Nigdy nie kryłem swej fascynacji luksusowymi automobilami… I tego, że od zawsze lgnę do wykwintnego towarzystwa…
Dlatego wczoraj wemknąłem się na fajfę do pana Starego.
I przyznaję, nie zawiodłem się; nasza socjeta pojawiła się w komplecie. Zjawił się sam graf Von und Zu Waldburg oraz rozszczebiotana panna Maia… Swoją obecnością zaszczyciła wszystkich również pani Nowacka Mila. a miłym zaskoczeniem było przybycie, nie widzianego od dawna, gościa z Hellady…
Na początek Gospodarz - od maleńkości kroczący w awangardzie postępu – zagrzmiał z właściwą sobie emfazą; „Aby sprzedać więcej mięsa mamy się zgodzić na maltretowanie zwierząt, bo tego wymaga sumienie niektórych konsumentów. Bowiem taki nakaz usłyszeli przodkowie religijnych ortodoksów w epoce kamienia… Włodarze nie mogą z powodów światopoglądowych pozwalać na okrucieństwo wobec zwierząt" Po czem zarejtanił gromko; "Veto !" i dziarsko podreptał do kuchni, by posilić się pętkiem podwawelskiej...
Następnie ja wyraziłem wątpliwość w kwestii formalnej; czy aby posłużenie się archaicznym terminem „włodarz” w odniesieniu do współczesnej, demokratycznie wybranej władzy jest najodpowiedniejsze?
Albowiem "włodarz”, począwszy od encyklopedii Glogera na internetowym SJP kończąc, definiowany jest, jako osoba zarządzająca dobrami w imieniu i z nadania możnowładcy. Względnie; jako karbowy nadzorujący pracę chłopów pańszczyźnianych…
Wydawało mi się, ze nazwanie pana premiera zarządcą działającym w imieniu jakiegoś możnego, albo co gorsza sprawującym swój urząd z jego nadania, czy ekonomem - kierującym pracami chłopów pańszczyźnianych może być drobnym nietaktem…
Za tę śmiałość z miejsca zostałem bezpardonowo skarcony; „Kup sobie nowy słownik!” Przełnąłem łzę goryczy... Po czym wywiązała się arcyciekawa dysputa. W krótkich słowach…
Panna Maieczka błysnęła swą kolejną złotą myślą; „im mniej cierpienia zadaje się zwierzakom, tym lepiej…” Nic dodać, nic ując...
Zaś Graf Von und Zu opisał swe dramatyczne przeżycia z jednej z humanitarnych rzeźni, którą przyszło mu wizytować… Konkludował, ze pełno w niej było męki… W przeciwieństwie do ubojni rytualnych.
Rozumiem intencję; najwyraźniej Graf w swej szlachetności, nie chciał, żeby pozbawiono jego druha z diaspory, znanego literata basenu Morza Śródziemnego, rozkoszy delektowania się soczystymi stekami prosto z Ojczyzny. Pozyskanymi, rzecz jasna, przy zachowaniu wszelkich wymogów zawartych w Księdze Powtórzonego Prawa…
Ale to nie spodobało się pani Nowackiej, która pytając sarkastycznie; "a kiedyż to było?", zdawała się podważać grafie spostrzeżenia, pokazujące, że w państwie miłości dochodzi jednak i do okrucieństw. Jej pytanie finezyjnie sugerowało, że obecnie w rzeźniach puszcza się bydlądkom relaksacyjną muzyczkę z płyty „Angels of the Field”, a sami morituri uzyskali prawo do ostatniego papierosa…
I wtedy zjawił się inżynier Adam J.
Który spokojnie i fachowo, z inżynierska wręcz precyzją, począł prezentować wszystkie dotychczasowe pomysły na przemysłowe pozbawianie życia, bez znaczenia, czy te humanitarne, czy rytualne… Kończąc spytał Grafa: czy jest on w stanie wymyślić jakąś metodę uśmiercenia nie przysparzającą cierpień….
Na co Graf , jak to On, prychnął tylko wyniośle; "ty trollu..." I zamilkł, pogrążając się w zadumie…
Nie mogłem dopuścić, żeby pytanie technokraty pozostało bez odpowiedzi, więc wyjaśniłem uprzejmie, że nasz Graf jest artystą - impresjonistą, specjalizującym się w barwie i nastroju. Że kolorowymi plamkami - raz mniejszymi, raz większymi - zwykł przedstawiać szerokiej publiczności swój aktualny stan ducha. W żadnym razie nie jest hiperrealistą, przedstawiającym każdy detal z fotograficzną dokładnością …
Dlatego propozycja pana inżyniera zdaje się być niedorzeczna. Nie można było przecież wymagać od artysty Degasa, żeby skonstruował sceniczną zapadnię…
Za to można skierować Grafa do Japonii, która słynie z nadzwyczaj humanitarnego traktowania bydła rzeźnego; gdzie karmi się je tylko naturalna paszą, poi wonnymi nalewkami, masuje olejkami eterycznymi i to wszystko przy kojącej muzyce Vivaldiego. Zapewniłem, że Graf misji podoła, bo języki zna… Poczem pożegnałem się grzecznie, a dzisiaj…
Wpadam ci ja sobie do salą pana Starego - wszyscy mają salą to i pan Stary ma salą…. Aby się znów otrzeć o Wytworny Świat... A tam, parkiet wypolerowany, jak trzeba i zmrażajacy a lakoniczny komunikat; „nie możesz komentować na tym blogu.”
Nie żebym się specjalnie zdziwił, bo widocznie ktoś życzliwy podkablował; ze czasami po jabolu zdarza mi się szarżować na mojej starej eMZetce. Ale gdzie się podział pan inżynier Adam J.? Taki merytoryczny był i grzeczny? That is the question…
http://stary.salon24.pl/520084,veto
Chcesz wiedzieć kim jestem? Rozwiń, a całą skrytą prawdę o mnie, zaczerpniesz wprost z krynicy prawd wszelakich, tryskających spod klawiatury pani Renaty Rudeckiej - Kalinowskiej! Tako rzecze źródło; przestrzegając nierozważnych, nieświadomych lub zagubionych: Uważaj - to pisowiec! Nieuczciwy, wredny, głęboko niemoralny, ale inteligentny. I właśnie dlatego wyjątkowo odrażający. Uprawia propagandę pisowską usiłując kpić w sytuacjach, w których kpić z ludzi nie należy. To takie wykalkulowane chamstwo. Nie wiem, czy mu za to płacą, ale zachowuje się, jakby tak było. Nie zawaha się przed rzuceniem na kogoś oszczerstwa, kłamie. Dokarmia się podziwem, jaki czuje do samego siebie. Pieści się słowami i dosrywaniem. Straszliwie pretensjonalny. Prowadzi obronę pisowskiego tałatajstwa nie wprost, ale przez bezwzględny, cyniczny atak na przeciwników. Stosuje zmyły poprzez budzenie do siebie zaufania zwolenników ludzi, których chce niszczyć, zręcznie stwarzając pozory sympatii. Jest podstępny i zawistny. W sumie bardzo ciekawa postać - tak na dwa trzy komentarze. Potem wyłazi z niego całe pisowskie g... Zdemaskowany przyznaję; jestem kryjącym się w mrokach netu, destruktorem o imieniu Mefistofeles. Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft. Z tego też powodu lojalnemu C.K. Żurnaliście - panu Jerzemu Skoczylasowi - zalecałbym daleko posuniętą wstrzemiężliwość przy próbie realizacji jego bufońskiego anonsu, cyt.; Jak cię spotkam na żywo, to obiję ci twój parszywy ryj! Sei reizend zu deinen Feinden, nichts ärgert sie mehr, Herr Redakteur!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości