Fotografia i malarstwo istnieją wyłącznie dzięki światłu. Niekiedy dzięki światłu, którego miejscami brak, tak jak u Caravaggia i innych tenebrystów, ale które tym bardziej oświetla to, co wyłania się z ciemności. Kontrast światła i ciemności jest najprostszym sposobem zwrócenia uwagi, aczkolwiek jeszcze nie słyszałem, aby nazwano ten sposób prymitywnym. W złym guście jest dzielić na czarne i białe, ale na ciemne i jasne, nie do końca wiem dlaczego – już nie. Może dlatego, że czerń i biel wydają nam się absolutne, a ciemność przechodzi w jasność stopniowo, dzięki istnieniu wokół nas atmosfery rozpraszającej promienie. Faktycznie nie mamy też nigdy do czynienia z absolutną czernią i absolutną bielą, ale o tym chętnie zapominamy.
Kilka dni temu zobaczyłem zdjęcie, które dobrze ilustruje ów podział na zjawiska mroczne i jasne, bądź, jak się za chwilę okaże - światłe. Celowo nie umieszczam tu tego zdjęcia, aby nie przykuwało natychmiast wzroku, odciągając od słów, które rzecz całą przekażą stopniowo, niejako w dwóch odcinkach.
Jest to zdjęcie z sali pewnego muzeum (bardziej pasowałoby tu słowo "ekspozycja", jako zawierające kilka znaczeń). Na drugim planie widzimy człowieka z charakterystycznym zarostem. Co tu dużo mówić – to dość młody Żyd. Stoi z podniesionymi rękoma. Domyślamy się natychmiast, że niedługo umrze. Znamy przecież tę historię – ktoś zawiadomił okupanta, żołnierze wyprowadzili skazańca za miasto i teraz oglądamy egzekucję. Nie egzekucję mordercy – wiemy, że ginie tylko dlatego, że jest, kim jest.
Ale to plan drugi. Odbicie faktu z historii, wizerunek odległego czasu eksponowany publicznie. A na pierwszym planie widzimy reakcję młodych, rozbawionych ludzi. Nie jest to jednak reakcja spontaniczna, lecz coś w rodzaju pozowanego dopisku do tamtej sceny umierania. Tam stoi człowiek z podniesionymi rękoma, więc pierwszy młodzieniec z lewej ustawił się z rękoma nie tylko podniesionymi, ale i złączonymi nad głową – w sposób kojarzący się z baletem „Jezioro Łabędzie”. Drugi, stojący tuż obok, podnosi jedną rękę zgiętą w łokciu, a drugą ma lekko opuszczoną – czy to figura z krakowiaka, czy początek skłonu w bok – trudno ocenić. Trzeci ma znów ręce złączone nad głową, jak czasem się składa przed skokiem do wody.
Nie wiem, czy dobrze odczytuję intencje młodych ludzi, ale mnie się to kojarzy jednoznacznie - z ćwiczeniami gimnastycznymi. Cztery figury „zaprawy porannej”. Tyle tylko, że początek owej sekwencji to przedstawienie umierającego.
Zdjęcie znajduje się na Facebooku, dzięki czemu możemy się dowiedzieć ustawiając kursor na wesołej trójce, że przynajmniej jeden z młodzianków jest Polakiem. I tu mógłbym zakończyć, ale uczciwość wobec tych, którzy nie będą mogli obejrzeć tego zdjęcia, bo nie mają odpowiedniego konta, wymaga, abym dopisał jeszcze kilka słów.
Bo to wcale nie jest opis antysemickich wygłupów. Gdzieżby tam! Wspominałem o ukrywaniu pewnych elementów w mroku. Może Francisco Goya nie należał do tenebrystów, ale w obrazie z drugiego planu, o którym pisałem wyżej, poza świetlistą figurą Chrystusa z rękoma przybitymi do krzyża, a stopami do jego podpórki, wszystko tonie w ciemności. Krzyż jest zauważalny, ale z bliska, a nie na tym fatalnym zdjęciu. Tutaj najłatwiej zobaczyć cztery figury gimnastyczne. Z czego trzy są jednocześnie zdjęciami legitymacyjnymi. Czy może raczej przepustkami – przepustkami do grona światłych, czy może oświeconych ludzi.
Tekst niniejszy powstał dzięki uprzejmości Witka Orskiego, który był łaskaw podzielić się swoim poczuciem humoru z całym „facebookowym” światem:
http://www.facebook.com/#!/photo.php?fbid=488141026375&set=a.52755751375.67332.594781375&theater
PS
„Ukrzyżowanie” było pracą, dzięki której Goya został członkiem Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych i mógł spokojnie zacząć malować inaczej niż Velázquez. Obraz pierwotnie wisiał w Real Basílica de san Francisco el Grande, dziś w Museum del Prado.
Witek Orski jest magistrem filozofii, absolwentem Uniwersytetu imienia Józefa Piłsudskiego w Warszawie. Jeszcze o nim nie raz usłyszymy. Wszak ma przepustkę.
Inne tematy w dziale Rozmaitości