją, jak diabeł święconej wody. I jednocześnie znak, którego wolą się nie wypierać, choćby nie wypierając się mazali go z radością w psich ekskrementach.
Wywieszę w oknie BIAŁO-CZERWONĄ
Każdy odgadnie, na kogo głosuję. A jeśli ktoś uważa, że nie mam racji, niech dowiedzie tego, spokojnie wywieszając flagę i mając pewność, że tak wspiera swego kandydata.
Inne tematy w dziale Polityka