Może ktoś gdzieś takie pytanie postawił? Jeśli tak, to przeoczyłem. Ale ono chodzi mi po głowie od długiego czasu, odkąd wychodzi na jaw, czym chce być Unia Europejska i jak doszło do tego, że nawet Ojciec św. zachęcał, by Polska w niej się znalazła? Idea wspólnoty niepodległych państw, to postulat za który dziś należy płacić drakońskie kary. Takie „ideały” jak prawa człowieka, równość, wolność w każdym wydaniu od słowa po cześć oddawaną Bogu w dowolny sposób – innymi słowy wolność w wymiarze religijnym – praworządność to pojęcia obecnie już całkowicie wyprane z treści. Są to jednak frazesy – tłuczki, którymi można w dowolny sposób uderzyć, kiedy zachodzi taka potrzeba. N. p. zerwać komuś medalik z szyi, oczywiście w imię wolności. Czyjej? To już zależy od sytuacji. Bo się muzułmaninowi nie podoba, bo ktoś zieje nienawiścią do Boga i nie trawi tych, którzy Go czczą. Taka to jest wolność. Podobnie dyscyplinowany jest człowiek, który wyraża przekonanie, że nie ma równości w każdym wymiarze między kobietą i mężczyzną i że w sensie fizjologicznym istnieją tylko dwie płci. Podobne idiotyzmy można by mnożyć, bo zniesiono porządek natury i zastąpiono go „wyborem” człowieka. Jak się to ma do prostego rozumu ludzkiego? O to nikt nie pyta, bo znalazłby się w kłopocie.
Trzeba sobie jednak uświadomić, że Unia Europejska uznała za swe zadanie zmusić narody, państwa i każdego z nas do uznania miast Dekalogu tych wszystkich błazeństw. I tylko dlatego wprowadziła hitlerowskie Gleichschaltung – czyli zmuszenie każdego do złożenia owego błazeńskiego wyznania nowej wiary. Stąd pakowanie brudnych paluchów do ludzkich sumień i zmuszanie rządów, by rezygnowały z własnej samorządności, czyli zachowania suwerenności i poddały się tak, jak poddać się musi ktoś pokonany.
Z Polską jest kłopot, bo ona nigdy się nie poddała. Popełniała błędy, ale zawsze mogła liczyć na część swych obywateli, którzy gotowi byli podjąć walkę. Tak było w czasie rozbiorów, tak było w 1939 roku, kiedy wiadomo było, że zwycięstwa nie będzie dziś czy jutro i będzie ono wiele kosztowało. Warto przypomnieć przemówienie min. Józefa Becka z 5 maja 1959 r. będące odpowiedzią na propozycje Hitlera:
„Motywem dla zawarcia takiego układu byłoby słowo „pokój”, które pan kanclerz Rzeszy z naciskiem w swym przemówieniu wymieniał.
Pokój jest na pewno celem ciężkiej i wytężonej pracy dyplomacji polskiej. Po to, aby to słowo miało realną wartość, potrzebne są dwa warunki: 1) pokojowe zamiary, 2) pokojowe metody postępowania. Jeżeli tymi dwoma warunkami Rząd Rzeszy istotnie się kieruje w stosunku do naszego kraju, wszelkie rozmowy, respektujące oczywiście wymienione przeze mnie uprzednio zasady, są możliwe. Gdyby do takich rozmów doszło - to Rząd Polski swoim zwyczajem traktować będzie zagadnienie rzeczowo, licząc się z doświadczeniami ostatnich czasów, lecz nie odmawiając swej najlepszej woli.
Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest”
Rzecz jasna, krytycy Becka pokpiwali z jego rzekomej tromtaradancji. Dzisiaj posłowie tzw. opozycji podobnie oceniają przemówienie premiera Morawieckiego. I nie tylko oni. A cóż im innego pozostało? Czymże przykryć zdradę, której się dopuścili na forum PE. W czyim imieniu? Oczywiście można także w inny sposób podejmować próbę akompaniamentu tym, którzy w Brukseli łamią sobie głowę nad tym, jak pozbawić w Polsce prawicę władzy i oddać ją tym, którzy bez wahania Polskę im sprzedadzą? Choćby jedna próbka takiego pomysłu: Prezes PSL, który przyjechał do Brodnicy na wojewódzki zjazd delegatów tej partii, przypomniał, że klub KP-PSL złożył wniosek o skrócenie kadencji parlamentu.
- Jesteśmy gotowi do wyborów. Uważamy, że trzeba przywrócić w Polsce po wyborach spokój społeczny, dać godne miejsce w UE, zahamować degradację polskiego rolnictwa, przeprowadzić reformę edukacji i ochrony zdrowia. Dlatego to robimy”
Oczywiście w obliczu groźby utraty miejsca w sejmie taka oracja może tylko pobudzić do śmiechu. Ale to nie jest droga do sukcesu, chyba, że takiego jakim popisała się koalicja PO/PSL w ciągu dwóch kadencji swych rządów.
Miast reform obiecanych przez przywódcę PSL możemy raczej oczekiwać cynizmu i pogardy dla prawa w najwyższym stopniu. Oto kalkulacje promotorów takich rozwiązań:
Za Niezalezna.pl:
„Wniosek o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej marszałka Tomasza Grodzkiego to efekt prowadzonego od ponad roku śledztwa przez Prokuraturę Regionalną w Szczecinie i Centralne Biuro Antykorupcyjne - przypomina Duklanowski. W tym okresie śledczy zebrali obszerny materiał dowodowy. Przesłuchano ponad 200 świadków. Zabezpieczono także dokumentację z Fundacji Pomocy Transplantologii, którą zakładał prof. Tomasz Grodzki. Bo przyjmując pieniądze od pacjentów i ich rodzin, Grodzki miał twierdzić, że pieniądze przeznacza na działalność fundacji.
Jak czytamy w "GP", rozpoczęła się gra na czas.
I im dłużej będzie ona trwała, tym lepiej dla Grodzkiego. W czasie długiego procesu niemal na pewno przedawnią się kolejne zarzuty, umiera coraz więcej świadków, którzy trafiali przecież do szpitala z powodu chorób i podeszłego wieku. Wreszcie niektórzy w PO kalkulują, że gdyby opozycja wygrała wybory, świadkowie mogą przestraszyć się i wycofać swoje zeznania”
Oczywiście obrońcą Grodzkiego jest, jak to mówią niektórzy, nieposzlakowany pod każdym względem wicemarszałek senatu Bogdan Borusewicz. Tylko, że w tym przypadku bossowie z Brukseli i Strasburga nie dostrzegą naruszenia praworządności, gdyż kruk krukowi oka nie wykole.
Czyż zatem nie jest uzasadnione pytanie: kto gorszy? Komuniści nie upierali się ani przy suwerenności, ani nie mówili o praworządności. Po prostu stworzyli własną. I z pewnością nie tolerowaliby jawnej zdrady (co innego uległość wobec ZSRR) własnych posłów. Nie było suwerennej Polski, ale przynajmniej o takiej nie mówiono.
To pytanie w tytule może przerazić, ale warto się zastanowić, czy jest ono aż tak bardzo pozbawione sensu?
P.s. z ostatniej chwili. W Panoramie (3 XI) pokazano Tuska uskarżającego się na język nienawiści. To chyba szczyt obłudy i pogardy dla słuchających tego, ponieważ nie ma nikogo Polsce kto by mimiką i słowami bardziej bluzgał nienawiścią niż właśnie Tusk.
https://niepoprawni.pl/blog/zygmunt-zielinski/az-strach-postawic-pytanie-kto-gorszy