yarc yarc
963
BLOG

BORZE, CHROŃ!

yarc yarc Rozmaitości Obserwuj notkę 2

O istnieniu Biura Ochrony Rządu dowiedziałem się w sposób przypadkowy. Nikt bowiem specjalnie w czasach PRL nie rozgłaszał faktu jego istnienia, podobnie jak istnienia Służby Bezpieczeństwa. Do roku 80 nie mówiono o tym w telewizji i nie pisano w prasie. Nie znaczy to, że były to instytucje zupełnie tajne, ale temat był "niemedialny".

Ale ja miałem kolegę w szkole, który był jednym z synów szefa BOR. Od niego czasem dowiadywałem się, że Fidel Castro uwielbia, podczas pobytów w Polsce, urywać się polskiej obstawie i chodzić na panienki, że minister oświaty i wychowania nie ma żadnej ochrony i słyszałem inne takie ploteczki. Do dziś nie wiem, czy były zgodne z prawdą, ale jeśli nawet, to żadna z nich nie miała praktycznie żadnego znaczenia.

Lata minęły i BOR, jak czytam, zmienił się bardzo. Nie zajmuje się już chronieniem najwyższych władz, o czym dowiedzieliśmy się w kwietniu zeszłego roku. Dzisiaj jego oficerowie zajmują się plotkowaniem. Tak przynajmniej donosi GW. Bo podobno - a któż nie wierzyłby tak wiarygodnemu źródłu, jak ta gazeta, oficer BOR zamiast poinformować prokuraturę o relacji chorążego BOR, dotyczącej być może istotnego zdarzenia, którego był rzekomo świadkiem, poleciał z tym do gazety. Z kolei podoficer się wstydzi lub boi pójść do prokuratury i spowiada się starszemu stopniem koledze, o którym jeszcze nie wiedział, że jest to plotkarz, ewentualnie, że dorabia jako informator popularnych dzienników. Zresztą nikt go nie pytał, prawda?

Dlaczego oficer uznał, że ta historia zainteresuje gazety, a prokuratury nie? Nie wiem. Dlaczego chorąży się naburmuszył, nadąsał i prokuraturze nic nie powie, ale koledze się zwierzył? Też nie wiem, ale domyślam się, że ustalenie, który chorąży BOR był 10 kwietnia na lotnisku, za czasów pułkownika Pawłowskiego zajęłoby kwadrans. Drugi kwadrans trwałoby wyrzucenie informatora GW na zbity pysk z tak zwanym paragrafem, a nieśmiałego chorążego przeniesionoby "pod kapelusz" równie niezwłocznie.

Ale należałoby zacząć od tego, że osoby, które chronił pułkownik Pawłowski nie zginęły ani w zamachu, ani w wypadku.

Dlatego powtórzę - BORze, chroń! Kłapanie dziobem zostaw komu innemu - od funkcjonariuszy spodziewam się współpracy z prokuraturą, a nie prasą.

 

yarc
O mnie yarc

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości