Kiedy w TVP zobaczyłem i usłyszałem polską młodzież spontanicznie odśpiewującą Naszemu Umiłowanemu Przywódcy sto lat, to przyznam i mnie oczy się zaszkliły...
Stałem się naocznym świadkiem kolejnej historycznej chwili.
Poprzednio przeżyłem taką, gdy kraj nasz obejmował przewodnictwo w Unii Europejskiej. Koncert w Warszawie był prima sort.
Lepszy nawet od Live Aid.
I co nam po tym przewodniczeniu zostało?
Magazyn wypchany po strop wirującymi bąkami, których nikt nie chciał.
Oraz pełen parking pancernych limuzyn BMW. O które zabijała się cała Rada Ministrów.
Potem ogarnęło mnie piłkarskie szaleństwo... Miało być cudownie.
A ? Pamiętam, lepiej nie mówić... Sam Umiłowany Przywódca łzę gorzką uronił. Niejedną...
Ale... nic się nie stało, Polacy nic się nie stało....
Do trzech razy sztuka, tym razem musi się udać.
Wprawdzie cudu nie oczekuję.
Jeśli Wielkiemu Poprzednikowi Umiłowanego Przywódcy nie udało się zapobiec wizycie w Paryżu przewodniczącego Rosyjskiej Dumy Państwowej, który objęty został przez ową Unię kategorycznym zakazem wjazdu na jej teren, to tym bardziej Nasz Umiłowany Przywódca nic na to nie poradzi.
Zdaję sobie sprawę, ze po charyzmatycznym polityku największego kalibru - Hermanie Van Rompuy'u naszemu Umiłowanemu Przywódcy lekko nie będzie.
Wielcy mężowie stanu nie rodzą się na kamieniu.
Niemniej, jako Europejczyk, kierując się troską o normalność, nie tyle Polski (bo to przypadek beznadziejny), co Europy, ponawiam mój apel z przed lat...
Przypominam!
Tusku teraz to już musisz!
W końcu, tym razem nie będziesz tyrał za friko.
391 tys. w baksach + dodatek mieszkaniowy, to tyle samo co bierze ten nasz koleżka Obama.
Nie zawiedz mnie...
Literatura uzupełniająca;
Chcesz wiedzieć kim jestem? Rozwiń, a całą skrytą prawdę o mnie, zaczerpniesz wprost z krynicy prawd wszelakich, tryskających spod klawiatury pani Renaty Rudeckiej - Kalinowskiej! Tako rzecze źródło; przestrzegając nierozważnych, nieświadomych lub zagubionych: Uważaj - to pisowiec! Nieuczciwy, wredny, głęboko niemoralny, ale inteligentny. I właśnie dlatego wyjątkowo odrażający. Uprawia propagandę pisowską usiłując kpić w sytuacjach, w których kpić z ludzi nie należy. To takie wykalkulowane chamstwo. Nie wiem, czy mu za to płacą, ale zachowuje się, jakby tak było. Nie zawaha się przed rzuceniem na kogoś oszczerstwa, kłamie. Dokarmia się podziwem, jaki czuje do samego siebie. Pieści się słowami i dosrywaniem. Straszliwie pretensjonalny. Prowadzi obronę pisowskiego tałatajstwa nie wprost, ale przez bezwzględny, cyniczny atak na przeciwników. Stosuje zmyły poprzez budzenie do siebie zaufania zwolenników ludzi, których chce niszczyć, zręcznie stwarzając pozory sympatii. Jest podstępny i zawistny. W sumie bardzo ciekawa postać - tak na dwa trzy komentarze. Potem wyłazi z niego całe pisowskie g... Zdemaskowany przyznaję; jestem kryjącym się w mrokach netu, destruktorem o imieniu Mefistofeles. Ich bin ein Teil von jener Kraft, die stets das Böse will und stets das Gute schafft. Z tego też powodu lojalnemu C.K. Żurnaliście - panu Jerzemu Skoczylasowi - zalecałbym daleko posuniętą wstrzemiężliwość przy próbie realizacji jego bufońskiego anonsu, cyt.; Jak cię spotkam na żywo, to obiję ci twój parszywy ryj! Sei reizend zu deinen Feinden, nichts ärgert sie mehr, Herr Redakteur!
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości