W "Newsletterze" (co za straszne słowo) MNiSW czytamy wynurzenia Pani Minister:
"Pamiętacie Państwo akcję „Związane ręce nauki”? Dziesiątki naukowców sfotografowało się ze skrępowanymi dłońmi w swoich pracowniach i laboratoriach. Zdjęcia umieszczali w Internecie, protestując przeciw obecnej ustawie o zamówieniach publicznych. Ta pomysłowa i kulturalna – co rzadkie w dzisiejszych czasach! – forma protestu wzbudziła wiele sympatii w całym środowisku naukowym.
I niewątpliwie w pewnym stopniu pomogła mi przekonać tych, którzy do zmian w prawie o zamówieniach publicznych nie byli do końca przekonani. W tej sprawie warto było spierać się aż do ostatniego argumentu! Rząd przyjął dziś propozycję zmian w prawie o zamówieniach publicznych, która uwolni naukowców od uciążliwych przetargów i umożliwi zakup np. aparatury czy odczynników nawet w kilka dni. Dziękuję Premierowi i pozostałym ministrom za tak duże zaufanie do naukowców. Wierzę, że skorzystają z tej szansy, by rozpędzić polską naukę do światowych prędkości"
i zdaje nam się, że gładko i niezauważalnie wróciliśmy do czasów, w których Partia i Rząd także ufali obywatelom - do tego stopnia, że nawet dawali im paszporty i obywatele mogli wyjeżdżać za granicę!
Dziś udało się pani Kudryckiej przekonać Donalda Tuska, że nie każdy jest złodziejem, że może da się funkcjonować w taki sposób, aby naukowiec mógł sobie kupić co chce, nie zakładając, że od razu wręczy/weźmie łapówkę i okradnie nasze biedne państwo z tych ochłapów dawanych na naukę.
Brawo, Towarzyszko Kudrycka!
Nie lubię braku wychowania. Nawet gdy kogoś obrażam, to staram się to robić grzecznie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie