30 lat po zmianach ustrojowych w Polsce, okazuje się, że zamieniliśmy zamordyzm komunistyczny na zamordyzm sędziowskiej kasty. Zamieniliśmy zbrodniarzy komunistycznych i sługusów sowieckich na kastatów gersdorfowych oraz wyznawców doktryny bezkarności sędziowskiej i sędziowskiej wszechmocy. Wpadliśmy z deszczu po rynnę.
Analogii i odniesień do okresu peerelowskiego jest w tej kwestii sporo. Dyktatura togowych zamordystów, podobnie jak jak w czasach PRL przypada na okres braku suwerenności państwowej, co niezmiernie utrudnia obywatelom walkę z nią. "Czerwona konstytuta Chmajowa" niewiele różni się od "konstytuty PRL", a każde poddawanie jej krytyce wiąże się z protestem "aktywu unijnego" łącznie z groźbami towarzyszy z Brukseli.
Wspomniana "konstytuta Chmajowa", nieudolnie napisana w 1997 roku, przez byłego ZSMPowca Chmaja, pod dyktando ówczesnej władzy postkomunistycznej, stoi do dziś na straży zamordyzmu i cwaniakow w togach. Wprawdzie dopuszcza wpływ obywateli na kształtowanie się władzy ustawodawczej, ale faktyczna władza - sądownicza jest poza demokratycznymi wyborami. Kasta wybiera się sama, spośród swojego grona. Grono to, zostało ukształtowane przez prawników wywodzących się z sądownictwa PRL i jest powiązana "układami" i zależnościami z byłymi komunistycznymi kacykami.
Tego według "konstytuty Chmajowej" się nie da przeskoczyć, podobnie jak niegdyś przewodniej roli PZRR.
Pozostaje jedynie walka "podziemna", poza schematami parlamentarnymi, demokratycznymi, jak w okresie "Solidarności" czy innych zrywów oddolnych - niepodległościowych. Jak powiedział klasyk: "Weźcie sprawy w swoje ręce!"
Do roboty obywatele.
Komentarze